2.
- Ależ proszę Pani. - Max popatrzył na swoją ciotkę.
- Nie ma mowy kochana. Na koszt firmy – Dodała i puściła mi oczko. Zastanawiałam się, czy to nie była siostra matki Maxa. Byli do siebie bardzo podobni. Nawet urok osobisty mieli podobny.
Kobieta podała nam napoje i życzyła udanego patrolu. Wzięliśmy kubki i poszliśmy do okna tuż przy drzwiach.
- To twoja ciotka? - Zapytałam.
- Tak. Siostra mojego ojca. - Dodał szybko. - Jedyna w rodzinie po stronie ojca, która nie chciała mnie widzieć w gangsterskich tatuażach.
- Ale jeden już masz. - Powiedziałam. Max popatrzył na mnie smutnymi oczami.
- W cale nie chciałem go mieć. Ale musiałem. Inaczej zabiliby mnie za samą myśl o chęci odejścia. To dzięki ciotce żyję. Ona wstawiła się u brata. Powiedziała, że za bardzo go przypominam jak był młody. Wiedział, że mnie nie zmieni. Dlatego zawsze, jak mi powtarzał, mam otwarte drzwi by wrócić. Jednak każde moje wyjście wiąże się z kosztem. Kosztem kolejnego tatuażu. - Ugryzłam się w język. Mogłam nic nie mówić. Popatrzył na mnie. - Masz wyrzuty sumienia, że o to zapytałaś?
- W pewnym sensie. - Złapałam jego dłoń. Obrócił swoją i złapał mnie mocniej. - Przepraszam, że rozdrapuje stare rany, ale ty wiesz o mnie więcej niż ja o tobie.
- Pytaj o co chcesz wiedzieć. W końcu pracujemy razem. Nie powinno być między nami tajemnic. - Dodał. Patrzyłam na swoją dłoń, którą Max trzymał w dłoni i gładził swoimi palcami jej wierzch.
- Proszę. - Powiedziała kobieta kładąc kawałek ciasta przede mną i przed Maxem. - Zanim ruszycie dalej, przyda się coś przekąsić. - Dodała i poklepała mnie plecach. - A tutaj dla panienki taki mały drobiazg. - Podała mi kubek z gorącą czekoladą.
- Dziękuję. - Uśmiechnęłam się do kobiety. Widziałam w jej oczach ulgę. Jakby cieszyła się, że Max nie jest sam, że ktoś nim się zajął. Nawet będąc w pracy.
Wypiliśmy resztę ciepłego napoju w ciszy. Max nie puszczał mojej dłoni nawet gdy wychodziliśmy z kawiarenki. W jednej dłoni trzymałam gorący napój, drugą trzymał cały czas Max. Zatrzymałam się przy zejściu na plażę. To właśnie w tym miejscu poznałam Martę. Tu się zaprzyjaźniłyśmy i zaproponowała mi pokój. Bez żadnych opłat dopóki nie skończę studiów i nie znajdę pracy.
- Coś się stało? - Zapytał.
- Miło wspominam to miejsce. - Powiedziałam z uśmiechem. - Tutaj poznałam Martę. Od tamtej pory minęło już dobre pięć lat.
- Długo się znacie.