2: Gdy dobro zło spotyka.
- Poważnie?! Gratulacje! - Przyklasnęłam. Lilo jednak nie wyglądała na szczęśliwą. - Nie cieszysz się?
- A kto by się cieszył, gdybyś miała poślubić niskiego, grubego faceta z łysinką nad czołem? - prychnęła. To prawda. Mimo iż książę kończył dopiero dwadzieścia osiem lat, nie gardził urodą. Chociaż według mnie, nadganiał to intelektem.
- To prawda… Ale nie jest głupi. - Odparłam.
- Tak, ale…. - Westchnęła.
- Ale co?
- Nic…. Nie ważne. Strażniczka by mnie wyklęła i nie mogłabym już nigdy opuścić naszej krainy. - powiedziała. - To co, idziemy dalej? - ucięła temat. Pokiwałam twierdząco głową.
Po ostatniej kłótni, którą Lilo przeprowadziła ze strażniczką jeziora, kobieta pokazała jej jakieś obrazy. Jedyne co usłyszałam to to, czy Lilo rozumie, dlaczego mi nie pomogła.
Nie mogłam pohamować ciekawości. Jednak stwierdziłam, że nie będę skazywała przyjaciółki na areszt domowy i nie zadawałam więcej pytań. Skoro strażniczka stwierdziła, że przeznaczenie samo odpowie na moje pytania – wystarczyło tylko poczekać.
~*~
Devon siedział na tej samej skale, co dwa dni przedtem. Wpatrywał się w pokryte chmurami niebo. W każdej chmurze dało słyszeć się grzmoty oraz przelatujące błyski.
W głowie chłopaka cały czas widniał obraz dziewczyny, którą z rozkazu ojca miał zabić. Ale co to za walka, kiedy jej moc jeszcze nie została obudzona? Jedyny fakt, że znalazł to, co szukał.
- Znalazłeś ją? - To była Gata. Jak zwykle siostra pojawiała się w najmniej oczekiwanym momencie. Usiadła obok chłopaka i uważnie mu się przyglądała.
- Kogo?
- Tą istotę.
- Znalazłem.
- I jaka jest ? - dziewczyna nie odpuszczała. Devon tylko westchnął.
- Normalna, jak każda inna chodząca po tym świecie. - Odparł od niechcenia. Dziewczyna tylko przewróciła oczami.
- Braciszku, czy ja zawsze muszę ciągnąć cię za język? Przecież nie naskarżę na ciebie ojcu. Wiesz dobrze o tym. - powiedziała. Chłopak popatrzył na nią. Jej pomarańczowo złote oczy łudząco przypominały oczy tej dziewczyny. Ale…. Dlaczego właśnie w tym momencie o niej pomyślał?