Spotykamy się w stylowej kamienicy u państwa Krajewskich. Autor przyjmuje mnie kawą w delikatnej przedwojennej porcelanie i ciastem z owocami przygotowanym przez jego żonę.
Zapowiada się atmosfera jak z powieści o Eberhardzie Mocku i Edwardzie Popielskim. Wyszukany smak podanych przez gospodynię smakołyków i elokwencja pisarza mogą onieśmielać. Wszak nie wiadomo, co ważniejsze. Nie chcę stracić nic ani z rozmowy, ani z kuchni pani Krajewskiej. Staram się skupić i nie dać uwieść atmosferze.
- Wspaniałe ciasto – uśmiecham się z przejęciem.
- Zawsze tak jest. Jeśli napomknę o jakimś smakołyku, to jeszcze tego samego dnia mam go na stole – uśmiecha się Marek Krajewski. – Powinienem jeść mniej, ale jak tu się oprzeć? Gosia świetnie gotuje, a ja jestem smakoszem-nałogowcem.
- Teraz rozumiem, skąd tyle smacznych scen w Pańskich powieściach.
O literackich smakach, podróżach, kontrastach oraz o miernocie polskiej oświaty z Markiem Krajewskim, jednym z najpopularniejszych polskich autorów kryminałów, rozmawia Adrianna Michalewska. Zapraszamy do lektury całego wywiadu, zamieszczonego w naszym dziale publicystycznym.