Nigdy nie znosiłam bycia zamykaną z przymusu. Zazwyczaj do tego dochodziło, kiedy choroba opanowywała moje ciało, przez co codzienne wyjścia z domu pozostawały wspomnieniem przez najbliższe kilka dni. Siedząc z nosem w oknie tylko patrzyłam, jak inne dzieci bawią się między blokami, a ja tylko czułam, jak to wszystko mi umyka. Jednakże to trwało zaledwie chwilę. Po wykurowaniu się dość szybko powracałam do harców ze znajomymi. Niestety pewna wyjątkowa dziewczyna nie miała już tyle szczęścia...
Ava Lavender już od pierwszych chwil życia wywołała ogromne zamieszanie. Cóż się dziwić - niecodziennie przyjmuje się na świat dziecko owinięte... skrzydłami. Dość szybko stała się sensacją dla miejscowej ludności, przez co jej matka postanowiła ukryć ją przed ciekawskimi spojrzeniami. Lata mijały, a legenda o odmienności dziewczyny powoli zanikała w szumie codzienności, lecz to nadal nie pozwalało Avie przekroczyć granicy ustanowionej przez rodzicielkę. Dopiero przyjaźń z sąsiadką poprowadziła ją ku łamaniu zasad, dzięki czemu poczuła, że posiadanie skrzydeł może naprawdę symbolizować wolność. Tym samym odważyła się także rozmyślać o swoich przodkach, których historie mogłyby ją nakierować ku wielkiej zagadce niosącej całej rodzinie Lavender dość dziwaczną sławę.
W tym samym czasie do miasta przyjeżdża wielce pobożny Nathaniel Sorrows, który po ujrzeniu Avy uznaje ją za wcielenie anioła. Od tego momentu robi wszystko, aby ta dostrzegła jego obecność i pozwoliła mu na bliższą zażyłość.
Czy dziewczyna może czuć się bezpiecznie w pobliżu tego mężczyzny? Może to on pomoże dotrzeć Avie do informacji mogących pomóc rozwikłać tajemnicę związaną z pierzastym dodatkiem? A co, jeśli ma w tym jakiś ukryty cel, który może być brzemienny w skutkach?
Bo ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a ono miewa różne znaczenia.
Na tę książkę chorowałam już od dnia, kiedy pojawiła się o niej pierwsza zmianka. Miesiące mijały, a ja oglądałam ją na księgarnianych półkach i marzyłam, że będzie mi dane wejść w jej posiadanie. Stało się to dzięki tegorocznym Śląskim Targom Książki, gdzie stoczyłam o nią ,,batalię" z SadisticWriter, recenzentką (a prywatnie moją koleżanką) prowadzącą bloga Zniewolone Treścią. Dzisiaj jestem już po lekturze [Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender], ale czy wzniosła ona moją wyobraźnię ku niebu? A może powinnam wtedy pozwolić zakupić ją pewnej damie, coby sama się najpierw rozczarowała?
,,To, że miłość nie wygląda tak, jakbyś tego chciała, nie znaczy, że jej nie ma".
Specyficzna - to idealne słowo, jakim mogę określić całokształt dzieła Leslye Walton. Już od dawna nie miałam styczności z tak dziwaczną, a zarazem magiczną i niezwykle zaciekawiającą prozą! Nawet pozwolę sobie na drobne porównanie [Osobliwych i cudownych przypadków Avy Lavender] do [Stulatka, który wyskoczył przez okno] Jonassa Jonassona, gdzie także miały miejsce nieprawdopodobne zdarzenia. Sęk w tym, że autorka poszła o krok dalej. Nie uraczyła nas bowiem czarnym humorem, lecz postawiła na przeplatanie fikcji z rzeczywistością, świata realnego ze zjawiskami paranormalnymi. Sam fakt wykreowania głównej bohaterki jako wyjątkowej dziewczyny, która urodziła się ze skrzydłami jest nadzwyczaj nieprawdopodobny, a co dopiero niecodzienne umiejętności członków jej rodziny.
Chociaż z samego tytułu powinnam już wywnioskować, że osobliwość ma tutaj ogromne wrażenie, ale nie nastawiałam się na aż taką moc rażenia! Może momentami czułam się przytłaczana dość wybujałą fantazją autorki, to i tak byłam pod ogromnym wrażeniem wspomnień spisanych przez samą Avę Lavender, które oczarowały mnie w ekspresowym tempie. Zafascynowana tymi ludźmi wręcz pragnęłam poznać ich jeszcze bliżej. Może nadnaturalna otoczka miała tutaj ogromne znaczenie, to jednak losy familii Lavender odgrywały istotniejszą rolę, ukazując jaśniejsze i ciemniejsze strony ich relacji. Rollecoaster uczuć i wrażeń, jaki przyszło im razem przeżyć chwytał mnie za serce i trzymał z całych sił, nie wypuszczając go ani na chwilę ze swoich sideł. Niestety przyszły też słabsze momenty. Imiona niektórych bohaterów były nieco trudne do zapamiętania, przez co wiele razy gubiłam się, nie wiedziałam kto jest kim. Wszelkie minusy zostały nieco zrekompensowane otwartym zakończeniem. Jak dla mnie to doskonały zabieg pozwalający czytelnikowi dopowiedzieć sobie dalsze wydarzenia z życia naszej niezwykłej Avy. Ja sama tego dokonałam i muszę przyznać, że pomysłów miałam bez liku! Tylko pytanie - czy kogoś to w ogóle dziwi?
,,Wydaje mi się po prostu, że nie powinnaś pozwalać innym ludziom się d-definiować - powiedział szybko. - Myślę, że mogłabyś być, kim tylko zapragniesz".
Chociaż wydawałoby się, że przepiękne skrzydła zdobiące plecy Avy mogłyby jej przynieść wiele korzyści, to jednak często były one przekleństwem. Ukrywająca się przed ludźmi - uważających ją za wcielenie anioła - swoje dzieciństwo spędzała w granicach domu i otaczającego go ogrodu. Nawet towarzystwo rodziny nie było wystarczalne, kiedy mama dziewczyny cały czas leczyła złamane serce, brat bliźniak sprawiał wrażenie dziecka z oznakami wskazującymi autyzm, a babka cały swój cenny czas poświęcała piekarni odziedziczonej po zmarłym mężu. Dopiero przybycie nowych sąsiadów z ciekawskimi dziećmi, które pokazały Avie zakazany świat. Niestety idylla nie trwała długo, a to za sprawą naprawdę nawiedzonego siostrzeńca pewnej kobiety. Nie mogłam znieść tego, jak w wielkim niebezpieczeństwie znajduje się, nieświadoma intencji psychopaty, skrzydlata bohaterka. Współczułam jej bycia na jego celowniku i naprawdę pragnęłam, aby nadciągający kataklizm nigdy nie miał miejsca. Niestety nie mogę wam zdradzić, czy moja cicha prośba została spełniona. Tego musicie dowiedzieć się już sami.
Zdecydowanym plusem tej książki są poboczni bohaterowie. Ich różnobarwność charakterów i sylwetek wpasowywała się w klimat historii, dostarczając jej coraz to nowszych bodźców. Tym samym przewijając się przez życie członków rodziny Lavender odciskali na niej swoje ślady. Niektórzy z nich przyczyniali się do postrzegania tej familii jako zdziwaczałej i odbiegającej od norm społecznych. Jednakże były też pozytywne dusze niezwracające uwagi na tę otoczkę i wręcz lgnęły do nich, wyciągając pomocną dłoń. Każda z tych osób była dobrze zarysowana, przez co nawet nie przyszłoby mi na myśl określenie ich papierowymi, bez wyrazu. Sama chętnie spotkałabym ich na swojej drodze. Wszystkich, bez wyjątków.
Choć Leslye Walton nie używa zbyt wyszukanych słów i stawia na prostotę, to jednak nie mogę jej odmówić umiejętności składania z nich zdań oczarowujących czytelnika. Może opisy mogłyby być nieco bardziej rozwinięte, ale i tak jestem zadowolona z kunsztu pisarskiego autorki. Dzięki niej udało mi się oderwać od rzeczywistości na wieeele godzin! Aż zaczęłam żałować, że ta książka jest taka krótka!
[Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender] to książka ukazująca, jak ludzkość obawia się nieznanego, przez co dochodzi do wielu przykrych sytuacji mogących doprowadzić do załamania. Dlatego też warto walczyć z uprzedzeniem, pokonywać je raz za razem. A któż wie, czy czasem nie poznając czegoś nowego nie odkryjesz czegoś niesamowitego?
Podsumowując:
Może autorka nie zasługuje na Literacką Nagrodę Nobla, jednakże [Osobliwe i cudowne przypadki Avy Lavender] sprawią, że w jednej chwili oderwiecie się od codziennych obowiązków i zatoniecie w jej wnętrzu. Poruszy wasze serca, zagnieżdżając w nich osobliwych bohaterów niepozwalających dość szybko o sobie zapomnieć. Dlatego już dziś usłyszcie trzepot skrzydeł i dajcie się ponieść wyobraźni Leslye Walton. Gwarantuję, że wzniesiecie się wysoko!
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2016-03-02
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN:
Liczba stron: 304
Dodał/a opinię:
Aleksandra Bienio
- Myślę, że jestem dziewczyną.
- Na pewno nie jesteś ptakiem - odpowiedziała Cardigan. - Ptaki nie mają nosów, rąk ani uszu, ani niczego takiego. Więc mnie też się wydaje, że jesteś po prostu dziewczyną. Chcesz, żebym do ciebie przyszła i pobawiła się z tobą?
Czekała. Było to mało racjonalne zachowanie, ale cóż innego mogła zrobić? W ciągu siedmiu ostatnich miesięcy jej ciało stało się czymś obcym, a nadzieja powoli znikała jej z pola widzenia, aż w końcu stała się ledwo dostrzegalna; teraz była już tylko maleńkim punkcikiem majaczącym gdzieś w oddali. Ale dziewczyna wciąż czekała.
Więcej