107 sekund. Tyle wystarczy, by świat rozpadł się na kawałki...
Diana to matka samotnie wychowująca córkę, która ledwo wiąże koniec z końcem.
Na jej drodze staje przystojny i bogaty Norbert. Rodzi się między nimi miłość i zaczynają razem mieszkać w willi pod Krakowem.
Kiedy rodzi się Staś nawet teściowa staje się im przychylną.
Niestety sielankę przerywa śmiertelny wypadek Stasia. Nikt nie ma wątpliwości, że winna temu jest Diana, nawet ona sama.
Pogrążona w żałobie ciągle jest szykanowana przez teściową i męża.
Kto tak naprawdę jest winny śmierci dziecka?
Kogo zobaczył Staś i zapragnął pobiec?
Co skrywa teściowa?
Fabuła książek, które opierają się na śmierci dziecka zawsze dla mnie są ciężkie do czytania. Za bardzo wczuwam się w role bohaterów i przeżywam tragedię, która dotyka rodziców. Zapewne dlatego, że sama jestem mamą.
Autorka miała pomysł na ciekawą fabułę. Pozornie banalną. Mamy nieszczęśliwy wypadek, znamy osobę, która za tym stoi i wraz z nią zostajemy wciągnięci w przeżycia i ciągle obwiniania się Diany, że gdyby nie to, gdyby nie tak...
Jednak to nie wszystko co serwuje nam autorka. Mamy tutaj ciekawie uknutą intrygę, wręcz wstydliwą tajemnicę, która odkrywana stopniowo stawia nieco inne światło na całą sytuację.
Okładka zmyliła mnie i byłam pewna, że to thriller. Tymczasem to bardzo dobra i mocna powieść obyczajowa, która wywołała we mnie ogrom bólu, smutku i strachu.
Książkę serdecznie polecam, ale jeśli jesteście rodzicem możecie tak jak ja za bardzo ją przeżywać.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2022-08-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski
Dodał/a opinię:
Lukasz Turków
Pierwsze kłamstwo pociągało za sobą kolejne, i jeszcze jedno... i w końcu funkcjonowałam już w dwóch światach równoległych.
Marzenie Mateusza nieoczekiwanie spełnia się – w domu pojawia się papużka Toffi. Mały pasjonat ptaków chce ją jak najszybciej oswoić, wypuszczając...
Znaki dymne, tam-tamy, tajemnicze symbole wyryte w kamieniach, supełki wiązane na sznurku, a wreszcie zalakowane koperty wystrzeliwane z armaty czy wysyłane...
Miałam nowy cel: tchnąć w tę naszą relację, trochę już przejrzałą i zmęczoną, nowe życie. Zamienić zwyczajny romans, historię opartą na egoistycznej przyjemności, w coś wielkiego i pięknego. W coś takiego, dla czego warto nawet stracić życie, swoje lub swojego dziecka.
Więcej