Epicka opowieść o człowieku, którego śladem kroczyli bogowie
Wkrocz do zamglonej słowiańskiej puszczy, pełnej złowrogiego pohukiwania sów, błyszczących oczu saren, przesądów i starych wierzeń. Zasłuchaj się w pradawnej opowieści o rywalizacji między dwoma przyrodnimi braćmi, o dorastaniu i miłości, o mocy imion i plemiennych bojach Słowian znad Warty i Odry.
Swojska i osobliwa historia o naszych korzeniach.
Opowieść o Piaście.
W dawnych wiekach słowiańscy bajarze przekazywali opowieści o bogach i chrobrych witeziach młodszemu pokoleniu z nadzieją, że baśń przetrwa w umysłach i sercach ludu. Nie ma chyba większej radości dla starego gawędziarza niż wtedy, gdy widzi, że wyrósł godny następca, który z powodzeniem podjął jego trud.
Witold Jabłoński, autor Darów bogów i Popiela oraz cyklu Słowiańska Apokalipsa
Gajek znowu uruchamia literacki wehikuł czasu i proponuje wycieczkę w swoją wersję historii. Czy coś podobnego mogło się zdarzyć naprawdę? Tego nie wie nikt - i również dlatego podróż z Piastem wydaje się taka frapująca.
Michał Cetnarowski
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2021-07-28
Kategoria: Historyczne
ISBN:
Liczba stron: 688
Język oryginału: polski
Dziwna to rzecz - imię. Kryje się w nim wróżba, życzenie, wreszcie cała osoba. Rodzimy się jednak jako Nikt, beczące jakieś różowe koźlę. Potem zaś dają nam imię fałszywe, żeby zwieść boginki, mamuny, złą Dolę. I bogów. Zwłaszcza bogów. Bogom lepiej schodzić z oczu; uwierz, sprawdziłem.
Autora miałam przyjemność poznać czytając „Ciemna strona księżyca” I jakże było moje zdziwienie, kiedy przeczytałam „Piast”. Dwie tak różne, dwie tak dobre, że brak słów. Po pierwsze muszę przyznać, że cudowny kawałek cegiełki nad którym warto się pochylić. Jeżeli nie czytaliście jeszcze książek autora to już możecie żałować. Ja na pewno będę chciała nadrobić i przeczytać poprzednie.
Tutaj spotykamy się przy historii jakże lekko naciąganej, ale jak to sam autor przyznał, że opowiadać bzdury jest przywilejem autora, a to dla tych którzy stwierdzą, że autor napisała same bzdury i za to uwielbiam całą tę książkę. Żeby takie były do historii to byłabym orłem :p
Wracając do lektury to zawsze fascynowała mnie kultura słowiańska i te ich zabobony, a może jakaś część prawdy? Tego nie jestem pewna, ale czytając momentami śmiałam się, ale też zaczytana do takiego stopnia, że nie dochodził do mnie dźwięk szalejącej po kuchni pralki czy suszarki (a tego nie da się nie słyszeć. Pralka robi sobie spacer i potrafi wyjść z szafki, gdzie jest wsunięta) hehe.
Wracamy do przeszłości, gdzie nadane imię to amulet na przeszłość danej osoby i tutaj poznamy dwóch przyrodnich braci Barnim i Olech. Dwóch wariatów jakże różnych od siebie. Wszystko zaczęło się i nie od przyjazdu ojca do wioski i czy stałoby się to, co miało miejsce? Czy może chłopcy podjęliby inne decyzje? Tego nie wie nikt, ale to co przeżyli i przez co przeszli to tylko czytelnik wie.
To, że kobieta potrafi zbałamucić mężczyznę to wiadomo od i jeszcze dalej, ale tutaj miłość do jednej z niewiast nie przeminie, ale z czasem…. Nie, no kochani chyba nie myślicie, że wam zdradzę? Oczywiście że nie, ale będzie dużo podróżowania, bijatyk, polowań, walk o honor, ale i miłość.
Książka opowiadana jest raz przez jednego, a raz przez drugiego z braci przez co idealnie jesteś w stanie połapać się co i kiedy. Do tego na Audioteka.pl jest audiobook, w którym idealny głos Filipa Kosiora oraz Rocha Siemianowskiego którzy zrobili taki klimat, że głowa mała.
W każdej legendzie, historii jest ziarno prawdy i chcę was z całego serca zachęcić do zapoznania się z ta pozycją, bo mimo 660 stron czyta się naprawdę szybko. Dziękuje Wydawnictwu SQN za druk i możliwość zrecenzowania, bo nie żałuje, a autorowi gratuluje i czekam na dalsze takie świetne pozycje.
Książka "Piast" Grzegorza Gajka, to jak głosi hasło na jej okładce: "Epicka opowieść o człowieku, którego śladem kroczyli bogowie." Do jej przeczytania zachęciła mnie jak zwykle okładka oraz opis wydawcy.
"Z pewnością znajdą się tacy, którzy będą twierdzić, że naopowiadałem bzdur. Całe szczęście, opowiadać bzdury jest przywilejem pisarza."
Nie żałuję w sumie tych chwil spędzonych z jej lekturą, a było tutaj co czytać, gdyż to ponad 600 stron czytania. Opowieść jest swobodną inspiracją, mitem o Piaście, który był protoplastę naszego państwa, opowieścią o naszych korzeniach. Głównymi bohaterami są dwaj bracia, tak zwane jare bliźniaki, gdyż urodzili się w tym samym roku, jeden na przedwiośniu a drugi zimą, Olech i Barnim. Chociaż ich imiona zostają wielokrotnie zmieniane, więc się nie przywiązują do nich.
"Dziwna to rzecz - imię. Kryje się w nim wróżba, życzenie, wreszcie cała osoba. Rodzimy się jednak jako Nikt, beczące jakeś, różowe koźlę. Potem zaś dają nam imię fałszywe, żeby zwieść boginki, mamuny, złą Dolę. I bogów. Zwłaszcza bogów. Bogom lepiej schodzić z oczy; uwierz, sprawdziłem."
Stary już Piast opowiada o swojej młodości, dowiadujemy się co sprawiło, że został on takim wielkim wodzem.
Narracja książki jest bardzo ciekawa, poznajemy historię z perspektywy obu braci oraz czasem jeszcze innych bohaterów. Starszy z chłopców Barnim jest synem Popiela, który przed ślubem zgwałcił jego matkę, Olech natomiast jest synem Trzebora, męża ich matki.
"Twarda to lekcja, ale twardą ręką zostałem wychowany. Przez ojca, pewnie, niech będzie, że przez ojca. Przez Trzebora z Rybnicy. Choć wszyscy wiedzieli, że matkę moją, Bognę, posiadł przed nim Popiel."
Bracia praktycznie żyją sami, gdyż ich matka zmarła a ojciec jeździ ciągle na wyprawy z Popielem. Obaj chłopcy, gdy mają już po 14 lat podkochują się w Letce, dziewczynie z sąsiedztwa, na domiar złego ojciec po powrocie z wyprawy również zwraca uwagę na dziewczynę i chce się z nią ożenić. Podczas próby ucieczki z Letką, Barnima próbuje powstrzymać ojciec, dochodzi do bójki, nagle uderza piorun i ojciec ginie a chłopak zostaje naznaczony przez bogów śladem Peruna na swojej skórze. Obaj bracia bojąc się tego, że będą odpowiadać za śmierć ojca postanawiają uciec z rodzinnej wsi. Przemierzają drogę rzeką, chcieli dotrzeć nią na Pomorze. Niestety, chłopcy zostali pojmani i sprzedano ich w Wolinie kobiecie o imieniu Frejdis.
"Tak właśnie miała się skończyć nasza wielka ucieczka, nasza wyprawa na bogate Pomorze. Staliśmy się brańcami, bydłem, które można sprzedać za paciorki i skóry.
Po raz wtóry powtórzę ci jednak, abyś zapamiętał to sobie po wsze czasy: bogowie bywają przewrotni.
Bo oto zaczynał się dla mnie i dla Barnima czas pod wieloma względami najszczęśliwszy w życiu."
Właściwie chyba od tej pory nie ma już między nimi braterskiej miłości, ustępuje ona rywalizacji o względy obcych im ludzi i zawiści, zazdrości o to w jaki sposób są traktowani przez nich.
Początek tej książki jest naprawdę ciekawy i wciągający, mimo tak obszernej objętości czyta się dobrze, nawet dość płynnie i lekko. Język trochę stylizowany do opisywanej epoki, bez żadnych udziwnień, czyta się dosyć szybko, ale w którymś momencie akcja jakby spowalnia i zbyt dużo pojawia sie bohaterów , którzy moim zdaniem nie mają wpływu na całą fabułę, lecz tylko na zwiększenie objętości książki.
Jednak muszę przyznać, że ta opowieść mnie urzekła, życie dawnych Słowian, Wikingów, oraz innych podzielonych plemion nawet mi się podobało. Trudno wyznaczyć tu granice fikcji literackiej od faktów historycznych, ale to właśnie jest plusem tej książki. Bo nie jest to powieść fantastyczna, ale inspirowana historią. Są tu wojny, walka o władzę, o miłość, o przetrwanie, można wczuć się w każdą z opisywanych tutaj ról. Pokazuje nam drogę od małego, osieroconego chłopca do potężnego, liczącego się Piasta.
To moje pierwsze spotkanie z pisarzem, może nie ostatnie. Postanowiłam oderwać się od kryminałów i przejść w podróż do innego świata. Do być może początków naszego kraju. Nie jestem zwolenniczką takiego rodzaju literatury, lecz czytało mi się dość przyjemnie. Przygoda była wspaniała.
Polecam.
To powieść historyczna w pełnym tego słowa znaczeniu, gdyż praktycznie jej fabuła opiera się na plemiennych walkach. Opis okładkowy może nas jednak nieźle zmylić, gdyż na próżno szukać tu epickiej opowieści pełnej przesądów, starych wierzeń, dorastaniu i miłości. Cała uwaga skupia się wyłącznie na walce. Czy jestem zawiedziona? Po części tak, bo spodziewałam się więcej relacji z życia codziennego, więcej słowiańskości, tradycji. Autor jedynie wspomina o bogach i ważniejszych świętach. Książka niestety nie trafiła w mój literacki gust, prawdopodobnie nie jestem docelowym odbiorcom, choć uważam, że fanom powieści wojennej powinna przypaść do gustu.
Nie jest zła, jednak zabrakło w niej ducha, czegoś, co zainteresowałoby mnie losami dwójki braci. Przyczyn tego dopatruję się w monotonnym i jednostajnym przekazie, niestety nie ma tu żadnego punktu kulminacyjnego. Poza tym autor już na samym wstępie dał jasne wskazówki jaki będzie finał, wobec czego odebrał po części przyjemność z odkrywania.
Niezliczone ilości bohaterów przewijają się przez całą powieść, a do tego dochodzi chaos narracyjny. Jeśli zaś chodzi o język to autor posługuje się mieszanką języka stylizowanego ze współczesnym, ten zabieg nie do końca się udał.
Podobały mi się opisy przyrody, miejsc, widać, że Grzegorz Gajek ma do tego wprawną rękę.
"Swojska i osobliwa historia o naszych korzeniach.Opowieść o Piaście."
Mój chłopak interesuje się mitologią słowiańską, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, bym mogła dostać egzemplarz recenzencki i wyrazić opinię o tej książce, a także umożliwić przeczytanie jej mojemu chłopakowi jeszcze przed premierą, byłam bardzo szczęśliwa. Sama nie przepadam za książkami polskich autorów, ale kto inny jak nie Polak mógłby tak malowniczo przedstawić historię Piasta oraz wierzeń Słowian?
Grzegorz Gajek idealnie zobrazował tamte czasy. Książkę czyta się przyjemnie, bardzo też ona wciąga. Mimo iż jest gruba ( aż 688 stron!), to czyta się ją dosyć szybko. Wystarczy chwila wolnego czasu, by sięgnąć po tą pozycję, a bardzo ciężko się od niej oderwać i wrócić do codziennych obowiązków. Polecam książkę z całego serca, autor wykonał kawał dobrej roboty. Jestem wręcz zachwycona.
Zastanawialiście się kiedyś, jak mogło wyglądać życie pierwszych Piastów, a dokładniej Piasta? Tego pierwszego, od którego nazwę wziął cały ród? Grzegorz Gajek przedstawił 660-stronicową historię, która mogłaby się wydarzyć. Jeśli lubicie historię i ciekawią was losy Słowian i Normanów, to „Piast” również może przypaść wam do gustu.
Problem polega na tym, że ta książka jest… nudna. Fabułę mogłabym opisać w bardzo krótki sposób: jest to droga, jaką przeszedł Piast od czasów, gdy był jeszcze Olechem mieszkającym w skromnej chałupie. Niby coś się działo, ale tak naprawdę jest to powieść składająca się ze scenek rodzajowych, które niewiele wnosiły do całokształtu historii. Połowy mogłoby nie być i nie czułabym żadnej straty.
Ba, podejrzewam, że byłoby dużo lepiej, bo znaczna część fragmentów wiązała się z tym, że mężczyznom (tudzież chłopcom) robiło się ciasno w spodniach. Serio. Nie jestem jakoś mocno przeczulona na tym punkcie, ale mam wrażenie, że te aspekty wychodziły na pierwszy plan do spółki z walkami wszelkiego typu. I wiecie, to trochę wkurzające, że nawet jeśli kobieta jest wojowniczką, to wszyscy patrzą na nią jak na obiekt seksualny (w pewnym sensie nawet ona sama).
Poza tym niektóre rozdziały zostały napisane w narracji pierwszoosobowej, Piast zwracał się wtedy do syna, i zakładam, że czytelnik miał mieć wrażenie, że to gawęda. Sam pomysł był świetny, tylko co z tego, skoro w pierwszym rozdziale Piast zdradza punkt kulminacyjny całej historii. Reszta była już wtedy tylko oczekiwaniem na nieuniknione. A to nieuniknione nie nadchodziło…
Autor dość szczegółowo opisał życie Słowian i Normanów, próbował nawet wpleść w to jakoś bogów, ale jeśli ktokolwiek liczy tutaj na fantastykę, to srogo się zawiedzie. To naprawdę jest powieść historyczna. Może dlatego czuję taki zawód, bo mimo wszystko po opisie sądziłam, że będzie więcej boskich interwencji czy czegoś w tym stylu.
„Piast” jest napisany poprawnie, wydawnictwo SQN zadbało o ładną szatę graficzną i ozdobniki przy rozdziałach, do tego książka została wydana w twardej oprawie, więc pod względem wizualnym prezentuje się naprawdę świetnie. Ale jeśli mam być szczera, to nie do końca rozumiem, dlaczego wydawnictwo zainwestowało akurat w taki tytuł. Powieść czytało się dość szybko mimo lekkiej stylizacji języka, ale zupełnie nie miałam ochoty na kolejne rozdziały. Brakowało napięcia, zróżnicowania i czegoś, co po prostu by mnie zainteresowało. Szkoda.
Jest to powieść historyczna, która zabiera nas w dawne, słowiańskie czasy. Czasy, w których ludzie wierzyli w strzygi, topielce czy biesy, składali ofiary bogom i żyli nieco inaczej niż my dziś.
Akcja nie jest szczególnie szybka, ale to wcale nie przekreśla tej historii. Życie bohaterów powoli płynie, czasami wydarza się coś bardziej spektakularnego, kiedy indziej opisywane jest zwyczajne życie. Jednak najbardziej denerwujące było to, że co chwila pojawiały się wątki seksualne, wulgaryzm za wulgaryzmem i to już od początku. Byłam nastawiona na zupełnie inną opowieść pod tym względem. Kolejną sprawą jest, że to nie książka tylko o naszych słowiańskich przodkach. Choć na początku akcja ma miejsce na ich terenach, to potem przenosimy się do Wikingów. Na uznanie zasługuje za to stylizacja języka, zbudowanie dobrego klimatu, a także przeplatanie narracji pierwszo- i trzecioosobowej, co świetnie pasowało do tej historii.
Nie jest to jednak opowieść, na jaką liczyłam. Za mało w niej słowiańskiej mitologii i kultury, za dużo Wikingów, opisów seksualnych. Choć zapowiadała się świetnie, to ostatecznie mnie zawiodła. Drugi raz raczej po nią nie sięgnę.
Przeniesienie w ciekawy świat, który jeszcze nie tak dawno nas otaczał.
Książka może być idealną gratką dla fanów powieści historycznych. Ja niestety nie do końca odnajduję się w tym gatunku, niemniej jednak książka przypadła mi do gustu.
Czasem lubię wyjść z mojej strefy czytelniczego komfortu mieszczącej się głównie w okolicach literatury faktu i kryminałów i sięgnąć po coś zupełnie innego. Pokaźnych rozmiarów pięknie wydana powieść o wczesnośredniowiecznej Słowiańszczyźnie, sygnowana przez wydawnictwo SQN, które bardzo lubię, wydała mi się dobrym i interesującym wyborem. Początek naprawdę przypadł mi do gustu, bardzo spodobał mi się język autora, lekko stylizowany, dobrze oddający ducha epoki, ale bez udziwnień i przesady, przez co wciąż jest łatwy do zrozumienia i sprawia, że tekst czyta się dość szybko, ale jednak 660 stron okazało się nie tak łatwe do przebrnięcia, akcja traci impet, pojawia się dużo opisów, wielu bohaterów pobocznych, a akcenty jak dla mnie były trochę źle rozłożone. Początkowo nie bardzo rozumiałam zmiany narracji, raz z perspektywy jednego z głównych bohaterów, a raz trzecioosobowego narratora, często opisujących te same wydarzenia, ale gdy w końcu zaskoczyłam o co chodzi (choć dopiero pod koniec książki), uznałam, że jest to naprawdę świetny zabieg. Nie do końca natomiast rozumiem, co miało na celu przedstawienie czytelnikowi już na samym początku tego, jak historia się zakończy. Wolałabym, żeby to stanowiło element zaskoczenia i dobry zwrot akcji.
Ciężko też pominąć fakt, że ta książka jest o mężczyznach, napisana z perspektywy mężczyzny, i chyba głównie dla mężczyzn, choć bardzo nie lubię tak klasyfikować literatury, zwłaszcza historycznej i na siłę forsować jakichś feministycznych akcentów. Wiadomo, że wczesne średniowiecze to nie był dobry czas dla kobiet, ale to jak zostały przedstawione przez autora, mocno mnie rozczarowało. Frejdis była postacią ze sporym potencjałem, został on jednak całkowicie zmarnowany. Spora część akcji kręci się wokół męskich “chwostów” a jeszcze większa wokół bitew, których opisy były dla mnie raczej nużące. Ja raczej nie sięgnę już po książki Gajka (ale nigdy nie mów nigdy), ale po prostu nie jestem właściwym odbiorcą tego typu literatury, z pewnością znajdzie ona swoich fanów, którzy będą w stanie bardziej docenić chociażby ogromną ilość szczegółów z życia wczesnośredniowiecznych Słowian i Normanów.
"Swojska i osobliwa historia o naszych korzeniach.Opowieść o Piaście."
Mój chłopak interesuje się mitologią słowiańską, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, bym mogła dostać egzemplarz recenzencki i wyrazić opinię o tej książce, a także umożliwić przeczytanie jej mojemu chłopakowi jeszcze przed premierą, byłam bardzo szczęśliwa. Sama nie przepadam za książkami polskich autorów, ale kto inny jak nie Polak mógłby tak malowniczo przedstawić historię Piasta oraz wierzeń Słowian?
Grzegorz Gajek idealnie zobrazował tamte czasy. Książkę czyta się przyjemnie, bardzo też ona wciąga. Mimo iż jest gruba ( aż 688 stron!), to czyta się ją dosyć szybko. Wystarczy chwila wolnego czasu, by sięgnąć po tą pozycję, a bardzo ciężko się od niej oderwać i wrócić do codziennych obowiązków. Polecam książkę z całego serca, autor wykonał kawał dobrej roboty. Jestem wręcz zachwycona.
Jeszcze nie czytałam tej pozycji, widzę jednak całą masę super opinii. Bardzo mnie kusi, aby ją zamówić. Polecacie?
Zapowiadało się świetnie. Uwielbiam słowiańskie klimaty. Jednak książka nieco mnie rozczarowała. Przegadana. Akcja rozwija się w ślimaczym tempie i odnoszę wrażenie, że trochę zabrakło pomysłu jak rozwinąć temat. Szkoda.
Pierwsze co mnie zdziwiło, gdy dotarła do mnie książka, było to że jest gruba, bo około 700 stron. Książka jest pięknie wydana, przecudna grafika na okładce oraz co należy zaznaczyć jest w twardej oprawie. Książka moim zdaniem zdecydowanie dla męskiego grona odbiorców, choć znajdzie również zainteresowanie wśród Pań interesujących się podaniami słowiańskimi, Wikingami oraz odnajdują się w takim bardziej historycznym klimacie. Bardzo dobrze napisana, dobrze zrównoważone połączenie starszego archaicznego języka z nowoczesnym. Akcja dość dobrze skonstruowana - jest połączeniem spokojnego życia z co rusz to nowymi ciekawymi zwrotami, które nadawały tempa powieści. I choć nie jestem ogromną fanką tych klimatów to książkę czytało mi się dosyć szybko i przyjemnie, pomimo ilości stron. Jak najbardziej polecam.
Z wielką chęcią i z równie wielkim strachem sięgałem po ,,Piasta" Grzegorza Gajka. Od jakiegoś czasu na rynku wydawniczym można zauważyć trend pisania słowiańskich książek. Kilka z nich sam czytałem- niektóre były lepsze, inne gorsze. Jakie są moje wrażenia po przeczytaniu tej powieści?
Na początku zacznę od fabuły. Nastawiony byłem na tzw. slavic book. Od pierwszych stron czułem niesamowity klimat- wstęp był naprawdę świetny. Ta powieść była dzika i jednocześnie spokojna niczym szumiący, letni las. Potem ,,Piast" zaczął się przekształcać w książkę o wikingach. I to właśnie o nich jest większa część pozycji. Słowiańskość zatacza koło, jest pewną klamrą- po kilkuset stronach powraca znowu w zakończeniu. Rozumiem i szanuję za pomysł, ale nie wiem, czy mi się on podoba. Powtórzę, byłem nastawiony na książkę słowiańską, ją mi obiecano, a dostałem tylko trochę słowiańskości z dużą dawką wikingów. Nie mówię też, że to złe, część o Normanach również była dobra, ale zwyczajnie spodziewałem się czegoś innego.
Pozostając przy słowiańskości, za mało było też moim zdaniem mitologii. Skoro autor zdecydował się już poświęcić tak dużą część ,,Piasta" również wikingom, to liczyłbym chociaż i na coś więcej o ich wierze. Nie dowiedziałem się natomiast nic nowego ani o mitologii słowiańskiej, ani o mitologii nordyckiej. Było za to w pewnym momencie sporo scen seksu. Może gdyby zrezygnować z części z nich, znalazłoby się miejsce na religię dawnych Słowian czy Normanów.
Na poczet plusów z pewnością trzeba zaliczyć język i jego stylizację na archaiczną. Pojawia się sporo przestarzałych zwrotów i sformułowań, co pozwala wczuć się w klimat książki i jednocześnie nie utrudnia lektury. To wyważenie pomiędzy językiem współczesnym a archaizmami jest idealne.
Podobał mi się także sposób prowadzenia narracji, która jest w trzeciej osobie liczby pojedynczej. Dodatkowo bohater zwraca się do czytelnika, sam jest świadkiem wydarzeń, o których nam mówi. Przypominało mi to historie opowiadane przez moich dziadków, ich wspomnienia, o których zawsze mówią z tajemniczym błyskiem w oku i lekkim uśmiechem. Dzięki temu podobieństwu czułem się podczas czytania niezwykle komfortowo, można powiedzieć, że wręcz jak w domu.
Kolejnym plusem z pewnością jest dobrze skonstruowana akcja. Po kilkudziesięciu stronach następował jakiś ciekawy zwrot akcji, który pchał ją do przodu i jednocześnie skutecznie nie dawał czytelnikowi odłożyć książki. Można nawet napisać, że ,,Piast" to taka superpowieść złożona z kilku prostych, pomniejszych historii.
Na uwagę zasługuje również wydanie. Książka jest w twardej oprawie, co z pewnością ułatwia lekturę, ponieważ niekomfortowo czyta się grube książki w miękkiej okładce. Na samej oprawie jest dosyć ładna grafika. W środku zaś mamy podział na części, których strony tytułowe ozdobione są przepięknymi rysunkami. Każdą część ponadto otwiera jakiś cytat- wszystkie mi się bardzo podobały i były według mnie trafnie dobrane.
Podsumowując więc, nie chcę napisać, że zawiodłem się na książce, ponieważ bawiłem się dobrze podczas czytania. Spodziewałem się czegoś innego i chyba te zbyt wysokie oczekiwania rzutują na mojej recenzji i opinii. Czuję również, że ,,Piast" to w zasadzie wycinek większej historii. Z miłą chęcią przeczytałbym następną część, w której byłoby nieco więcej o Słowianach, ich mitologii i początkach władzy Piasta :).
6,5/10
Olech i Barnim to jare bliźniaki, które od roku żyją same – matka nie żyje, a ojciec chodzi na wyprawy z Popielem. Po jednym z powrotów z wyprawy ojciec postanawia się powtórnie ożenić i w oko wpada mu Letka, córka sąsiada, w której podkochuje się Barnim. Chłopak chce uciec z dziewczyną, ale na przeszkodzie staje im ojciec chłopców. Wywiązała się między nimi bójka, którą kończy uderzenie pioruna – ojciec zginął, a Barnim został naznaczony przez bogów. Chłopcy postanawiają jednak odejść z rodzinnej wioski, trafiają w niewolę, a później stają się częścią nordyckiej drużyny.
Piast opowiada o losach braci z wczesnej młodości i o tym, jak to się stało, że Piast został wielkim wodzem. Wydarzeń w powieści jest całkiem sporo – czasy życia na wiosce i pierwszych miłości, łupieżcze wyprawy z nordyckimi wojami, późniejsze wojny na Zachodzie, jakieś spiski, trochę polityki, dawnych waśni. Teoretycznie to wszystko powinno być interesujące i historia powinna wciągać. Tylko że tak się nie dzieje. Główne wydarzenia giną w morzu opisów dotyczących wierzeń, kultury, czasem bohaterów, scen walki lub bardzo statycznie opisywanego rozwoju fabuły. Tego wszystkiego jest stanowczo za dużo, czasami aż były momenty, kiedy się zastanawiałam, czy przypadkiem główna historia nie jest tu urozmaicającym dodatkiem do opisów.
Piast pisany jest mieszanką języka współczesnego i próbą stylizacji. Naprawdę nie oczekuję zachowania gramatyki historycznej, bo byłoby to trudne i do napisania, i do przeczytania, a dla przeciętnego czytelnika mogłoby się okazać średnio zrozumiałe. Tylko że tutaj stylizacja opiera się w dużej mierze na przekleństwach i inwektywach, czasem trochę zmienionej gramatyce. Poza tym w Piaście pojawiają się przejścia miedzy narracją trzecioosobową a pierwszoosobową. Nijak nie rozumiem czemu mają służyć, bo ani nie tworzą klimatu, ani nie pozwalają lepiej poznać bohaterów.
Z bohaterami też jest ciekawa sprawa. Nie da się zaprzeczyć, że główne postaci mają całkiem nieźle zbudowane charaktery, chwilami na zasadzie przeciwieństwa. Z postaciami drugoplanowymi jest różnie, wypadają mniej lub bardziej interesująco. Haczyk polega na tym, że w gruncie rzeczy nieszczególnie mnie obchodzili. Prawdopodobnie wynika to z kilku kwestii – wraca nadmiar opisów, wśród których opowiadana historia znika, więc trudno się nią przejąć i nawet kiedy bohaterowie umierają, to po prostu umierają, mam wrażenie, że w kontekście całej książki są po prostu nieistotni. Poza tym same postaci są w dużej mierze odpychające i mało ludzkie – tu nie ma wachlarza emocji, pragnień, bohaterowie często przypominają pionki przesuwane po mapie wydarzeń, podejmujące własne decyzje, ale bez większych przemyśleń, wahań. Nie da się im kibicować, ale i złorzeczyć się nie chce.
Fascynujące jest też to, że dzisiaj, po dziadersach polskiej fantastyki, można w taki sposób pisać o kobietach, jak robi to Gajek. Otóż bohaterki Piasta się k*wią, że tak posłużę się określeniem bohaterów, i są nazywane w ten sposób bez względu na to, czy żyją w społecznościach, gdzie seks bez zobowiązań jest uważany za normę i niepodporządkowanie się jej jest dziwne, czy zostają zgwałcone (a seks gdy jedna strona nie może odmówić ze względu na stosunek władzy też jest gwałtem). Poza tym kobiety zawsze, od samego początku powieści, są postrzegane przez pryzmat seksualności i nawet jeśli Frejdis jest świetną wojowniczką, to przy tym deczka walniętą i też uważa się, że się puszcza. To jest tym bardziej okropne, że wiemy, że w przeszłości wiele przeszła, ma za sobą tragiczne doświadczenia, które ją ukształtowały, ale temat zostaje zamknięty w ciągu kilku stron, a do seksualności cały czas się powraca. Nikomu przy tym nie przyjdzie do głowy zastanowić się dlaczego bohaterka ma takie a nie inne podejście do seksu. Nie uważam, by można się tu było zasłaniać jakimiś realiami historycznymi, w momencie kiedy jest to powieść dająca duże pole do odejścia od faktów, zwłaszcza, że te też nie są jednoznaczne, a autor sam zwraca uwagę na rzeczy, nad którymi raczej się nie zastanawiano.
Piasta nie polecam. To długa, nudnawa książka, w której naprawdę trudno dopatrzyć się elementów, które wypadają dobrze. Jeśli lubicie opisy walk, interesują Was Słowianie i czasy piastowskie, to możliwe, że bardziej Wam się ta spodoba niż mi. Sama po książki tego autora raczej już nie sięgnę.
---
Także na szarakawiarenka.pl
Książkę otrzymałam za punkty ISBN na portalu CzytamPierwszy.pl
Sławę achajskich królów śpiewaj, bogini, którzy zburzyli spiżowe mury Troi i nieprzebrane narody przywiedli do zguby. Śpiewaj im pieśń...
Do pewnego offowego klubu w Warszawie przyjeżdża tajemniczy, otoczony niemalże kultową czcią bluesman – Desmond Mack znany również jako Shaman...
Z pewnością znajdą się tacy, którzy będą twierdzić, że naopowiadałem bzdur. Całe szczęście, opowiadać bzdury jest przywilejem pisarza.
Więcej