Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy – to ładnie zaprojektowana okładka. Postawienie na trzy, w zasadzie cztery, jeśli wliczyć jedno słowo w kolorze białym. Bardzo ważne, bo oznaczające tytuł dzieła.
Z blurbu wiem, że mamy do czynienia z pierwszym tomem serii kryminalnej, jednak nigdzie nie jest napisane, jak się ona nazywa. Być może jeszcze nie ma nazwy. Na razie mamy tylko tytuł pierwszego tomu „Mentalista” i dwa nazwiska na okładce. Jedno z nich należy do Camilli Lackberg – znanej szwedzkiej pisarki kryminałów min. z serii o Fjallbace. Napisała też thrillery psychologiczne takie, jak: „ Złota klatka”, czy „Srebrne skrzydła” oraz serię książek dla dzieci o przygodach Super – Charliego.
Drugie –Henrik Fexeus - wykładowca, performer, mentalista. Człowiek, który jeździ po świcie i uczy, jak można manipulować innymi ludźmi. Wydał wiele światowych bestsellerów przetłumaczonych na inne języki.
To właśnie dzięki tym dwóm osobom mogła powstać ta wspaniała historia zamknięta na około 680 stronach i wydana w postaci prawdziwej cegły, którą ciężko utrzymać w dłoni przez dłuższy czas. W tym wypadku znacznie lepszy okazałby się czytnik.
Autorzy prowadzą swoją historię dwutorowo, co jest dosyć powszechnie stosowanym mechanizmem.
W jednej z nich poznajemy historię jednostki policyjnej, działającej w Szwecji, w której skład wchodzą niezwykle oryginalni funkcjonariusze. Żadna z tych postaci w żadnym razie nie jest papierowa ani nudna. Zarówno Ruben ze swoją nienawiścią do kobiet, zakorzenioną głęboko w przeszłości, Julia, która od wielu lat razem z Torkielem stara się o dziecko, Peder – wykończony ojciec nowonarodzonych trojaczków, który potrafi z przemęczenia spać wszędzie i w każdej sytuacji, czy Christer ze swoim uwielbieniem do nowego kompana, czworonoga, mocno przykuwają uwagę czytelnika, w mig zyskują jego sympatię i ani na moment nie pozwalają o sobie zapomnieć.
Głównymi bohaterami tej powieści wydają się jednak dwie osoby, wokół których kręci się cała ta historia. To oni, krok po kroku, doprowadzają do rozwiązania zagadki, choć, jak szybko się okazuje, nie do schwytania mordercy, a raczej morderców. Jedną z kluczowych postaci jest Inspektor Mina Dabiri, a drugą mentalista Vincent Walder. To właśnie Mina zwraca się z prośbą o pomoc do Wadera, gdyż w toku prowadzonego przez nich śledztwa badają morderstwa, które zrozumieć może tylko koś taki, jak on, bo ich podstawą są magiczne sztuczki. W trakcie ich trwania giną kolejne osoby, które w profesjonalnym pokazie byłyby nazywane asystentami magików. Owe przedstawione przez mordercę sztuczki mają jedną zasadniczą wadę – nie można się z nich uwolnić i uratować własnego życia. Z tego powodu giną Agnes, Tuva i Robert. Wszyscy troje w okropnych męczarniach.
Vincent, którego sytuacja rodzinna jest nie do pozazdroszczenia włącza się w śledztwo, odnajduje się w utworzonym specjalnie do tej sprawy oddziale i pomaga schwytać mordercę, jednocześnie, coraz bardziej odkrywając, że sprawa ta w dużym stopniu dotyczy jego i życia, które niegdyś prowadził, mieszkając na wsi z matką i siostrą.
Vincent jest takim nowym pokoleniem, reprezentującym min. detektywa Monka, który musiał żyć zgodnie ze swymi natręctwami np. nie stąpał po miejscach, gdzie zostały połączone płyty chodnikowe. Vincent lubi, jak wszystko ma swoje miejsce – etykiety butelek są odwrócone w tę samą stronę i jest ich parzysta liczba, ciasto ma parzystą liczbę warstw itp. i dosyć często dezynfekuje ręce. Żyje w świecie liczb. Ma wrażenie, że one otaczają go ze wszystkich stron. Bez przerwy dodaje je i odejmuje, szuka ich znaczenia. To silniejsze od niego.
W drugiej z nich poznajemy dokładniej dzieciństwo Vincenta, jego pierwsze magiczne pokazy, sposoby przygotowywania każdej ze sztuczek oraz rodzinną tragedię, która przekreśliła ich dalszą, spokojną egzystencję na tym kawałku ziemi.
Jest to napisane w taki sposób, że człowiek do końca nie wie, o którym z bohaterów czyta. Na samym początku odnosi się wrażenie, że te fragmenty dotyczą historii mordercy, który dorastał w jakimś odosobnionym miejscu, już w dzieciństwie przygotowując się do wykonywania magicznych sztuczek.
Na rozwiązanie zagadki udało mi się wpaść dopiero kilka stron wcześniej, zanim została ona ujawniona przez dwójkę autorów. Rozwiązanie – patrząc na tę historię z szerszej perspektywy – wydaje się banalne i genialne zarazem. Każdy powinien na nie wpaść, ale nikt przed autorami tego nie zrobił. Autorzy bardzo sprawnie łączą ze sobą przeszłość, teraźniejszość i być może przyszłość głównych bohaterów, wplatając pod sam koniec historii zupełnie nowe wątki, które być może zostaną rozwinięte w kolejnych tomach serii. Tak samo, jak jestem ciekawa, jak rozwinie się miłość Christena do psa, wychowywanie trojaczków Pedra, czy dziwne relacje rodzinne Vincenta, który manewrując między dwoma żonami – byłą i obecną – stara się najlepiej jak może wychowywać własne dzieci, w czym żony w zasadzie mu nie pomagają, bo mają własne problemy. A także relacja między Vincentem a Miną, którzy są do siebie bardzo podobni, bo oboje próbują żyć w świecie swoich natręctw. Mina – w kwestii czystości i leków, Vincent – w świecie zarówno czystości, jak porządku i liczb.
Książka dla prawdziwych wielbicielu kryminałów. Jak twierdzi mój tata, dla tych, którzy lubią takie powieści „mentalne”. Czyli chyba głównie dla kobiet, bo mężczyźni wolą dreszczyk emocji, pościgi samochodowe, lśniące pistolety i piękne kobiety :)
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2022-03-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 680
Tytuł oryginału: Box
Tłumaczenie: Inga Sawicka
Dodał/a opinię:
Policja w Tanumshede bada wypadek samochodowy. To, co wygląda na tragiczne zdarzenie bez śladów niecnych intencji, okazuje się czymś całkowicie...
Piąta cześć bestsellerowej sagi kryminalnej w interpretacji Marcina Perchucia Dlaczego matka Eriki Falck zachowała wśród rupieci stary hitlerowski...