Ujawniamy złote kłamstwa!

Data: 2016-09-06 10:21:09 | Ten artykuł przeczytasz w 9 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Ujawniamy złote kłamstwa!

W trakcie porządków na strychu babka Rileya znajduje posążek smoka, który okazuje się cennym chińskim zabytkiem, obiektem pożądania wielu osób. Kiedy smok znika bez śladu, Riley musi połączyć siły z Paige Hathaway, piękną dziedziczką rodowej fortuny. Cynik i optymistka, ludzie z kompletnie różnych światów, z początku nie potrafią się porozumieć. Jednak nowe odkrycia coraz mocniej splatają historie ich rodzin, a Paige i Riley przekonują się, jak potężna jest moc przeznaczenia. Jak dalej potoczą się ich losy? Warto się o tym przekonać podczas lektury powieści Barbary Freethy Złote kłamstwa. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Bis, a w serwisie mamy dla Was premierowy fragment książki:

 

– Podobno smoki przynoszą szczęście swoim właścicielom – powiedziała Nan Delaney.

 

Riley McAllister przyjrzał się ciemnej figurce z brązu w rękach babki. Wysokości dwudziestu pięciu centymetrów, najwyraźniej przedstawiała smoka, choć bardziej przypominał on potwora, z wężowatym cielskiem i brudnymi łuskami. Zielone oczy lśniły jak prawdziwe kamienie, wykluczone jednak, by wykonano je z jadeitu. Podobnie jak złoty pasek wokół szyi nie był tak naprawdę ze złota. Co do szczęścia, Riley nie wierzył w nie do tej pory i ani myślał zaczynać teraz. 

 

– Gdyby ten smok przynosił szczęście, stalibyśmy na początku kolejki – sarknął.

 

Sfrustrowanym spojrzeniem omiótł ludzi wokół nich, jak szacował, przynajmniej setkę. Kiedy zgodził się pomóc babce posprzątać strych, nie spodziewał się, że skończy, stojąc na parkingu przy hali sportowej Cow Palace w San Francisco we wczesny poniedziałkowy ranek, z bandą osób, którym zależało na wycenie ich śmieci na objazdowym pokazie antyków.

 

– Cierpliwości, Rileyu. – W głosie Nan nadal wychwytywało się nuty jej ojczystego irlandzkiego akcentu, mimo że od sześćdziesięciu lat mieszkała w Kalifornii.

 

Spojrzał chmurnie na buńczuczny uśmiech babki, zastanawiając się, skąd ona czerpie siły. Na litość boską, miała siedemdziesiąt trzy lata! Z drugiej strony, zawsze była miniaturowym wulkanem energii. Przy okazji też ładnym, z całkiem białymi włosami, tej barwy, odkąd pamiętał, oraz bladoniebieskimi oczami, które zdawały się przenikać wprost do jego duszy.

 

– Cierpliwość popłaca, a wytrwali są nagradzani – przypomniała mu.

 

Jego doświadczenia wskazywały na co innego. Nagradzani byli ci, którzy harowali w pocie czoła, uciekali się do wszelkich dostępnych środków, poświęcali wszystko i nigdy nie dopuszczali, by uczucia przyćmiły rozsądek.

 

– Dlaczego nie pozwolisz mi sprzedać tych szpargałów w Internecie? – zaproponował po raz dwudziesty.

– Żeby ktoś mnie wykorzystał? Nie ma mowy.

– Skąd przeświadczenie, że ci ludzie cię nie wykorzystają?

– Ponieważ Antyki w drodze są w telewizji – odparła z prostą logiką. – Nie mogą kłamać przed milionami telewidzów. Poza tym się zabawimy, zdobędziemy nowe doświadczenie. A ty jesteś cudowny, że ze mną idziesz. Wnuk doskonały.

– Taa, jestem cudowny, a ty możesz przestać mi kadzić, skoro już tutaj przyszedłem.

 

Babka uśmiechnęła się i delikatnie odłożyła smoka na stos innych skarbów w czerwonym wózku Radio Flyer, również wygrzebanym na strychu. Żywiła przekonanie, że pośród tej sterty ceramiki, lalek, kart bejsbolowych i starych książek kryje się cenne znalezisko. Riley uważał, że dopisze jej szczęście, jeśli dostanie pięć dolarów za całą zawartość wózka.

 

Odwrócił głowę, słysząc głośny brzęk.

– A to co, u diaska? – spytał w zadziwieniu, kiedy wysoki mężczyzna w pełnej zbroi ociężale parł na czoło kolejki.

– Wygląda jak szlachetny rycerz.

– Raczej jak blaszany drwal, który poszukuje mózgu.

– Zapewne sądzi, że w zbroi ma większą szansę dostać się na pokaz. Ciekawe, czy my mamy coś interesującego do ubrania. – Przykucnęła obok wózka i zaczęła przekopywać się przez stos.

– Zapomnij. Nie założę nic więcej niż to, co już mam na sobie. – Riley podciągnął suwak zamka czarnej skórzanej kurtki, czując się jak jedyna zdrowa na umyśle osoba w otoczeniu świrów.

– A to? – spytała babka, podając mu czapkę bejsbolową.

– Po co ją tu przyniosłaś? To nie antyk.

– Podpisał ją Willie Mays. O tutaj.

 

Riley sprawdził podpis nabazgrany na daszku bejsbolówki. Nie widział tej czapki od bardzo dawna, ale wyraźnie pamiętał, że na niej pisał.

– Eee, babciu, przykro mi to mówić, ale ten Willie Mays to ja. Zamierzałem sprzedać czapkę Jimmy’emu O’Huleyowi, ale ktoś go ostrzegł.

Zmarszczyła brwi.

– Byłeś bardzo niegrzecznym chłopcem, Rileyu.

– Starałem się.

 

Stojąca przed nimi cycata rudowłosa dziewczyna odwróciła głowę na ten komentarz, posyłając Rileyowi przeciągłe, seksowne spojrzenie.

– Lubię niegrzecznych chłopców – zamruczała w sposób, który współgrał z jej kocimi oczami.

Staruszek obok niej niecierpliwie zastukał laską o ziemię.

– Co mówiłaś, Lucy? – spytał, regulując aparat słuchowy.

 

Rudowłosa popatrzyła tęsknie na Rileya, nim odwróciła się znów do przygarbionego starego dziadygi, który to zapewne wsunął dwukaratowy pierścionek na jej palec środkowy.

– Mówiłam, że cię kocham, skarbie.

– To chore – szepnęła Nan do Rileya. – Mogłaby być jego wnuczką. Mężczyzna zawsze zdobędzie młodszą kobietę.

– Jeśli ma dość pieniędzy – zgodził się Riley.

– Nie znoszę, gdy jesteś takim cynikiem.

– Realistą, babciu. I nie wydaje mi się, żeby cię uszczęśliwiło, gdybym przechadzał się po San Francisco w zbroi, udając rycerza. Zatem ciesz się, że mam pracę. Kolejka się rusza – dodał z ulgą, kiedy tłum zaczął się przemieszczać w kierunku wejścia do hali.

 

Halę Cow Palace, znaną dawniej z pokazów zwierząt hodowlanych, podzielono na kilka sekcji, gdzie w pierwszej odbywał się wstępny przesiew, eksperci przeglądali przyniesione przedmioty. Kiedy nadeszła ich kolej, selekcjonerka szybko przetrząsnęła wózek Nan i zatrzymała się na posążku. Skierowała ich do następnego stanowiska jedynie ze smokiem. Drugi selekcjoner zareagował identycznie i zawołał innego rzeczoznawcę, żeby się z nim naradzić.

 

– Coś mi mówi, że dostaniemy się na pokaz – szepnęła babka. – Żałuję, że nie ułożyłam sobie włosów. – Z zakłopotaniem poklepała się po głowie. – Jak wyglądam?

– Doskonale.

– Kłamiesz, ale za to cię kocham. – Nan zesztywniała, kiedy dwaj eksperci się rozdzielili. – Chwila prawdy.

– Bardzo interesujący przedmiot – powiedział jeden z nich. – Chcielibyśmy go zaprezentować.

– Czy to znaczy, że jest coś wart? – spytała Nan.

– Zdecydowanie – odparł z błyskiem w oku mężczyzna. – Nasz znawca sztuki azjatyckiej powie państwu znacznie więcej, ale sądzimy, że obiekt może pochodzić z okresu jakiejś starożytnej dynastii.

– Dynastii? – wymamrotała zdumiona Nan. – A niech mnie. Rileyu, słyszałeś pana? Nasz smok wywodzi się z dynastii.

– Taak, słyszałem, ale w to nie wierzę. Skąd właściwie wytrzasnęłaś ten posążek?

– Nie mam pojęcia. Najpewniej twój dziadek go skądś przytargał – powiedziała, kiedy szli przez halę. – Jakie to ekscytujące. Tak się cieszę, że ze mną przyszedłeś.

– Żeby ci tylko serce nie pękło – przestrzegł w obliczu jej rosnącego entuzjazmu. – Nadal może okazać się nic niewart.

– A może jest wart milion dolarów. I zechcą go umieścić w muzeum.

– Fakt, na potrzeby muzeum jest dostatecznie szkaradny.

– Czekamy na panią, pani Delaney – powiedziała uśmiechnięta kobieta, zaganiając ich na plan zdjęciowy, zapchany lampami i kamerami.

 

Powitał ich starszy mężczyzna o azjatyckich korzeniach. Obejrzawszy smoka, poinformował ich, że prawdopodobnie powstał on za czasów dynastii Zhou.

– Cenne znalezisko – dodał, po czym przystąpił do szczegółowego opisu użytych materiałów, w tym jadeitu, z którego wykonano oczy, oraz dwudziestoczterokaratowego złota w pasku okalającym szyję smoka.

 

Riley zastanawiał się, czy aby na pewno dobrze słyszy. Najwyraźniej ten dziwaczny smok zajmował istotne miejsce w historii Chin i niewykluczone, że wchodził w skład prywatnej kolekcji jakiegoś cesarza. Ekspert szacował jego wartość na tysiące dolarów, nawet setki tysięcy. 

 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje