„Cynamonowe dziewczyny” to drugi tom cyklu Wiślańskiego i przyznam szczerze, że książka nie zrobiła na mnie wrażenia. W moim subiektywnym odczuciu jej największą wadą było to, że choć mamy dwójkę najlepszych śledczych w Wiśle — Konrada Procnera i Marcina Cieślara, sprawę morderstw rozwiązuje żona Konrada Petronela. Z „Popielatych laleczek” wiem, że duet Procner - Cieślar świetnie sobie radzi, ale tu ich śledztwo wygląda jakby pierwszy raz dostali jakąkolwiek sprawę. Przeglądają po kilkanaście razy te same papiery i nie wpadają na żaden istotny ślad. Natomiast Petra, która policjantką nie jest, czyta te same akta, po czym zbiera do kupy wszystkie wątki, analizuje je, wyciąga wnioski i właściwie podaje gotowe rozwiązanie.
Dlaczego więc czytałam dalej? Zaintrygował mnie sam morderca, mężczyzna o dwóch twarzach. Z jednej strony przykładny obywatel niczym niewyróżniający się z tłumu, dobry sąsiad, syn. Z drugiej chory umysł, który w bardzo brutalny sposób zabija młode dziewczyny, do tego jest tak pewny siebie, że zostawia mnóstwo śladów. Byłam ciekawa, kogo śledczy będą typowali na sprawcę i czy ten, kogo ja sama podejrzewałam to dobry trop (okazało się, że tak).
Mnie „Cynamonowe dziewczyny” nie zachwyciły i nie zamierzam kontynuować cyklu, dlatego Wam zostawiam decyzję czy dać tej książce szansę. Jeżeli jednak zdecydujecie się na przeczytanie cyklu Wiślańskiego, to zacznijcie od początku, bo bez znajomości I tomu trochę ciężko połapać się w relacjach między głównymi bohaterami.
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2016-01-19
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 336
Dodał/a opinię:
red_sonia
W TRÓJKĄCIE BESKIDZKIM Mroczne powieści pełne zbrodni i tajemnic wywodzących się z ciemnej strony ludzkiej natury. Dwudziestoletnia Beata Szymanowska...
ŚMIERTELNE WYLICZANKI Kiedy do gry wkracza zespół bielskich policjantów, oznacza to, że zabawa się skończyła. W okolicach Bielska-Białej ktoś w niezwykle...