Walter Nigg pisał Księgę pokutników, gdy był już uznanym pisarzem, okrytym niemałą sławą. W tym skromnym zbiorku - liczącym w oryginale dziewięć portretów - naszkicował obrazy tych, którzy w pewnym momencie wkroczyli na zupełnie nową drogę. Niemal w jednej chwili, nie odwracając się za siebie już nigdy, odmienili całe dotychczasowe życie. Historie Marii Magdaleny, która poznała rozkosze ciała, Makarego Wielkiego, który doświadczył dramatu samotności, czy Małgorzaty z Kortony, która nagle utraciła wszystko, cały świat, leżący dotąd u jej stóp, opowiedziane barwnie, niewątpliwie poruszają i… nie pozwalają zasnąć, stawiając przed pytaniami, których zwykle staramy się uniknąć.
Pokuta - powiada Walter Nigg - to przezwyciężenie przeszłości, w której niczym w skorupie zamyka się nasz egoizm. Kreśląc plastycznie sylwetki wielkich pokutników, Nigg pokazuje, że pokuta to nic innego jak tylko kształtowanie życia od nowa, nowy start, do którego zachęca sam Bóg. Przekonują o tym ksiądz Rance, założyciel trapistów, brat Albert, który chciał być dla innych niczym chleb, czy Simone Weil, która o Bogu mówiła, milcząc.
Walter Nigg podejmuje w Księdze pokutników temat równie ważny, co w dzisiejszych czasach niechętnie podejmowany, mianowicie kwestię skruchy i sakramentu pojednania. Autor, nakreślając sylwetki postaci, ukazuje problem odwiecznych ludzkich zmagań z własnym sumieniem i bolesną przeszłością. Przedstawia nam historie dawne i współczesne, nie boi się ani trudnych pytań o nasze zranione człowieczeństwo, ani jeszcze trudniejszych odpowiedzi.
W gruncie rzeczy każdy z opisanych w jego książce pokutników jest nam bardzo bliski, każdy też wyznaje, iż pokuta jest miłością i… tylko miłością. Warto sięgnąć po dwutomową książkę Waltera Nigga - szczególnie w okresie Wielkiego Postu. Warto wziąć udział w konkursie, który jest jej poświęcony. Warto wreszcie przeczytać fragment publikacji, który premierowo publikujemy!
Choćby podnoszono bardzo wiele zarzutów, to jednak prezentację orszaku pokutników trzeba nam rozpocząć od Marii Magdaleny. Jest to konieczne, ponieważ właśnie ona stoi na jego początku. Postawę pokutniczą uosabiała zaś z tak porywającą siłą, że jej imię zawsze będzie się kojarzyło z pokutą.
Z pewnością już w starożytności znane były wielkie postacie kobiece, które na zawsze utkwiły w pamięci ludzkości. Chociażby Diotyma, kapłanka z Mantinei, która, jeśli wierzyć dawnym przekazom, dzięki swej ofierze uwolniła Ateńczyków od dżumy, i to na okres dziesięciu lat. Nawet Sokrates, posłuchawszy rady Erosa, udał się do niej po radę, a Platon włożył w jej usta słowa pełne głębokiej treści. Mimo to pozostaje postacią przesłoniętą niejako mgłą, podczas gdy Maria Magdalena staje przed naszymi oczyma w całym blasku. Wrośnięta w kulturę chrześcijańską, jest kobietą, która wciąż fascynuje. Dość powiedzieć, że odznaczała się zewnętrznym i wewnętrznym pięknem, które ma poniekąd charakter objawienia. Kończąc przedstawianie Marii Magdaleny, najchętniej chciałoby się znów zacząć je od początku, bowiem wszyscy niechętnie się z nią rozstają. Nikomu przy tym nie wadzi jej brak wykształcenia, gdyż natura wyposażyła ją w niezwykłą intuicję, która daleko przewyższała mądrość płynącą z rozumu.
Czy to, że porywa za sobą młodzieńcze dusze jest wyrazem niedojrzałych marzeń? Czy trzeba się wstydzić, używając słów pełnych zachwytu? Z pewnością nie, bowiem mówią one i tak o wiele za mało. Zainteresowanie Marią Magdaleną w chrześcijaństwie było przecież ogromne. Odcisnęła trwały ślad na malarstwie Zachodu, a najwięksi artyści we wszystkich epokach uwiecznili na płótnach najróżniejsze sceny z jej życia. Gdyby nie byli nią zafascynowani, tym bardziej nie byliby przepełnieni gorącym pragnieniem utrwalenia jej na płótnach. Ktoś pospolity nigdy nie miałby w sobie tej trudnej do nazwania siły, która by promieniowała poza sferę jej własnego życia. Tymczasem Maria Magdalena nie tylko w Nowym Testamencie cieszy się pozycją uprzywilejowaną –obok Maryi, Matki Bożej to najczęściej wymieniana kobieta – lecz również nie zapomina o niej potomność. Krótko mówiąc, oddziaływanie na sztukę i obyczajowość ludową tej, która „bardzo umiłowała”(por. k 7, 47), jest powszechne i ogromne. Ewangelie ukazują Marię Magdalenę jako godną szacunku, choć niektórzy uczeni w Piśmie niecnie ją oskarżali. Czy nie jest więc to dla niej wyróżnieniem, że ukochali ją artyści, a wybrzydzali z jej powodu egzegeci. Bo też Marii Magdaleny nie można zrozumieć, odwołując się do erudycji, należy wyjść od czegoś zupełnie innego.
By poznać dalszą część tej opowieści, trzeba sięgnąć po Księgę pokutników Waltera Nigga, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Promic.