Nadmorskie miasteczko nad Zatoką Aniołów staje się powszechnie znane, gdy w Internecie pojawia się film o aniołach ukazujących się na skałach. Ma to związek z miejscowa legendą o aniołach z rozbitego przed laty statku, które pojawiają się gdy ktoś ich naprawdę potrzebuje. Do miasteczka przeprowadziła się właśnie młoda kobieta Jenna Davies, z siedmioletnią Lexie. Nie szuka towarzystwa i pragnie jedynie spokoju, jednak kiedy widzi skaczącą ze skały nastolatkę odruchowo rzuca się na ratunek i tym samym staje się centrum zainteresowania. Jenna skrywa niebezpieczny sekret i nie pragnie rozgłosu, jednak nie umie sobie poradzić z dociekliwością Reida Tannera, dziennikarza, który przyjechał do miasteczka, by napisać reportaż o tajemniczych zjawiskach. Reid, zauroczony Jenną chce poznać jej tajemnice, by ją chronić, nie zdaje sobie jednak sprawy z tego, jak prawda może być niebezpieczna. Tymczasem mała Lexie wykazuje dziwne zainteresowanie aniołami...
Z Zatoką Aniołów jest związana niezwykła legenda.
150 lat temu statek "Gabriela" opuścił San Francisco zabierając na swój pokład poszukiwaczy złota wraz z ich zdobyczami. W połowie drogi wzdłuż wybrzeża statek napotkał/wpłynął w straszny sztorm i rozbił się. Ocalało 24 rozbitków, którzy dotarli do brzegu. Osiedlili się w zatoce gdzie zginęła część ich najbliższych. Miasto nazwali Zatoką Aniołów na cześć tych, którzy stracili życie.
Krąży wiele sprzecznych informacji, na temat tego, co tak naprawdę stało się na statku, mówiących zarówno o heroizmie jak i morderstwie. Legendy te przekazywane są z pokolenia na pokolenie do dziś, szczególnie historia o aniołach i duchach straszących w zatoce. Wrak nigdy nie został znaleziony i wielu wierzy, że statek wpadł do jednego z przepastnych kanionów występujących w okolicach centralnego wybrzeża. Seria książeke których akcja rozgrywa się w Zatoce Aniołów rozpoczyna się w momencie, w którym w zatoce coraz częściej widywane są anioły a na brzegach zatoki mieszkańcy znajdują dziwne przedmioty pochodzące z "Gabrielli". Obecni mieszkańcy zaczynają rozumieć, że przyszłość i przeszłość są nierozerwalnie połączone.
Pierwszy tom cyklu to powieść Lato w Zatoce Aniołów. Dziś publikujemy jej premierowe fragmenty.
Jenna Davies z ociąganiem wyszła ze sklepu i ruszyła mroczną uliczką w stronę przystani, nad którą kłębiły się tumany gęstej białej mgły znad Pacyfiku. Poczuła, jak wilgotna mgiełka oblepia jej twarz. Gdyby nie potrzebowała mleka na śniadanie dla Lexie, nie wyciągałaby młodej z ciepłego, przytulnego domu. Z drugiej jednak strony, nie mogła zostawić siedmiolatki samej.
Jenna uwielbiała ustronną i cichą Zatokę Aniołów, położoną na skalistym kalifornijskim wybrzeżu, choć musiała przyznać, że od czasu do czasu odosobnienie działało jej na nerwy. Słyszała wprawdzie dźwięki muzyki dobiegające z pubu Murraya, obleganego zarówno przez miejscowych, jak i przez turystów, lecz nie licząc tego, dzielnica wydawała się wymarła. W ciągu dnia niedaleka marina tętniła życiem, teraz jednak kołyszące się na wodzie jachty nabierały dziwacznych kształtów i barw. Jenną wstrząsnął dreszcz. W duchu napomniała się surowo, nie chcąc dopuścić do głosu wybujałej fantazji, lecz feeria drżących w mroku ulicznych świateł działała na jej niekorzyść. Nie pomagała też nagła myśl, że gdyby nawet ktoś je śledził, pewnie by w ogóle nie zauważyła. Choć dokładnie pozacierała za sobą ślady, w głębi serca wcale nie czuła się bezpieczna. Zastanawiała się czasem, czy kiedykolwiek jeszcze tak się poczuje. Zatoka Aniołów stała się jej domem. Po dwóch miesiącach nawet Lexie zaczynała się powoli przyzwyczajać.
Jenna spokojnie była w stanie utrzymać się z prywatnych lekcji gry na fortepianie, Lexie skończyła pierwszą klasę, a od przyszłego tygodnia szła na szkolne półkolonie. Wprawdzie wciąż dręczyły ją koszmary, jednak w ciągu dnia nie była już tak przerażona. Nie miały powodów do zdenerwowania. Mimo to Jenna mocniej ścisnęła dłoń Lexie i pociągnęła dziewczynkę w stronę samochodu.
Lexie zatrzymała się raptownie, wskazując palcem na nabrzeże.
- O, rany, zobacz! Anioł!
Jenna westchnęła. Lexie miała fioła na punkcie aniołów, odkąd tuż po przeprowadzce usłyszała historię o zatopionym statku i aniołach pilnujących zatoki. Co gorsza znalazła na YouTube filmik ukazujący świetliste postaci kołyszące się nad wodą i dziwne symbole pojawiające się na skalistym wybrzeżu. Filmik wywołał prawdziwą sensację w Internecie i ściągnął do miasteczka tłumy turystów. Akurat na czas letniego festynu, który miał się uroczyście rozpocząć następnego dnia. Jenna zamierzała powiedzieć młodej, że buja w obłokach, gdy jej wzrok przykuła otulona cieniem postać majacząca na krawędzi molo. Zdawało się, że to kobieta w długiej sukni. Jej długie blond włosy powiewały na wietrze. Usiadła na barierce i kołysząc nogami, wpatrywała się w wodę. Serce Jenny zaczęło gwałtownie bić. Piękne blond włosy przypomniały jej nagle Kelly. To jednak nie mogła być Kelly. To był ktoś inny. Ktoś bardzo nieostrożny. Kobieta ześliznęła się z barierki i stanęła na wąziutkiej deseczce obrzeżającej molo. Przed nią była już tylko woda. Trzymając się barierki, uniosła twarz do nieba, jakby w cichej modlitwie.
- Ona zaraz odfrunie – szepnęła Lexie. – Myślisz, że uleci do nieba?
- To nie anioł – wycedziła Jenna, otwierając drzwi auta i pakując torby z zakupami na tylne siedzenie. Cholera! Nie miała najmniejszej ochoty pakować się w kolejną kabałę, lecz w pobliżu nie było nikogo innego. Gdy zerknęła ku nabrzeżu, stwierdziła, że kobieta chwieje się niebezpiecznie.
Chodźmy się z nią przywitać. Upewnijmy się, że wszystko w porządku.
Chwyciwszy dłoń Lexie, Jenna ruszyła prędko w stronę molo. Wiatr wyciskał jej łzy z oczu. Ze wszystkich sił tłumiła gwałtowną ochotę, by odwrócić się na pięcie i odjechać z piskiem opon. To nie była jej sprawa. Nie powinna się wtrącać. Mogą z tego wyniknąć same kłopoty. Przestraszona i zła, szła jednak po skrzypiących deskach mola.
- Halo! – wykrzyknęła. – Co pani tam robi? Wszystko w porządku?
Kobieta nie odpowiedziała. Ponownie spojrzała w niebo i puściła barierkę. Powoli wyciągnęła przed siebie ręce, po czym krzyknęła przeszywająco i skoczyła. W uszach Jenny zaszumiała adrenalina. Błyskawicznie zrzuciła płaszcz i buty.
- Nie ruszaj się stąd, Lexie! Nawet nie drgnij! Nie podchodź do barierki!
- Co robisz? Nie zostawiaj mnie! – pisnęła Lexie. W jej oczach zalśniły łzy przerażenia. Kurczowo chwyciła Jennę za rękę. Jenna uklękła.
- Zaraz wrócę, kochanie. Muszę ją uratować. Widzisz, że nikogo tu nie ma.
Jezu, jak bardzo by chciała, by ktoś się pojawił. Jednak nawet krzyk dziewczyny nie przywabił nikogo. Delikatnie odwinęła palce Lexie ze swojej dłoni i wystukawszy 911, wręczyła jej komórkę.
– Kiedy ktoś odbierze, powiedz, że jesteś na molo i że w wodzie jest jakaś pani, rozumiesz? Lexie pokiwała głową. - I nie ruszaj się stąd – powtórzyła Jenna. – Proszę, stój dokładnie w tym miejscu. Serce prawie rozsadziło jej żebra, gdy biegła i przeskakiwała przez barierkę. Spojrzała w dół i poczuła strach. Nie była doskonałą pływaczką. Słyszała, jak Lexie krzyczy do telefonu, lecz pomoc na pewno nie nadjedzie o czasie. Kobieta o jasnych włosach znikała już pod powierzchnią ciemnej wody. Jenna wstrzymała oddech i skoczyła.
Gdy wpadła do wody, lodowate fale prawie wypchnęły jej powietrze z płuc. Mokre ubranie ciągnęło ją w stronę dna. Zdawało jej się, że zanim wypłynęła na powierzchnię, minęły wieki. Odetchnęła głęboko, wpatrując się w wodę w poszukiwaniu samobójczyni. Było już ciemno, a silny prąd znosił ją pod molo. Czyżby skoczyła za późno? Wreszcie ujrzała strużkę bąbelków i majaczącą w toni dłoń. Zanurkowała prędko, chwytając kobietę za włosy, a po chwili za ramię. Tonąca szamotała się i wyrywała, lecz Jenna trzymała ją mocno, ciągnąc z całych sił, aż wreszcie dopłynęła na powierzchnię. Kobieta zakasłała i zamrugała gwałtownie. Oczy miała szalone.
- Już dobrze. Wszystko będzie dobrze – wymamrotała Jenna, jednak ocalona osłabła, zamknęła oczy i zaczęła się wysuwać z jej ramion. Przytrzymując ją pod pachą, Jenna z trudem płynęła w stronę drabiny na molo. Prąd był bardzo silny, a woda zdawała się coraz zimniejsza. A jeśli nie zdoła dopłynąć? Znienawidzone frazy krążyły jej po głowie jak zgrany refren: „Jesteś beznadziejna. Choćbyś nie wiadomo co zrobiła, nigdy ci się nic nie uda. Zawsze będzie klapa. Totalna porażka”. Odepchnęła od siebie natarczywe głosy. Nie podda się! Dopłynie! Nie może się poddać! Na dźwięk syren poczuła nowe siły i mocniej zagarnęła wodę ramieniem. Na pewno da radę. Zanim dotarła do drabiny, usłyszała na molo dudniące kroki. Chwyciła najniższy szczebelek, gdy zza krawędzi mola wynurzyła się głowa strażaka. Zbiegł prędko po drabinie i wyjął nieprzytomną kobietę z objęć Jenny. Kiedy wdrapał się z nią na górę, kolejny strażak zszedł, by pomóc Jennie wyjść z wody. Była mu za to niezwykle wdzięczna. Czuła się kompletnie wyczerpana, nogi miała jak z waty. Padła na kolana na deski mola i nie mogła się ruszyć. Lexie rzuciła jej się w ramiona, szlochając głośno.
- Już dobrze, kochanie – wyszeptała Jenna, głaszcząc dziewczynkę po plecach. – Świetnie się spisałaś. Jestem z ciebie bardzo dumna. – Lexie trzęsła się od płaczu. – No, już dobrze, skarbie. Wszystko dobrze.
Wreszcie dziewczynka podniosła głowę. Policzki miała mokre od łez. Jenna poczuła ucisk w sercu. Za nic w świecie nie chciała straszyć Lexie, która i tak zaznała wystarczająco wiele strachu w życiu.
- Myślałam, że nie wrócisz – zaszlochała rozdzierająco dziewczynka.
- Nigdy cię nie zostawię, Lexie. Przenigdy.
Lexie przez chwilę wpatrywała się w nią z powagą, wreszcie pokiwała głową.
- Dobrze – powiedziała, ocierając rękawem łzy z twarzy. – Dlaczego anioł nie odfrunął?
- To nie anioł, kochanie. – Jenna zerknęła na leżącą na molo dziewczynę. Kasłała właśnie, wypluwając morską wodę. Żyła.
Okazało się, że jest znacznie młodsza, niż Jenna myślała. Wyglądała na szesnaście-siedemnaście lat. Długie jasne włosy mokrymi pasmami opadały jej na blade policzki. Powoli otworzyła oczy i zamarła ze zdziwienia. Czy zdaje sobie sprawę, że otarła się o śmierć? Dlaczego, na Boga, miałaby chcieć umrzeć?
Jenna odwróciła wzrok i dostrzegła zbliżającego się komendanta policji. Joe Silveira wpadł jej kilka razy w oko, gdy krążył po mieście. Zbliżał się do czterdziestki i uchodził za niezwykle skutecznego, błyskotliwego i bystrego detektywa. Z tej właśnie przyczyny Jenna starannie unikała rozmów z nim. Jej celem było ukrycie, a nie odkrycie się. Niestety, popełniła błąd.
- Proszę się owinąć – zaproponował bez wstępów policjant i podał koc. – Zapewne trzęsie się pani z zimna.
- Dziękuję – mruknęła Jenna, wstając z kolan i owijając się kocem. Przeszył ją dreszcz. Musi jak najprędzej wrócić do domu i wziąć gorącą kąpiel. I zejść z oczu policjantom.
- Jestem komendant Silveira. Chyba jeszcze nie mieliśmy okazji się poznać, choć kilka razy widziałem panią w kawiarni.
- Jenna Davies. To moja córka, Lexie. Policjant uśmiechnął się przelotnie do Lexie.
- Może zawiozę panią do szpitala? Doktor na dyżurze powinien panią obejrzeć.
Mowy nie ma. Jenna zadrżała na myśl o stertach formularzy do wypełnienia.
- Nie, dziękuję. Wszystko w porządku – odparła prędko. – Potrzebuję jedynie gorącej kąpieli.
- Jest pani pewna?
- Jak najbardziej.
- No dobrze. Nie chciałbym pani przetrzymywać, jednak muszę się dowiedzieć, co się tutaj wydarzyło.
- Wyszłyśmy z Lexie ze sklepu i zobaczyłyśmy dziewczynę wspinającą się na barierkę mola. Kiedy skoczyła do wody, ja skoczyłam za nią, to wszystko.
- Jest pani bardzo dzielna – odparł komendant. – Jestem pod wrażeniem.
Jenna za nic w świecie nie chciała robić wrażenia na policjancie. Wolałaby, żeby nigdy nie zwrócił na nią uwagi. Jednak było już za późno na żale.
- Zrobiłam to, co zrobiłby każdy, będąc na moim miejscu – odrzekła, wzruszając ramionami.
- Szczerze w to wątpię. Czy zna pani tę dziewczynę?
- Nigdy wcześniej jej nie spotkałam.
- Ja również – westchnął Silveira, rzucając uważne spojrzenie na dziewczynę na noszach. – A znam wszystkie nastolatki z tej okolicy. Twierdzi więc pani, że skoczyła. Nie spadła? To nie był wypadek?
Jenna pokręciła głową.
- Moim zdaniem celowo przeszła na drugą stronę barierki i skoczyła. Mam nadzieję, że nic się jej nie stało.
- Uratowała jej pani życie. – Komendant spojrzał na Jennę z ukosa. – Mówiła coś, gdy wyciągnęła ją pani na powierzchnię?
Jenna ponownie pokręciła głową.
- Nie. Czy mogę już iść? – Wręczyła policjantowi przemoczony koc. Schyliła się po własny płaszcz i buty.
- Oczywiście. Być może rano będę chciał zadać pani więcej pytań. Mam nadzieję, że to nie będzie kłopot.
- Powiedziałam już wszystko. To stało się bardzo szybko.
Komendant Silveira pokiwał głową.
- Proszę na siebie uważać.
- Dziękuję – kiwnęła głową Jenna. Chwyciła Lexie za rękę i prędko ominęła gromadzący się przy molo tłumek. Słyszała, jak ktoś ją woła, lecz szła z uporem przed siebie. Zdołała właśnie zapakować Lexie do auta, gdy oślepił ją błysk flesza. Prędko uniosła dłoń do twarzy, jednak ktoś zdołał zrobić jeszcze jedno zdjęcie.
Jenna wrzuciła na tylne siedzenie płaszcz i buty, i tłumiąc wściekłość odwróciła się do nieznajomego.
- Co pan, do cholery, wyprawia? Dlaczego mnie pan fotografuje?Na krótką chwilę strach odebrał jej mowę. Była przekonana, że ją wytropili.
- Ocaliła pani życie tej dziewczynie – odparł beztrosko mężczyzna. – Jest pani bohaterką dnia.
Jenna zmrużyła oczy. W mroku dostrzegła jedynie, że jest to młody mężczyzna o szerokich ramionach i ciemnych włosach układających się w fale. Miał na sobie dżinsy i ciemną kurtkę narzuconą na czarny t-shirt...