107 sekund. Tyle wystarczy, by świat rozpadł się na kawałki...
Diana samotnie wychowuje córkę, próbując związać koniec z końcem, kiedy na jej drodze pojawia się Norbert: bogaty, czarujący i troskliwy. Wszystko zmienia się jak w bajce - Diana i jej córeczka przeprowadzają się do pięknej willi w sercu Krakowa. A gdy na świat przychodzi Staś, nawet teściowa, dotychczas zimna i niechętna, zaczyna odnosić się do Diany z sympatią. Rodzinną sielankę burzy niespodziewana tragedia. Nikt, łącznie z Dianą, nie ma wątpliwości, że to wyłącznie jej wina. Kobieta pogrąża się w żałobie i rozpaczy. Mąż i teściowa nie pozwalają jej ani na chwilę zapomnieć o wyrzutach sumienia.
Ale czy naprawdę tylko jej nieuwaga doprowadziła do śmierci dziecka? Czy ktoś poda Dianie rękę, żeby wyciągnąć ją z obłędu i pomóc odkryć prawdę? Co ukrywa niedostępna teściowa Diany? I kim jest tajemnicza mścicielka, szukająca sprawiedliwości na portalach internetowych? Prawda może okazać się dużo bardziej skomplikowana, niż się wydaje.
Liliana Fabisińska - autorka powieści dla dorosłych (m.in. Córeczka, Obok niej, Z jednej gliny, Sanatorium pod zegarem) i książek dla dzieci i młodzieży (Amor z ulicy Rozkosznej, Bezsennik, Grzyby). Dziennikarka, dramatopisarka, scenarzystka, pedagożka, kryminolożka, absolwentka podyplomowych studiów z zakresu psychologii zmiany postaw i zachowań. Zawsze robi pięć(dziesiąt) rzeczy naraz i uwielbia uczyć się wszystkiego, co nowe, dziwne i prawdopodobnie zupełnie zbędne. W każdej wolnej chwili czyta, pływa i gotuje, ćwiczy tai-chi i podróżuje.
Wydawnictwo: Czarna Owca
Data wydania: 2022-08-24
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 368
Język oryginału: polski
Pierwsze kłamstwo pociągało za sobą kolejne, i jeszcze jedno... i w końcu funkcjonowałam już w dwóch światach równoległych.
Pamiętam, gdy usłyszałam zdanie, że upadek na dno, jest po to, by móc odbić się od podłoża. Nic, tak skutecznie nie umniejsza naszego poczucia wartości jak poczucie winy i wyrzuty sumienia. Głos z tyłu głowy, który mówi jak zawaliliśmy i jacy marni jesteśmy. Najczęściej właścicielem tegoż głosu jest manipulator, energetyczny wampir czerpiący z nas energię.
Bohaterka książki pada łupem takiego kabotyna. Miała być piękna bajka, była farsa, z życia. Początkowo nic nie zapowiada, że się nie uda, tylko czujnik pesymizmu zaczął migać, że nie ma takich zbiegów okoliczności. Tam pod powierzchnią, czai się demon kłamstwa i tylko czeka, by wyjść. Wylazł, zły duch wydarzeń…
Co nami kieruje, gdy podejmujemy decyzje? Co nas trzyma przy danej rzeczy, czy osobie? Co jest kryterium naszego wyboru? Czego się boimy? Jaką cenę jesteśmy skłonni zapłacić? Co nas usprawiedliwia? Tyle pytań, tak wiele różnych odpowiedzi, tłumaczeń. Mam jeszcze jedno pytanie. Wierzycie w przyjaźń?
Przemyślany temat, rozpisany w plotkarskim stylu: jakby mówiący nie mógł się doczekać by opowiedzieć komuś o wydarzeniach z własnego punktu widzenia; a jak wiemy ten zależy od siedzenia.
Nie tego się spodziewałam; raczej byłam zdania, że będzie to kolejny trudny thriller z mrokiem w tle i dlatego zwlekałam z czytaniem. Temat jest złożony, pogmatwany, ale opisany spójnie, klarownie, wręcz prosto. Trafia w czytelnika i ukazuje prawdy, które znamy, ale wolimy o nich milczeć, wierząc, że gdy nas nie dotyczą, nie są prawdziwe.
Umiejętnie opisana podróż po uczuciach: słabościach i lękach.
Nie znałam wcześniej twórczości Liliany Fabisińskiej, dlatego zaskoczyło mnie niezmiernie, że autorka wydała już sto książek! Na pierwsze spotkanie z autorką, ze względu na intrygujący tytuł i ciekawą zapowiedź wybrałam właśnie „107 sekund”.
"Za każdym szaleństwem kobiety stoi jakiś mężczyzna"
Czy rzeczywiście? Historia Diany samotnie wychowującej córkę, która już raz została poważnie skrzywdzona przez byłego męża, a mimo to ponownie daje szansę miłości zdaje się potwierdzać tę tezę. Jednak jej drugi mąż jest przecież ideałem mężczyzny, kochającym partnerem i troskliwym ojcem dla pasierbicy i ich wspólnego synka. Jak się okazuje do czasu. Gdy dochodzi do tragedii Norbert obwinia Dianę i nie daje jej zapomnieć o wyrzutach sumienia ani przez chwilę. Teściowa również dolewa oliwy do ognia. Czy chcą ją doprowadzić do obłędu? A może samobójstwa?
Liliana Fabisińska kreśli obraz złamanej kobiety. Kobiety, której bajkowe życie w ciągu 107 sekund zmienia się w koszmar. Czy zdoła się podnieść po tym, co ją spotkało? Czy uda jej się odkryć prawdę związaną z tragedią i z nią żyć?
Opowieść z pewnością budzi emocje, daje do zastanowienia jak niewiele czasem trzeba, by nasze ułożone życie legło w gruzach, rozbiło się niczym dzban, który trudno skleić. Pokazuje też ogrom obłudy i bezwzględności osób, które miast kochać celowo ranią. Czy możliwe jest jednak, by na tragedię złożyło się tyle zbiegów okoliczności? Można w to powątpiewać, ale życie często pisze jeszcze bardziej irracjonalne scenariusze.
107 sekund. Tyle wystarczy, by świat rozpadł się na kawałki...
Diana to matka samotnie wychowująca córkę, która ledwo wiąże koniec z końcem.
Na jej drodze staje przystojny i bogaty Norbert. Rodzi się między nimi miłość i zaczynają razem mieszkać w willi pod Krakowem.
Kiedy rodzi się Staś nawet teściowa staje się im przychylną.
Niestety sielankę przerywa śmiertelny wypadek Stasia. Nikt nie ma wątpliwości, że winna temu jest Diana, nawet ona sama.
Pogrążona w żałobie ciągle jest szykanowana przez teściową i męża.
Kto tak naprawdę jest winny śmierci dziecka?
Kogo zobaczył Staś i zapragnął pobiec?
Co skrywa teściowa?
Fabuła książek, które opierają się na śmierci dziecka zawsze dla mnie są ciężkie do czytania. Za bardzo wczuwam się w role bohaterów i przeżywam tragedię, która dotyka rodziców. Zapewne dlatego, że sama jestem mamą.
Autorka miała pomysł na ciekawą fabułę. Pozornie banalną. Mamy nieszczęśliwy wypadek, znamy osobę, która za tym stoi i wraz z nią zostajemy wciągnięci w przeżycia i ciągle obwiniania się Diany, że gdyby nie to, gdyby nie tak...
Jednak to nie wszystko co serwuje nam autorka. Mamy tutaj ciekawie uknutą intrygę, wręcz wstydliwą tajemnicę, która odkrywana stopniowo stawia nieco inne światło na całą sytuację.
Okładka zmyliła mnie i byłam pewna, że to thriller. Tymczasem to bardzo dobra i mocna powieść obyczajowa, która wywołała we mnie ogrom bólu, smutku i strachu.
Książkę serdecznie polecam, ale jeśli jesteście rodzicem możecie tak jak ja za bardzo ją przeżywać.
"Jeśli wydaje ci się, że spadłeś właśnie na samo dno, że jesteś w najczarniejszej dupie, że już po prostu nie może być gorzej, pamiętaj o jednym: to niemal na pewno nieprawda. Zawsze coś jeszcze może pójść nie tak i zamienić koszmar, w którym tkwisz, w koszmar do kwadratu... albo i do sześcianu."
Zauważyłam, że książka "107 sekund" jest różnie klasyfikowana jako gatunek literacki. Niektóre portale klasyfikują ją jaka literaturą obyczajową z romansem, inne jako sensacyjną, kryminał, thriller. Ja myślę jednak, że to połączenie kilku gatunków, to obyczajówka z wątkiem thrillera psychologicznego a także dramatu rodzinnego. Lubię styl pisania pani Liliany Fabisińskiej, przeczytałam kilka jej książek, więc chwyciłam w bibliotece ten tytuł ze względu na autorkę. Nie zawiodłam się. Warto było.
Główna bohaterka Diana jest załamaną, bezrobotną, rozwiedzioną kobietą z małą córeczką. Można nawet powiedzieć, że niemal sięgnęła dna. Nie ma pieniędzy na prąd, wodę i w ogóle na życie..., a jej córeczka Ola ma właśnie iść do szkoły, a Diana nawet nie ma pieniędzy na jej wyprawkę. Trudny i żmudny rozwód wykończył niemal kobietę, lecz postanowiła poszukać pracy i zacząć jakoś żyć. Od matki nie może oczekiwać pomocy, gdyż ona sama boryka się z problemami. Ma tylko najlepszą przyjaciółkę Małgosię, która niejednokrotnie wyciągała ją z kłopotów.
Życie często bywa przewrotne, los uśmiecha się do Diany i otrzymuje dość dobrze płatna pracę i jakby szczęścia było zbyt mało, to ich życie zmienia się jak bajce o Kopciuszku. Diana wychodzi za mąż za szefa firmy, przeprowadza się do pięknego domu a jej nowy mąż Norbert staje się prawnym opiekunem Oli.
Jej szczęście burzy tylko zimna i nieprzystępna teściowa. No, ale takie czasem one po prostu bywają.
"Mózg zakochanej kobiety działa chyba zupełnie inaczej niż wszystkie inne mózgi. A ja przecież byłam w nim zakochana do szaleństwa."
Zdarza się jeszcze jeden cud, na świat przychodzi Staś, oczko w głowie Norberta. Wszystko dzieje się niemal jak w bajce, nawet lodowata teściowa innym okiem zaczęła spoglądać na synową. Lecz czy na pewno wszystko jest tak jak nam się wydaje? Życie nie lubi próżni i na tę szczęśliwą rodzinę spada cios.
Wystarczyło tytułowe 107 sekund żeby wszystko posypało się jak domek z kart. Wszyscy obwiniają za tragedią właśnie Dianę, ona sama wie, że przede wszystkim to jest jej wina. Kobieta pogrąża się w rozpaczy i nie można do niej dotrzeć, terapia psychologiczna nie pomaga, gdyż ona sama nie może lub nie chce sobie pomóc..., tym bardziej, że teściowa ciągle jej przypomina o tragedii.
"To poczucie nierzeczywistości... ponurego snu, z którego zaraz się obudzi, pomyłki, która musi się w końcu wyjaśnić... towarzyszyło jej jeszcze przez wiele tygodni."
Lecz czy tylko Diana jest winna tragedii? Czy inni mieli też swój wkład? Jakie tajemnice ukrywa teściowa Diany? Kto pomoże jej wyjść z impasu?
Autorka prowadzi narrację wieloosobowo, więc możemy przyglądać się wydarzeniom z punktu widzenia kilku osób. Poznajemy powoli wszystkie sekrety, które doprowadziły do tej tragedii. Lecz to nie koniec problemów Diany, los jakby uwziął się na nią. Czy zdoła podnieść się z następnego załamania?
Autorka bardzo dobrze przedstawiła nam bohaterów, chociaż czasem aż szokuje wyrachowanie i zakłamanie niektórych osób.
Napięcie stopniowo narasta, zaskakujące jest jednak to, ile człowiek może wytrzymać tragedii i ciosów zadanych nie tylko od losu, jak zwykło się mawiać, ale od swoich najbliższych.
Polecam, bo warto.
Czy uważacie, że 107 sekund to jest dużo czasu? Co przez ten czas jesteście w stanie zrobić?
.
Kto już mnie trochę zna, ten wie, że thrillery psychologiczne lubię czytać najbardziej, bo wiem, że zostanę przez nie przeczołgana emocjonalnie. Tego typu powieści zawsze wywołują we mnie ogromny wachlarz odczuć, wzbudzają silne emocje, jak w żadnych innych książkach. Czytając utożsamiałam się z bohaterką i stawiałam się w jej położeniu, wyobrażając sobie, co ja bym zrobiła na jej miejscu i czy byłabym w stanie pozbierać się po tak wielkiej tragedii, jaka spotkała Dianę. Zaczynam analizować sytuację i wyobrażać sobie, że to ja jestem na jej miejscu i wiecie, co wpadam w panikę, bo wiem, że emocjonalnie bym tego nie uniosła i totalnie się rozsypała. Wtedy dziękuję w duchu, że to tylko fikcja literacka, ale co jeśli ta fikcja się urzeczywistni?🥺
.
Biorąc się za czytanie, nie byłam świadoma tego, co mnie czeka, wzięłam tę książkę w ciemno. Tym bardziej, że sam tytuł nic mi nie mówił, opisu starał się nie czytać, bo chciałam zostać zaskoczona i się nie pomyliłam, bo autorka zrzuciła na mnie bombę. Wielką bombę rozrywająca serce i duszę, po której nie byłam w stanie się pozbierać. Początek książki od razu skojarzył mi się z bajką o współczesnym Kopciuszku. W tym przypadku, historii o biednej kobiecie wychowującej samej córkę, ledwo ciągnącej koniec z końcem, aż do momentu spotkania czarującego i bogatego księcia, który odmienił jej życie o całe 360°. Tylko czy do końca odmienił, czy przyczynił się do wielkiej tragedii, ogromnych wyrzutów sumienia, bólu i rozpaczy?
.
Autorka w idealny sposób poprowadziła fabułę i wykreowała bohaterów. Każda z tych osób ma swoje sekrety, które z czasem wychodzą na jaw, składając wszystkie puzzle w całość. Prawda nieoczekiwanie okazuje się okrutna i bolesna, tym samym zburzając do końca świat Diany, który i tak był nadszarpnięty i z każdym dniem rozpadał się na milion kawałków z powodu wyrzutów sumienia. Tylko czy może być jeszcze gorzej? Pani Fabisińska nie miała litości dla bohaterki i postarała się o to, aby zrzucić kolejną bombę na kobietę.
.
"107 sekund" to mocna książka, która potrząśnie Wami, poruszy dogłębnie i da do myślenia, że wystarczy tylko chwila, a dokładnie 107 sekund, aby doprowadzić do ogromnej tragedii, która odmieni wszystko. Uważam, że osoby, które są rodzicami, poruszy ona i wstrząśnie jeszcze bardziej, niż te które jeszcze nie doświadczyły macierzyństwa. Od tej pory będziecie jeszcze bardziej chuchać i dmuchać na swoje pociechy, aby nie stała się im żadna krzywda. Jeśli chodzi o samą książkę, to czytało mi się ją bardzo przyjemnie, pomijając fakt, tych przykrych wydarzeń, które miały miejsce. Mam małe zastrzeżenia, jeśli chodzi o zakończenie, bo to już czytało mi się trochę opornie. Był pewien moment w książce, który zirytował mnie, relacjonowałam Wam na stories. Uważam, że ten moment mogła autorka pominąć, bo mnie wręcz drażnił i nie dowierzałam w to, co czytam, dla mnie to były brednie, które podniosły ciśnienie do maksimum, a zdradzę, że chodziło o przyjaciółkę głównej bohaterki.
Ogólnie książka jest bardzo dobra, mocna i godna polecenia!
"107 sekund" Liliany Fabisińskiej to dramat rodzinny, którego akcja rozgrywa się w Krakowie.
Dianę - główną bohaterkę tej książki poznajemy w trudnym momencie jej życia. Jest samotna matką, bez pracy i grosza przy duszy. Jednak po jakimś czasie jej los się odmienia i wychodzi za mąż za czarującego i bogatego Norberta. Diana tworzy z nim szczęśliwą rodzinę i zyskuje poczucie bezpieczeństwa, nie tylko finansowego. Ale jej szczęście trwa tylko kilka lat. Pewnego dnia dochodzi do tragedii ... na przejściu dla pieszych ginie jej synek. Wystarczyło 107 sekund ...
W tej powieści wydzielone zostały dwie części historii. Pierwsza część skupia się na życiu Diany. Od nieszczęścia po sielankę, kończąc na koszmarze, jakim jest śmierć dziecka i tragedia rodziny. W drugiej części autorka postanowiła dopuścić do głosu innych bohaterów, prezentując wersje wydarzeń każdego z nich. To czas na osłonięcie kart, czyli wyjawienie sekretów i kłamstw, jakie każdy z nich posiada. I tu dopiero robi się ciekawie. Już tłumaczę dlaczego ...
Pierwsza część jest o tyle ważna, że stanowi pewnego rodzaju wstęp i zarys fabuły ale bajeczne życie Diany i Norberta momentami było dla mnie nużące i bardzo schematyczne. Czekałam na odpowiedni moment, kiedy zacznie się coś dziać bo jednak można było się domyślić, że coś jest nie tak.
I na szczęście doczekałam się tego. W drugiej części dużo się dzieje, czyta się ją zdecydowanie szybciej. Znajdziemy tam różne problemy: żałobę, depresję, oszustwo, zdradę. Ale i tutaj można dopatrzyć się kilku uwag. To, co zostało ujawnione nie było aż tak szokujące, jak się spodziewałam. Niektóre kwestie zostały pobieżnie potraktowane, dziwiła mnie też kolejność oraz powody pewnych działań (np. sprawa wypadku). Niemniej jednak w zakończeniu dostajemy wyjaśnienia, jakich potrzebujemy i to wszystko.
Nie mam problemu, aby czytać o rodzinnych tragediach a do odkrywania sekretów zawsze mnie ciągnie. Dlatego pod tym względem "107 sekund" to całkiem dobra powieść obyczajowa, która porusza ważne ale też ciężkie tematy i nie oszczędza swoich bohaterów. Przecież nikt z nas nie jest pozbawiony wad, każdy popełnia błędy i właśnie taki sens widzę w tej książce.
Diana samotnie wychowuje córkę, próbując związać koniec z końcem, kiedy na jej drodze pojawia się Norbert: bogaty, czarujący i troskliwy. Wszystko zmienia się jak w bajce – Diana i jej córeczka przeprowadzają się do pięknej willi w sercu Krakowa. A gdy na świat przychodzi Staś, nawet teściowa, dotychczas zimna i niechętna, zaczyna odnosić się do Diany z sympatią. Rodzinną sielankę burzy niespodziewana tragedia. Nikt, łącznie z Dianą, nie ma wątpliwości, że to wyłącznie jej wina. Kobieta pogrąża się w żałobie i rozpaczy. Mąż i teściowa nie pozwalają jej ani na chwilę zapomnieć o wyrzutach sumienia.
Ale czy naprawdę tylko jej nieuwaga doprowadziła do śmierci dziecka? Czy ktoś poda Dianie rękę, żeby wyciągnąć ją z obłędu i pomóc odkryć prawdę? Co ukrywa niedostępna teściowa Diany? I kim jest tajemnicza mścicielka, szukająca sprawiedliwości na portalach internetowych? Prawda może okazać się dużo bardziej skomplikowana, niż się wydaje.
Tak wygląda opis, a rzeczywistość niestety mocno rozczarowuje. Główna bohaterka jest irytująca do granic możliwości. Teoretycznie przeżyła piekło i teoretycznie powinno mi być jej żal, ale prawda jest taka, że nie jest. Odebrałam ją bardzo negatywnie. Jako niewdzięczną i roztrzepaną. Biłam się z myślami, czy o tym pisać bo zamiast wychwalać temat, który skłania czytelnika do refleksji zdeptałam Dianę. Przypuszczalnie miałam za duże oczekiwania względem tej książki i podświadomie liczyłam na coś tak dobrego jak thrillery psychologiczne Kathryn Croft czy Charlotty Link. Takie wiecie, gdzie jest fabuła obyczajowa ale napięcie jak w rasowym kryminale. Zabrakło mi tutaj tego. Niezupełnie też zrozumiałam tę historię, a to chyba najgorsze - nie wiedzieć co się przeczytało.
Na moją ocenę tej książki wpłynęła też jedna, ale bardzo ważna i pozytywna kwestia, a mianowicie wspomniany wcześniej temat. Tytułowe 107 sekund to czas, w którym świat Diany i Norberta rozbił się na miliardy kawałeczków. 107 sekund wystarczyło by odebrać życie ich ukochanego synka i sprawić by powstała między nimi bezdenna otchłań. To właśnie skłania do refleksji... czy możemy brać życie za pewnik?
107 sekund to dużo czy mało? Co może wydarzyć się w naszym życiu w przeciągu tych kilkuset sekund? Może spotkać nas coś wspaniałego, wzniosłego, ale może też wydarzyć się okropna tragedia jak w przypadku jednej z bohaterek książki „107 sekund”.
Diana to samotna matka małej Oli. Żeby zapewnić byt sobie i dziecku musi bardzo ciężko pracować. Problemów dokłada jej ojciec córki, który za wszelką cenę chce pogrążyć Dianę i zależy mu tylko na jej cierpieniu. Pewnego dnia kobieta poznaje Norberta, który staje się jej pracodawcą, a później mężem. I od tej pory życie Diany i Oli bardzo się zmienia. Nie muszą już martwić się o lepszą przyszłość, mają wszystko czego zapragną. Pewnego dnia na świat przychodzi Staś, a parę lat później dochodzi do tragedii, która zniszczy życie głównych bohaterów. Diana zdaje sobie sprawę, że do tragedii doszło z jej winy, a jej mąż i teściowa na każdym kroku jej o tym przypominają, ale czy to na pewno tylko i wyłącznie wina Diany? A może inne czynniki wpłynęły na przebieg zdarzeń?
Nutki tajemniczości całej fabule dokłada tajemnicza mścicielka, której wpisy co jakiś czas możemy przeczytać.
Autorka idealnie odzwierciedliła uczucia bohaterki, które towarzyszyły jej po tragedii.
Od samego początku ogromną zagadką była dla mnie postać matki Norberta. Ciężko było rozgryźć jej osobę. Podobnie jak Norberta. Są to dwie osoby, które od początku nie wzbudziły mojej sympatii. No oczywiście na uwagę zasługuje również przyjaciółka Diany. Ta postać to dla mnie ogromne zaskoczenie. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy.
Tu każdy bohater ma jakieś znaczenie i niektórzy potrafią bardzo namieszać.
Polecam.
Czy spojrzeliście kiedyś na życie pod kątem podejmowanych codziennych decyzji? Co by się stało, gdybyście dziś zamiast iść drogą na wprost skręcili w prawo? Albo gdybyście wyszli z domu 20 sekund wcześniej? Wydaje się zwykłe, codzienne czynności, a mogą zmienić całe życie.
Diany życie nie oszczędzało. Samotna matka pozbawiona przez byłego męża środków do życia, żyła w ciągłym strachu o byt swój i córki. Może gdyby nie to, nie znalazłaby w sobie tyle siły i tupetu by zgłosić się do pracy, w której wcale nie miała doświadczenia. Jej determinacja ujęła Norberta, prezesa wielkiej firmy, więc zaryzykował i dał jej pracę. Wydawałoby się że pech odszedł. Diana wreszcie miała za co godnie żyć, a wkrótce Norbert zakochał się w niej bez pamięci. Stworzyli razem z córką Diany rodzinę idealną, a po trzech latach dołączył do nich synek. 107 sekund zmieniło wszystko. Diana pisząc ważną wiadomość do Norberta, który nie odbierał telefonu, nie poczuła jak ręka jej synka wysunęła się z rękawiczki i chłopiec wybiegł na ulicę. Od tej pory Diana nie umie poradzić sobie z żałobą i poczuciem winy, a idealny do tej pory mąż i teściowa, która nigdy za nią nie przepadała wciąż ja obwiniają. Jednak czy to faktycznie była jej wina? Co naprawdę zdarzyło się na ulicy, czemu jej Staś wybiegł na ulicę i dlaczego tego feralnego dnia Norbert nie odbierał telefonu. Gdy prawda wychodzi na jaw, życie Diany po raz kolejny robi fikołka.
Powiem Wam, że autorka nie oszczędzała bohaterki, bo taką ilością nieszczęść można by obdarować kilka osób. Ale, czy nie takie właśnie jest życie? Jedni mają wszystko, drudzy ze wszystkim pod górkę. Sama miałam kiedyś taki rok, że zastanawiałam się z której strony jeszcze może mnie walnąć.
Dodatkowym atutem książki jest to, że porusza bardzo wiele ważnych tematów, a wszystko podane tak, że nie chce się przestać czytać.
"Jeśli wydaje Ci się, że spadłeś właśnie na samo dno, że jesteś w najczarniejszej dupie, że już po prostu nie może być gorzej, pamiętaj o jednym: to niemal na pewno nieprawda. Zawsze coś jeszcze może pójść nie tak i zamienić koszmar, w którym tkwisz, w koszmar do kwadratu... albo i do sześcianu."
"107 sekund" Liliany Fabisińskiej, to książka mówiąca o największej prawdzie na tym świecie... Nie możesz być niczego pewnym. Oprócz śmierci oczywiście.
Diana, główna bohaterka książki, samotnie wychowuje córkę. Nie ma za wiele pieniędzy, trudno jej wiązać koniec z końcem. Nieudane małżeństwo, rozwód, wycisnęło sporo energii z kobiety. Idąc na rozmowę o pracę poznaje Norberta, który zamienia jej życie w bajkę. Tak, w bajkę, gdzie mieszka w pięknym domu, jej córka ma wszystko, czego zapragnie, nawet nowego tatę. Kiedy pojawia się nowy członek rodziny, wydaje się, że mają wszystko, czego może pragnąć człowiek. Pełnia szczęścia. Niestety, wystarczyło 107 sekund, by życie ponownie wywróciło się o 180 stopni.
Najnowsza książka pani Liliany mówi o tylu problemach, że aż ciężko to sobie wyobrazić. Nieudane małżeństwo, trudny rozwód, śmierć dziecka, żałoba, kłamstwa, okropna zdrada, która łamie serce i to podwójnie... Można tylko współczuć bohaterce. I naprawdę owe współczucie odczuwa się podczas lektury.
Przyznaję, że Autorka zaskoczyła mnie tym, jak potoczyła się historia Diany i Norberta. Takiego rollercoasteru się nie spodziewałam.
Czasami mówi się, że lepiej żyć w niewiedzy, ale czy faktycznie tak jest? Czy my, jako ludzie, lubimy być okłamywani? Żyć w bańce mydlanej, która aż prosi się, by pęknąć i pokazać, że świat wcale nie jest taki kolorowy?
Jednak tli się nadzieja. Główna bohaterka pokazuje, jak silne są kobiety. Mimo wielu niepowodzeń, próbują żyć dalej, chcą przetrwać. Każdy może mieć gorszy czas, spaść na dno, by móc się z niego odbić z podwojoną siłą i iść przez życie z myślą "dałam/dałem sobie radę".
Lilianna Fabisińska postarała się, by cudowne życie bohaterów nagle runęło jak domek z kart. A nieszczęść tu nie brakuje, tak jak zwrotów akcji. Książkę według mnie można kwalifikować gatunkowo jako obyczajówka z domieszką thrillera, ale to oczywiście moje zdanie. "107 sekund" wywoła wiele różnych emocji, ale mam nadzieję, że końcowo dobrze odbierzecie tę książkę. Nie spodziewałam się takiego zakończenia i coś czuję, że Wy także nie będziecie w stanie przewidzieć, jaką intrygę uknuła Autorka. Mnie się podobała i mam nadzieję, że Wam również przypadnie do gustu.
Lubicie bajkę o Kopciuszku?
Tutaj mamy taka jakby hardcorową jej wersję..
A morał jest taki, że czasami chwila wystarczy by zmienić życie z koszmaru w bajkę, ale i na odwrót. Czasami ta chwila trwa 107 sekund i potem już nic nie jest takie samo..
Diana jest kobietą po przejściach. Rozwód wykończył ją psychicznie, zawodowo i finansowo. Ma jednak cel i sens życia – 6-letnią córkę, Olę. Kobieta nieporadnie próbuje związać koniec z końcem, ale zaklęcie pt.: „wszystko będzie dobrze”, jakoś nie chce zadziałać. No ale w końcu, jak to w bajkach bywa, niespodziewanie pojawia się On – przystojny, zamożny, czarujący, troskliwy – idealny. No i potem jest już jak w prawdziwej bajce.. pełnia szczęścia i miłości, ślub, willa w sercu Krakowa, kosmiczny sex i spełnianie marzeń. I mimo, że teściowa Diany ni jak nie pasuje do tej sielanki, nie ma to większego znaczenia, bo z biegiem lat, gdy bajkowa para doczeka się synka, teściowa też się ,,naprawi". Tylko to zakończenie: „żyli długo i szczęśliwie”, w pewnym momencie dość mocno się sypnie..
Tragiczne 107 sekund zmieni życie Diany w koszmar. Los bezlitośnie z niej zakpi obierając więcej niż jej dał. Kobieta kotłując się z myślami stoczy się na skraj rozpaczy i obłędu w zastraszającym tempie. Stanie się jednym wielkim wyrzutem sumienia. Nawet ktoś kto, całe życie był jej kotwicą i skałą, teraz ją zawodzie, choć ona sama jeszcze o tym nie wie..
Czy chwila nieuwagi, która zaważyła o WSZYSTKIM była tylko i wyłącznie „winą” Diany? Prawda okazuje się zaskakująca..
„107 sekund” to powieść obyczajowa z elementami thrillera psychologicznego. Pełna emocjonalnych bomb historia kobiety, która odebrano niemal wszystko, odarto ze złudzeń, pozbawiono nadziei, obdarowano rozpaczą, zaślepiono niewiedzą, ale i obdarzono desperacją i determinacją w dążeniu do poznania prawdy odartej z bajowych miraży..
Polecam.
107 sekund. Tyle wystarczy, by świat rozpadł się na kawałki…
Diana próbuje związać koniec z końcem i wychować samotnie córkę. Nagle świat kobiety i dziewczynki się zmienia, gdy w ich życiu pojawia się Norbert: bogaty, czarujący i troskliwy. Przeprowadzają się do pięknej willi w sercu Krakowa, a na świat przychodzi Staś. Jednak rodzinną sielankę burzy niespodziewana tragedia, a nikt, łącznie z Dianą, nie ma wątpliwości, że to wyłącznie jej wina. Kobieta pogrąża się w żałobie i rozpaczy. Mąż i teściowa nie pozwalają jej ani na chwilę zapomnieć o wyrzutach sumienia.
Nie sądziłam, że książka ta może wzbudzić we mnie tyle emocji. Płakałam na niej jak bóbr! Autorka zaserwowała nam prawdziwy wyciskacz łez pełen emocji - prawdziwego bólu, cierpienia i niedowierzenia. Teraz jako matka odczuwałam wszystko ze zdwojoną siłą, przez co tak naprawdę „107 sekund” totalnie mnie rozbiło emocjonalnie. Autorka w genialny sposób nakreśliła cała fabułę i sprawiła, że czytelnik z łatwością może się w nią wczuć. Wraz z bohaterami przeżywa całą tragedię, do której doprowadziło tytułowe 107 sekund. Obok tragedii przyglądamy się tajemnicą i sekretą, które coraz bardziej zaskakują i prowadzą fabułę w taki sposób, że nie możemy być pewni co jeszcze się wydarzy. Zaczynamy się zastanawiać kim tak naprawdę są bohaterowie i jakie są ich prawdziwe intencje. Akcja płynie swoim tempem idealnie wpasowanym do całej fabuły. Jednak to emocje grają tutaj najważniejsze skrzypce.
Pomijając całą fabułę chyba najbardziej podobała mi się tutaj kreacja bohaterów. Autorka stopniowo ich przed nami obnaża i ukazuje coraz to bardziej złożone osobowości. Ukazuje przed nami ich prawdziwe oblicza. Przekonujemy się, że nie wszystko i wszyscy muszą być tacy jak nam się wydaje na pierwszy rzut oka.
„107 sekund” to książka, która bardzo mnie zaskoczyła i z całą pewnością na długo zostanie w mojej pamięci. Całość sprawia, że targa nami wiele emocji, ale i zostajemy zmuszeni do refleksji. Dawno nie płakałam tak przy żadnej książce. Polecam!
Pierwsza książka pani Liliany, którą przeczytałam. Pomysł na fabułę bardzo interesujący i niestety bardzo realny. Wystarczyło 107 sekund aby życie stracił mały chłopiec a rodzina się rozsypała. Jak łatwo niektórym przychodzi oskarżanie innych a brak im siły aby spojrzeć na siebie. Współczuję głównej bohaterce, żal mi jej córki ale mąż i jego rodzinka nie znajda u mnie grama współczucia. To po prostu są manipulatorzy. Zaskoczyło mnie i trochę zasmuciło zakończenie. Wolałabym, żeby winni poczuli się ci, którzy mieli wpływ na wydarzenia związane ze śmiercią małego Stasia.
107 sekund, krótka chwila, która może odmienić wszysko na zawsze.
Diana, dziewczyna która nie żyje, ona wegetuje. Nie stać jej nawet na opłacenie rachunków, jej były mąż nie płaci na córkę Olę alimentów. Odebrał jej prawie wszystko, utrudnia życie, ale Diana się nie poddaje. Kiedy poznaje swojego szefa Norberta, jeszcze nie wiem że będzie jego miłością, stworzy jej i córce wspaniały dom, urodzi im się syn, Staś. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Chwila nie uwagi, głupie 107 sekund a ich świat się rozpada. Nie ma już wspólnych chwil razem, radości, a są tylko oskarżenia i pretensje. Diana zamyka się w sobie i boi się, że nigdy nie wyjdzie że swojej skorupy. Śmierć Stasia zabiera jej wszystko, czuję się winna, a mąż i teściowa ją w tym przekonaniu utwierdzają, w końcu był pod jej opieką, to ona trzymała go za rękę przed przejściem dla pieszych. Kobieta nie może sobie z tym wszystkim poradzić, ale czy naprawdę jest winna śmierci dziecka, czy nie miał w tym udziału ktoś jeszcze? Polecam to sprawdzić, odpowiedź nie zawsze jest oczywista.
Książka pełna emocji, bólu i strachu. Piękna historia, która rozwinęła się pomiędzy dwójką bohaterów runęła nagle jak domek z kart. Każde na swój sposób przeżywa śmierć dziecka, tylko nie potrafią przeżywać jej razem, każdy osobno próbuje sobie z tym poradzić. Jest jeszcze nastolatka, ta zostaje zostawiona sama sobie, a też w tej sytuacji jest jej ciężko, straciła braciszka.
Dawno nie czytałam żadnej książki Pani Lilianny, ale ta przypomniała mi jak autorka świetnie potrafi budować napięcie i tworzyć emocjonalne historie.
Polecam, warto przeczytać.
O tym,że życie pisze różne scenariusze przekonała się doskonale Diana, główna bohatera 107 SEKUND . Bowiem tylko tyle wystarczyło,by jej świat przewrócił się do góry nogami.
.
6.75-7/10?
Historia Diany przedstawia szereg wielu emocji. Poprzez ból,smutek i granice beznadziei. Po radość, upragnione szczęście, a w końcu również i miłość.
107 SEKUND to bolesna historia opowiadająca o dramacie matki, traumie, a także o utraconych szansach. Akcja toczy się tutaj dość niespiesznie ukazują nam kawałek po kawałku przebieg tragicznych zdarzeń.
.
107 SEKUND to dramat obyczajowy z ciekawie zarysowaną fabułą. Tutaj z zdecydowanie pierwsze skrzypce autorka oddała bohaterom. I musicie wiedzieć, że to oni z pewnością mogą wywołać w czytelniku dość skrajne emocje.
.
We współpracy @czarnaowca
https://www.instagram.com/rudy_lisek_czyta/
107 sekund. Tyle wystarczy, by świat rozpadł się na kawałki...
Gdy sięgam po książki, w których pojawia się temat zaginięcia, uprowadzenia czy śmierci dziecka, już na samym początku takiej lektury mam ciarki na plecach i strach w oczach.
Pisarka na samym początku serwuje nam istną sielankę, niczym z bajek, które czyta się dzieciom na dobranoc. Kiedy życie bohaterki zaczyna balansować na krawędzi długów, pojawia się mężczyzna, jak królewicz na białym koniu i ratuje ją z opresji swoim bogactwem. Jednak życie samoczynnie weryfikuje pewne kwestie i nim się obejrzymy, tytułowe 107 sekund zmienia się w koszmar, owiany pasmem paranoicznego bólu i rozpadu człowieka.
Historia, która otrzymujemy na kartach tej powieści, nie jest nowością w literackim świecie, jednak jest innością. Emocje, które wyczuwamy przez każdą stronę, niepewność targająca nami jak wiatr włosami i studnia z tajemnicami, które wylewają się przy każdym przypływie wody. Wszystkie te czynniki sprawiają, że czytając książkę, odczuwamy ból i rozpacz matki, pogrążamy się z nią w najczarniejszych scenariuszach, jednocześnie próbując odkryć prawdę. Wszystko, co wcześniej przysłaniało szczęście, zostaje poddane wątpliwości.
Autorka sprawiła, że zagłębiając się w fabułę, przepadłam. Dosłownie. Akcja, która jest tutaj dynamiczna, nie pozwala nam za długo rozmyślać, gdyż kolejne fakty zaczynają wychodzić na światło dzienne. Czy inni mają rację, obwiniając Dianę winą?
Zakończenie przyprawi was o zawroty głowy. Wszystko, w co zaczęliśmy wierzyć, zostaje zrównane z ziemią, ukazując nam skomplikowaną i tragiczną spiralę kłamstw.
Realizm tej historii jest tak prawdziwy, iż wszystkie emocje odczuwamy z większym i wyraźniejszym skutkiem.
Przecież na miejscu głównej bohaterki, mógłby stać każdy z nas.
Już na wstępie muszę Wam powiedzieć, iż absolutnie nie spodziewałam się, że ta książka aż tak mocno wejdzie mi pod skórę. Że wyciśnie z moich oczu tyle łez. Że emocje, jakie tu odnajdę, będę odczuwać całą sobą. Złość, smutek, rozpacz, ból, szok i niedowierzanie - jeśli myślałam że z każdą kolejną stroną będzie lżej... jakże się myliłam. Autorka nie pozwala swoim bohaterom, jak i czytelnikowi choćby na odrobinę spokoju.
Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają. I w sumie trudno się z tym nie zgodzić. Jednak one wiele w życiu ułatwiają, prawda? Zresztą o tym miała okazję się przekonać bohaterka książki "107 sekund", Diana. Jak się to dla niej skończyło? Musicie koniecznie to sprawdzić.
"Spojrzał na mnie, nie mrugając powiekami, tak intensywnie, że aż zadrżałam. Jakby znał największy sekret wszechświata i właśnie zamierzał się nim ze mną podzielić. Sto siedem sekund później mój świat rozpadł się na kawałki."
Liliana Fabisińska nie podaje nam od razu wszystkiego na przysłowiowej tacy. Każdy wątek, każda kolejna strona jest dla nas wielką niewiadomą i zaskoczeniem. Pojawia się mnóstwo pytań i potrzeba cierpliwości, by wszystko stało się jasne. Tragiczne wydarzenia, strata, oskarżenia, pietrzące się tajemnice, wypływające brudne sekrety, zdrada, a przede wszystkim rewelacyjna i złożona kreacja bohaterów z maskami, jakie przywdzieli wciąga czytelnika w mgnieniu oka. Autorka dokłada tematy przyjaźni, macierzyństwa, zaufania i relacji rodzinnych. Dzieje się dużo i ciężko przewidzieć, w jakim kierunku pomknie akcja. Z kolei oddanie głosu kilku kluczowym bohaterom to idealne posunięcie w kontekście fabuły.
"Wtedy jeszcze nie wiedziałyśmy, że tych sekretów jest dużo, dużo więcej. A w ich odkryciu, jak zwykle w życiu, najważniejszą rolę odegrał przypadek."
"107 sekund" to powieść, która porusza do głębi, łamie serce oraz zmusza do wielu refleksji i przemyśleń. To bardzo smutna książka w swoim wydźwięku. Poznaj skomplikowaną i bolesną drogę do prawdy oraz jakie znaczenie mają tytułowe sekundy...
A gdyby tak na twoim biurku pojawił się nagle bilet do Paryża w klasie biznes i opłacona rezerwacja pokoju z widokiem na Sekwanę? Nina i Natalia nie...
Klinika pod Boliłapką to maleńki szpital dla chorych zwierzaków. Pracują w nim sympatyczna doktor Magda i wesoły doktor Paweł. Codziennie ratują...
Miałam nowy cel: tchnąć w tę naszą relację, trochę już przejrzałą i zmęczoną, nowe życie. Zamienić zwyczajny romans, historię opartą na egoistycznej przyjemności, w coś wielkiego i pięknego. W coś takiego, dla czego warto nawet stracić życie, swoje lub swojego dziecka.
Więcej