Nazwisko Macieja Słomczyńskiego nieobce jest z pewnością wielbicielom Szekspira i Joyce'a. Joe Aleksa zna z pewnością każdy sympatyk kryminałów. Kim zaś u licha jest Kazimierz Kwaśniewski? Otóż Słomczyńskim właśnie. I trochę taką PRL-owską wersją Aleksa. We wstępie do wznowienia z 1994 r. swojej pierwszej powieści sensacyjnej Słomczyński wyjaśniał: 'Po 1956, kiedy Scotland Yard nie musiał być traktowany wyłącznie jako agentura imperialistyczna, wymyśliłem Joe Aleksa, który odtąd pracował na moje utrzymanie'. Oczywiste jest, że twórca musiał jakoś sfinansować pracochłonne i niestety niezbyt lukratywne, pomnikowe tłumaczenia Szekspira. Pisząc pod pseudonimem Alex, pisarz dawał czytelnikom możliwość obcowania z egzotyką niedostępną dla przeciętnego czytelnika z siermiężnej rzeczywistości kraju za rządów Gomułki - londyńskie zakamarki, piękne stroje i kobiety, luksusowe trunki i samochody. Używając swojskiego nazwiska Kwaśniewski, sytuował akcję w rzeczywistości bliskiej niczym przysłowiowa koszula ciału. Tak jest właśnie w kryminale ,,Śmierć i Kowalski", świetnie zresztą sfilmowanym przez Jana Batorego (Ostatni kurs). Rzecz dzieje się na wybrzeżu w początkach lat 60-tych, trup ściele się może nie gęsto, ale za to w bardzo wyrafinowany sposób, są też piękne kobiety i zdradliwe alkohole, i jest wreszcie niemal szekspirowska refleksja na temat roli przepadku w naszym życiu. Czytadło wyborne i literacko bardzo sprawne. I myszką trąci tylko odrobinę.
Informacje dodatkowe o Śmierć i Kowalski:
Wydawnictwo: RZECZPOSPOLITA
Data wydania: 2005-06-01
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
83-60192-01-4
Liczba stron: 192
Dodał/a opinię:
benioff
Sprawdzam ceny dla ciebie ...