1: Dziwne znaki na niebie.
- To ja Lilo! Bintu.
- Bintu! - To był głos mojej przyjaciółki. Kiedy drzwi się otworzyły, pociągnęła mnie za bluzkę. Jak tylko znalazłam się w korytarzu jej domu, zamknęła pobieżnie drzwi.
- Czemu pociągnęłaś mnie tak mocno? - Jęknęłam masując uszczypnięte ramię. Przede mną stała niewysoka, piegowata dziewczyna. Na prawym ramieniu miała spuszczony warkocz. Jej czarne włosy błyszczały na tle świecącego światła.
- To ty nic nie wiesz? - zapytała zaskoczona.
- A niby o czym mam wiedzieć? - jej srebrne oczy przenikały każdą komórkę mojego ciała. Nigdy nie lubiłam, gdy tak dokładnie mi się przyglądała.
- Święta Telto… - jęknęła – Ojciec chce mnie wysłać nad magiczne jezioro!
- Serio? - zapytałam. W cale nie byłam zaskoczona. - Ja musiałam długo błagać babcię, o pozwolenie. Chce mnie wysłać tam, ale nie samą. Dlatego do ciebie przybiegłam. - przyklasnęłam.
- Chyba jakoś telepatycznie się zgrałyśmy, bo także chciałam zapytać ciebie o to samo – zachichotała. - Masz sukienkę na Suvenqy?
- Sukienkę? To tam idzie się w sukience? - Lilo przewróciła oczami.
- Oczywiście, że tak! W twoich podartych spodniach i tej cieniutkiej koszuli to opiekun jeziora nie będzie chciał cię widzieć!
- A wiesz… - zaczęłam cicho. - Ostatnio widziałam opiekunkę jeziora.
- Widziałaś?! - piskliwy głos Lilo zadzwonił w moich uszach.
- Tak. Kiedy byłam na grobie mamy z babcią. - Znowu poczułam, jak oczy Lilo świdrują mnie całą. Po chwili, poczułam jej palec wskazujący na moim czole i znamieniu.
- Może jej chodzić o to znamię. - Odparła.
- Znamię?
- Tak. Jest dość nietypowe jak na córkę maga. My magowie, mamy zazwyczaj jako znamię symbol żywiołu, jakim się opiekujemy. - dodała. Nigdy o tym nie pomyślałam. Babcia także nie wspominała, jaki symbol magiczny nosił ojciec. - Halo! Tu ziemia!
- No co? Nawet pomyśleć mi nie dasz…