"Dom numer pięć" to powieść autorstwa Justyny Bednarek. Było to moje pierwsze podejście do twórczości Pani Bednarek.
"Dom numer pięć" opowiada o Piotrku, któremu z roku na rok pogarsza się wzrok. W wieku dwunastu lat mógł już powiedzieć, że bez okularów praktycznie nic nie widzi. Ba, nawet w nich widoczność miał bardzo ograniczoną. Jego życia z pewnością nie umilał fakt, że był ofiarą klasowego dręczyciela. Życie chłopców ulega diametralnej zmianie, gdy pewnego dnia - zbiegiem przypadków - trafiają do niezwykłego domu, stojącego na terenie opuszczonych działek. To właśnie w tym momencie role chłopców się odmieniają. Piotrek zyskuje wzrok, a Eryk - jego dręczyciel - go traci. Okazuje się, że muszą odegrać kluczową rolę w wojnie między dwoma ludami. Czy to wszystko dzieje się naprawdę? Może Piotrek ma halucynacje? Czy to normalne, że słyszy głos kota w swojej głowie?
O dziwo, książka ta budziła we mnie bardzo mieszane uczucia. Z początku byłem do niej trochę sceptycznie nastawiony. Początek od razu chwycił mnie za serce. Dalej książka wydawała się być dosyć infantylna, natomiast pod koniec wręcz brutalna. Momentami trzymała w napięciu, a momentami miałem ochotę się śmiać.
Zakończenie rozłożyło mnie na łopatki. Wydarzyło się w nim wszystko, czego się nie spodziewałem. Łzy same stanęły mi w oczach i szeroki uśmiech wyrósł na mojej twarzy. Nie będę mówił, co dokładnie się wydarzyło - ale uwierzcie, warto było przeczytać tę książkę chociażby dla płynącego z niej morału.
Opowieść ta mówi o przyjaźni, akceptacji, wsparciu, odwadze. Przemiana bohaterów została cudownie przedstawiona.
Myślę, że młodszym czytelnikom spodoba się ta pozycja. Co więcej, uważam że każdy rodzic powinien sprawić ją swoim pociechom. Naprawdę warto.
Więcej recenzji znajdziecie na moim instagramie: oczytaniec.
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Data wydania: 2021-04-21
Kategoria: Dla młodzieży
ISBN:
Liczba stron: 136
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Oczytaniec
SKARPETKI MIESZAJĄ W HISTORII ŚWIATA. I TO JAK! Czy wiecie, dlaczego Mona Lisa z obrazu Leonarda da Vinci tak dziwnie się uśmiecha? Słyszeliście może...
Dziadek i babcia Dusi bardzo się kochają. Dziewczynka jest tego pewna, bo dziadek nosi babcię na rękach (naprawdę!), a babcia piecze dziadkowi serniczki...