2.
- To prawda. Jesteśmy jak siostry.
- Masz rodzeństwo? - Zapytał. Puścił moją dłoń i schował dłoń do kieszeni.
- Mam dwóch starszych braci.- Popatrzyłam na niego. Patrzył w pewien punkt niedaleko nas.
- Poczekaj tutaj. - Dodał i szybkim krokiem podszedł do leżącego mężczyzny tuż obok nieczynnej o tej porze budki z lodami. Wolnym krokiem podeszłam do Maxa.
- Wzywać doktor Servan? - Zapytałam.
- Tak. Mamy kolejnego trupa… - Popatrzył na jego ramię. - Gang Iejinów… Ktoś kropnął jednego z nich.
- No to mamy problem. - Dodałam i zadzwoniłam do lekarki.
Na miejscu pojawił się lekarz sądowy, technicy oraz Christine. Całe miejsce obkręcili taśmą. Szukali łusek, czegokolwiek co by wskazywało na zabójstwo.
- I co? Macie coś? - Zapytałam jednego z techników.
- Nic pani detektyw. Czysto. - Powiedział i wstał z kucków. - Jakby mężczyzna nie zginął tutaj.
- Zapytałam pobliskiego bezdomnego, czy coś widział. - powiedziała Christine poprawiając włosy. Nie uciekło jej uwadze, że mam na sobie kurtkę Maxa.
- Coś powiedział?
- Nic konkretnego. - Westchnęła. Podszedł do nas Max. Był podenerwowany.
- Jeden z tamtych gości widział jak czarny wan podjeżdża w to miejsce i wyrzuca coś ze środka. - Popatrzył na nieboszczyka. - Najprawdopodobniej naszego denata.
- Pani doktor, znalazła Pani coś szczególnego? - Powiedziałam kierując się do lekarki, która ściągała białe rękawiczki.
- Nic. Tak jak przy ciałach tej dwójki. - Westchnęła. - Najpierw był duszony, potem strzał w głowę. Zero śladów, zero krwi. Jakby ktoś go powiesił do góry nogami, czekał aż krew ścieknie i zostawił go tutaj.
- Morderca zachowywał się jak rzeźnik, który zanim wypatroszy truchło zwierzęcia czeka aż krew ścieknie… - powiedziałam. Lekarka popatrzyła na mnie zaskoczona. - Mój ojciec ma farmę. Stąd to wiem.
- To wyjaśnia, skąd wiesz o takich rzeczach. - Popatrzyła na Maxa. - Max, w poniedziałek widzę waszą dwójkę w kostnicy. Będę miała wyniki toksykologii denata. - Popatrzyła na ciało, które było już pakowane do czarnego worka. - O ile zostało choć trochę krwi w jego ciele.