"Wilczyce" Anety Borowiec - fragment

Data: 2013-02-04 10:46:19 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News -

Cała masa osób żyje z przewidywania kryzysów - twierdzą, że zanim zaczną z nieba spadać żaby, to najpierw miesiącami wali grad wielkości kurzych jajek. Natalia widocznie musiała przegapić wszelkie ostrzeżenia, bo jej życie posypało się w jeden piątek. Odkrywa wtedy, że zdradza ją narzeczony. Robi to, co zrobiłaby większość z nas - ucieka od problemów. 

 

Tytułowe Wilczyce to miejsce, gdzie poszarpana przez los Natalia próbuje zebrać siły, przy dębowym stole w kuchni pachnącej drożdżówką. Nikt nie robi jej lepiej niż babcia Wanda. To tu spotykają się pokolenia kobiet - w życiu i wspomnieniach nad starymi albumami. Kobiety w jej rodzinie nie poddawały się przeciwnościom. Jeśli płakały, to nigdy z bezsilności. W DNA miały zapisane, że niemoc to tylko stan przejściowy i trzeba go przetrwać za wszelką cenę. Krystyna, Maria, Wiktoria, Marianna - trwały bez względu na okoliczności. Zdjęcia dokumentowały je do późnej starości, to mężczyźni znikali ze wspólnych fotografii. Tylko oni zawodzili. To w Wilczycach Natalia odkrywa, że bez względu jak komplikuje się życie pewne rzeczy są i pozostają proste: prawda, pas startowy, mężczyźni. 

 

Wilczyce Anety Borowiec to lekko napisana i misternie skonstruowana opowieść o dziewczynie, której życie nagle skręca w bok, w zaułek z którego tyle razy jej się udawało wygrzebać. Ale nie tym razem. To historia najtrudniejszej ucieczki w życiu, ucieczki przed samą sobą i nadziei pojawiającej się bez zapowiedzi. To opowieść nacechowana dystansem do świata, fabuła, w której odnajdzie się każdy poszukujący swego miejsca. 

 

ANETA BOROWIEC - jest redaktor naczelną magazynu Wysokie Obcasy Extra, dziennikarką i redaktorką książek. Mieszka trochę w Łowiczu, a trochę w Shrewsbury w Wielkiej Brytanii. Do Warszawy przyjeżdża rzadko. Lubi Jane Austen. 

 

Prezentujemy fragment powieści Wilczyce:

 

Natalia w wielkim lustrze na korytarzu zobaczyła swoje odbicie. Z ulgą stwierdziła, że Drugi Najgorszy Dzień Jej Życia nie zdarzy się dzisiaj. Bała się Drugiego Najgorszego Dnia Swojego Życia, bo jego nadejście oznaczać będzie, że geny nie dały jej szansy być kimś innym niż Maria. Drugi Najgorszy Dzień Jej Życia przyjdzie, gdy jakiś gest, wyraz twarzy, a może ton głosu bezlitośnie obnaży podobieństwo do matki i przypieczętuje jej los. Wiedziała, że ten moment kiedyś przyjdzie, i była wdzięczna za każdy dzień, kiedy patrząc w lustro, wciąż nie musi myśleć o niej.

 

Natalia była szatynką po ojcu, po nim też odziedziczyła regularne rysy. Migdałowe oczy i lekko spiczasty nos to pamiątka po babci Zuzannie, matce ojca. Miały też ten sam wzrost, co Natalia odkryła już po jej śmierci, gdy porządkując mieszkanie, znalazła jej dowód osobisty. „Byłam wyższa od wszystkich kawalerów. Z wiekiem ciało kurczy się, by było bliżej do fotela” - powtarzała Zuzanna i co niezmiennie Natalia przyjmowała bez najmniejszej refleksji. Nie pamiętała dokładnie, kiedy przerosła babcię. Pewnego razu zauważyła, że patrzy na nią z góry, i albo urosła z jednej wizyty na drugą, albo dopiero wtedy zwróciła na to uwagę. Myśl ta pojawiła się wtedy tylko na ułamek sekundy i zniknęła wśród innych, wtedy wydawało się jej, że ważniejszych. Dopiero wiele lat później, gdy w pustym mieszkaniu znalazła dowód Zuzanny, przypomniała sobie, że incydent w ogóle miał miejsce. I to nie czas zatarł szczegóły - trudno przecież po latach pamiętać dokładnie coś, co miało bagatelne znaczenie, gdy się zdarzało. 

 

Natalia miała obsesję na punkcie zdrowego trybu życia - chodziła dwa razy w tygodniu na siłownię (zimą) i basen (latem), uprawiała jogę, prawie nie jadła czerwonego mięsa - a jak już się jej zdarzało, to zawsze z talerzem świeżych warzyw - żyła w partnerskim związku i planowała wielką rodzinę. Wyznawała zasadę, że rodzina ma taki sam wpływ na zdrowie jak cholesterol pod kontrolą i duże ilości kwasów tłuszczowych omega-3. Doskonale wiedziała, jak powinna wyglądać idealna rodzina - wystarczyło zrobić wszystko dokładnie odwrotnie niż jej rodzice.

 

W myślach odprowadzała dzieci do szkoły („Pamiętajcie: lewo, prawo i jeszcze raz w lewo” - powtarzała przy każdym przechodzeniu przez ulicę), a po pracy gotowała obiad składający się z trzech dań. Nic wyrafinowanego, ale zdrowo i pożywnie! Niebieski fartuch seksownie opinał jej lekko zaokrąglone kształty - niedokarmiona kobieta nie jest przecież wiarygodną matką! W przyszłości widziała się w pastelach, bo to kolory dla kobiet z klasą. Z dezaprobatą spojrzała na czerwoną sukienkę Marii i zielone buty.

 

- Zielony nie pasuje do czerwonego - powiedziała i Maria przez chwilę wyglądała, jakby miała się roześmiać. Zamiast tego sięgnęła po paczkę papierosów leżącą na oparciu fotela i odpowiedziała spokojnie: - Seledynowe. Czółenka są seledynowe.

 

informacja nadesłana

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje