To powieść historyczna w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż praktycznie jej fabuła opiera się na plemiennych walkach. Opis okładkowy może nas jednak nieźle zmylić, gdyż na próżno szukać tu epickiej opowieści pełnej przesądów, starych wierzeń, dorastaniu i miłości. Cała uwaga skupia się wyłącznie na walce. Czy jestem zawiedziona? Po części tak, bo spodziewałam się więcej relacji z życia codziennego, więcej słowiańskości, tradycji. Autor jedynie wspomina o bogach i ważniejszych świętach. Książka niestety nie trafiła w mój literacki gust, prawdopodobnie nie jestem docelowym odbiorcom, choć uważam, że fanom powieści wojennej powinna przypaść do gustu.
Nie jest zła, jednak zabrakło w niej ducha, czegoś, co zainteresowałoby mnie losami dwójki braci. Przyczyn tego dopatruję się w monotonnym i jednostajnym przekazie, niestety nie ma tu żadnego punktu kulminacyjnego. Poza tym autor już na samym wstępie dał jasne wskazówki jaki będzie finał, wobec czego odebrał po części przyjemność z odkrywania.
Niezliczone ilości bohaterów przewijają się przez całą powieść, a do tego dochodzi chaos narracyjny. Jeśli zaś chodzi o język to autor posługuje się mieszanką języka stylizowanego ze współczesnym, ten zabieg nie do końca się udał.
Podobały mi się opisy przyrody, miejsc, widać, że Grzegorz Gajek ma do tego wprawną rękę.
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2021-07-28
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 688
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
ilona001
Dziwna to rzecz - imię. Kryje się w nim wróżba, życzenie, wreszcie cała osoba. Rodzimy się jednak jako Nikt, beczące jakieś różowe koźlę. Potem zaś dają nam imię fałszywe, żeby zwieść boginki, mamuny, złą Dolę. I bogów. Zwłaszcza bogów. Bogom lepiej schodzić z oczu; uwierz, sprawdziłem.
Pewnego dnia mężczyźni zmienią się w słowiki. Będziemy jeszcze miały nasz kraj kobiet. Tetka, Kazia i Lubosza. Trzy dziewczynki, które widziały...
Na słowiańskich ziemiach rozbrzmiewa szczęk broni i chrzęst końskich kopyt. Starzy bogowie powoli odchodzą w niepamięć, ale jeszcze walczą. Na Połabiu...
Z pewnością znajdą się tacy, którzy będą twierdzić, że naopowiadałem bzdur. Całe szczęście, opowiadać bzdury jest przywilejem pisarza.
Więcej