"Malować oznacza przede wszystkim kochać"
Do paryskich muzeów wybrałabym się z przyjemnością ponownie bogatsza o wiedzę i emocje, które niesie dzisiejsza premiera „Oczy Mony” autorstwa historyka sztuki Thomasa Schlessera. Bo okazuje się, że nawet takiego laika, jak ja, można nauczyć uważności na sztukę, na jej piękno, głębię i symbolikę.
I – co więcej – nie trzeba udawać się do Luwru, d’Orsey i Pompidou, by móc sprawdzić, czy pięćdziesiąt dwa dzieła, o których w książce mowa wywrą na Was podobne wrażenie, jak na dziesięcioletniej Monie i jej dziadku erudycie, Henrym. Na obwolucie znajdziecie zdjęcie każdego z nich i wierzcie mi, że świetnie się bawiłam próbując najpierw sama w nich jak najwięcej dostrzec, a później spoglądając na nie ponownie oczami Mony i jej dziadka.
Powieść ta ma jednak nie tylko wymiar edukacyjny, ale jest przede wszystkim poruszającą historią pięknych i pełnych czułości relacji rodzinnych, prawdziwej więzi dziadka i wnuczki. Dziewczynki, która z niewyjaśnionych przyczyn miewa utraty wzroku i istnieje ryzyko, że kiedyś będzie spoglądać tylko w ciemność. I Henry’ego kochającego wszystko, co piękne, którego celem jest, by wnuczka właśnie to piękno miała pod powiekami i we wspomnieniach, jeśli wydarzy się najgorsze.
Uczą się od siebie wzajemnie dawania, brania i oddawania. Biorą lekcje życia odkrywając piękno i mądrość sztuki, której rolą jest poruszać "najgłębsze warstwy naszego jestestwa" i wyostrzać również nasze lęki. Zgodnie ze słowami Edvarda Muncha "sztuka jest formą obrazu przepuszczonego przez nerwy człowieka — jego serce — jego mózg — jego oko", a emocje, których Mona doświadcza każdego tygodnia swojej muzealnej terapii budują jej dojrzałość i wrażliwość na innych, uczą ją czegoś o świecie i o niej samej.
I każdy z nas może wynieść z tej powieści wiele, jeśli zagłębi się w nią nieśpiesznie i da sobie czas, by dojrzeć bijące z niej światło. Światło, które przelewa się i do naszych serc za sprawą ujmujących bohaterów i ich historii, bogactwa emocji i doznań płynących z lepszego zrozumienia i dostrzeżenia głębszych znaczeń dzieł, do którego kluczem są słowa dziadka Mony. Bo zarówno sztuka, jak i życie kryje znacznie więcej niż to, co widziane oczami i warto zatrzymać się w codziennym biegu, by to dostrzec.
To powieść przepiękna i wartościowa w każdym wymiarze, z której bohaterami chciałoby się bez końca przemierzać korytarze paryskich muzeów, a potem... pójść na lody.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2024-04-24
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 496
Tytuł oryginału: Les Yeux de Mona
Dodał/a opinię:
czytanienaplatan
Mona ma dziesięć lat i mieszka w Paryżu. Pięćdziesiąt dwa tygodnie: tyle czasu zostało jej na odkrycie tajemnicy piękna. W każdą środę po szkole...