We wtorek w Stanach Zjednoczonych ukazała się powieść "The Lost Symbol" - najnowsza książka Dana Browna, autora "Kodu Leonarda da Vinci". Oto pierwsze wrażenia z lektury, nie zdradzimy jednak zbyt wiele z treści książki.
- Trudno nazwać "The Lost Symbol" książką nowatorską - podkreśla Sławomir Krempa, redaktor naczelny wortalu Granice.pl. - Dan Brown zastosował w niej wszystkie chwyty, które sprawdziły się w poprzednich jego powieściach.
Kilka słów o fabule:
Uwielbiany przez czytelników bohater Robert Langdon, do którego popularności przyczyniły się ekranizacje "Kodu Leonarda da Vinci" oraz "Aniołów i Demonów" błyskawicznie przybywa do Capitolu, by wygłosić jedną ze swoich prelekcji. Na miejscu okazuje się, że w ten sposób zostaje wciągnięty w wielką intrygę, mającą na celu odkrycie pilnie strzeżonego przez setki lat skarbu masonów, który posiadaczowi dać może nieograniczoną władzę i tajemną wiedzę. Langdon musi walczyć z czasem oraz z bogatym, potężnym przeciwnikiem, który zagraża życiu jego przyjaciela.
Wstępna ocena:
- Wolałbym nie dokonywać ostatecznej oceny tej książki, będąc dopiero nieco za połową lektury - mówi Krempa. - Ale kilka spostrzeżeń narzuca się od razu. Przede wszystkim - sprawdzony chwyt polegający na podzieleniu książki na króciutkie rozdziały. Sprzyja to budowaniu napięcia, które wzmaga jeszcze fakt, że bardzo długo akcja toczy się równolegle - poznajemy bowiem wyścig z czasem Roberta Langdona oraz poczynania siostry jego przyjaciela - Katherine Solomon. Wydarzenia następują tu po sobie błyskawicznie, choć Dan Brown jak zwykle znajduje miejsce na opis dzieł sztuki, zabytków architektury, przybliżenie historii masonów czy najważniejszych związanych z nimi symboli. A wszystko to językiem bardzo przystępnym, lekkim, zrozumiałym. Krótko mówiąc: książka jest rzeczywiście bardzo, bardzo wciągająca, czego zresztą nikt nigdy Brownowi odmówić nie mógł. Często zdarza się autorowi nawiązywać do poprzednich jego książek, w pewien sposób ustami Langdona odpowiada nawet na niektóre zarzuty krytyków.
Historia i sztuka, nauka i nowoczesność:
Jak to już często bywało, Dan Brown usiłuje połączyć historię i sztukę z elementami nowoczesnej technologii czy współczesnej nauki. W powieści "The lost symbol" nowoczesność uwidacznia się w postaci tak zwanej "noetic science" - nauki badającej możliwości ludzkiego umysłu oraz jego wpływu na kształtowanie fizycznej rzeczywistości. O co chodzi? Myśl czy pragnienie posiadać tu mają również naturę fizyczną, a więc cechuje je również pewna waga. Jako coś, co posiada wagę, myśl czy pragnienie mogą również wytworzyć pewne przyciąganie. Z pragnieniami ma być więc jak z ziarnkiem piasku - jeśli wystarczająco wielu ludzi będzie posiadało takie same pragnienia, wówczas będą oni mogli wywierać realny wpływ na rzeczywistość. Nowoczesna nauka czy wierutne bzdury głoszone przez miłośników New Age? Podejrzewam, że większość naukowców, czytając te rewelacje, uśmiechnęłaby się tylko z politowaniem. Ale przecież nie od dziś wiemy, że teorie spiskowe i tego rodzaju genialne pomysły to nieodłączny element powieści Browna. I w większości - po prostu przechodzimy nad nimi do porządku dziennego.
Wciągająca i... naciągana?
Jedno jest więc pewne: "The Lost Symbol" to powieść ogromnie wciągająca. A że niektórzy z nas podczas lektury będą musieli "wyłączyć myślenie", skupiając się wyłącznie na wartko płynącej akcji oraz ewentualnie ciekawostkach historycznych i architektonicznych - to wprawdzie wada, ale również najczęściej nieodłączny element konwencji.
Rekordy popularności
Tymczasem "The Lost Symbol" w Stanach Zjednoczonych bije rekordy popularności - zarówno w wersji drukowanej, jak i elektronicznej. W ciągu pierwszego dnia sprzedać się miał ponad milion z całkowitego nakładu pięciu milionów egzemplarzy i wydawca już zdecydował się na dodruk. Oczywiście - jak zwykle - w ciągu 24 godzin książka wyciekła do internetu, skąd pobrać można nielegalne kopie. Wydawca deklaruje, że piratów będzie ścigał, ale podejrzewam, że trafienie książki do sieci tylko przyczyni się do jej promocji - każdy bowiem będzie mógł zasmakować powieści, a gdy ta go wciągnie, zakupić egzemplarz drukowany, który po prostu wygodniej się czyta. Rynek e-booków nie jest jeszcze gotowy na całkowite zastąpienie tradycyjnej książki.
Recenzje innych książek Dana Browna w naszym wortalu: