"Dopóki życie trwa" to druga część dziennika "Małe eksperymenty ze szczęściem", bestsellera, którego autor ukrywa się pod pseudonimem. Biorąc pod uwagę starzejącą się Europę ta pozycja i jej treść wzbudziła moje zainteresowanie. Czy mimo braku znajomości części pierwszej dziennik okazał się udaną lekturą?
Hendrik jest mieszkańcem holenderskiego domu opieki. Po rocznej przerwie wraca w 2015 roku do prowadzenia dziennika, który jest jego sposobem na codzienną gimnastykę umysłu. 85-latek należy do klubu StaŻy, w którym ośmioro leciwych przyjaciół stara się wzajemnie nie pozwolić któremuś z członków "odpuścić". Codzienne notatki w dzienniku dotyczą między innymi niepewnej przyszłości ośrodka, jak i podejrzanej utraty wagi przez przyjaciela Hendrika.
Nie wolno za dużo czasu spędzać na studiowaniu instrukcji obsługi życia. Trzeba po prostu działać. Oczywiście częściej się człowiekowi zdarzy wtedy przewrócić, ale jesli się dostatecznie szybko wstanie, to w ogólnym rozrachunku jest się trochę dalej, niż się było.
Życie starych ludzi nie jest dla nas, ludzi młodych, interesujące. Kto z nas chciałby zajrzeć do takiego domu opieki choćby i o wysokim, holenderskim standardzie? Wszak starcze dolegliwości i utyskiwania wszędzie będą wyglądały tak samo, prawda? A gdyby przewodnikiem i towarzyszem takiej podróży został przemiły starszy pan, którego mottem jest "nie jojczeć"? Gdyby on i jego przyjaciele czerpali z życia więcej niż niejeden dwudziestolatek? I nawet jeśli od czasu do czasu w tle przewinie się Kostucha spacerująca bez pośpiechu, to tu, to tam, a momentami będziemy musieli zobaczyć tę fizyczną stronę starości, czy taka podróż nie byłaby cenną lekcją? Kto wie, może nawet na końcu poczulibyśmy się lekko zawstydzeni naszym pierwotnym brakiem przekonania?
Hendrik jest absolutnie cudownym starszym panem, bystrym, ciepłym człowiekiem i oddanym przyjacielem. Wyjątkowa kultura osobista (wszyscy poza klubem to dla niego pan albo pani, nawet największy wróg!), zainteresowanie życiem ośrodka i tym poza nim sprawia, że aż chciałoby się być podobnym do niego nie tylko na starość, ale tu i teraz. Codzienne notatki dotyczące czasem rzeczy błahych, czasem zaś wyjątkowo poważnych i aktualnych niezależnie od wieku czytelnika nie pozwoliły ani na chwilę stracić zainteresowania lekturą o... monotonii życia i walce z nią.
Trzeba być w ruchu, dosłownie i w przenośni, aż dopadnie nas śmierć - taka powinna być nasza dewiza.
Wielkie tragedie, doniesienia prasowe i sprawy takie jak problemy z trawieniem - to wszystko przeplata się tu tworząc idealnie współgrającą całość o życiu w małej społeczności spedzającej wspólnie czas na ostatnim już odcinku życia. Ile da się jeszcze uszczknąć dla siebie, kiedy nosi się już pieluchę a drzemki są coraz częstsze? Okazuje się, że zaskakująco wiele. Jedyne czego tak naprawdę potrzeba i o co najtrudniej, to chęci.
Niejednokrotnie przy czytaniu zaśmiałam się w głos, parę razy łza zakręciła mi się w oku. Na każdej stronie zastanawiałam się, czy to książka bardziej o życiu, czy o śmierci? Jednego dnia odbywałam szalone wycieczki, a drugiego wybierałam z bohaterami miejsce na cmentarzu. Po lekturze już znam odpowiedź, ale zależy ona pewnie od czytelnika. W każdym razie dopóki życie trwa, zwracajmy uwagę na jego jakość, szkoda przecież każdego zmarnowanego dnia.
co-przeczytalam.blogspot.com
Informacje dodatkowe o Dopóki życie trwa. Nowy sekretny dziennik Henrika Grona, lat 85:
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2016-11-09
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
978-83-7985-892-7
Liczba stron: 432
Tytuł oryginału: ZOLANG ER LEVEN IS
Tłumaczenie: Ryszard Turczyn
Dodał/a opinię:
DorotaKa
Sprawdzam ceny dla ciebie ...