Trzecie Targi Książki w Katowicach odwiedziło w miniony weekend 8000 osób. To mało jak na imprezę organizowaną w centrum konurbacji, zamieszkiwanej przez ponad 2 miliony ludzi. To śmiesznie mało na tle imprez organizowanych w Krakowie (30-40 tysięcy odwiedzających) czy Warszawie (w ubiegłym roku 60 tysięcy gości). Czy jednak rzeczywiście katowicka impreza okazała się porażką? I jakie są przyczyny obecnego stanu rzeczy? Zastanawia się nad tym Sławomir Krempa, redaktor naczelny naszego serwisu.
Liczby rzeczywiście nie rzucają korzystnego światła na Targi Książki w Katowicach. Niemal 100 wystawców, z czego niewiele ponad 30 to firmy skupiające się na wydawaniu książek. Ogromna oferta publikacji dla dzieci (m.in. Bis, Nasza Księgarnia, Dreams, Ładne Halo, Jedność, Literatura, Format, Dwie Siostry) wypadała całkiem atrakcyjnie na tle niemal zupełnego braku literatury pięknej. Tu pojawia się pytanie: dlaczego nie dopisali wystawcy? Dlaczego do Katowic przyjechało tak mało wydawnictw? Dlaczego na targach pojawiło się niewiele firm z regionu?
Brak wydawców
Wyjaśnienie tego faktu nie jest oczywiste. Przede wszystkim problem tkwi w mnogości podobnych imprez w kraju. Siłą rzeczy część wydawnictw musi dokonać wyboru pomiędzy mniejszymi targami, między imprezami o podobnej skali. Po drugie: pogłębiający się kryzys w branży spowodował, że wydawcy ostrożniej podejmowali decyzję o uczestnictwie w ich tegorocznych edycjach. Niektórzy na końcówkę września nie mieli jeszcze przygotowanych najbardziej wyczekiwanych premier. Wreszcie: wiele firm odstraszyły ceny, zupełnie nieadekwatne do skali imprezy. Ceny porównywalne raczej do kosztów uczestnictwa w Targach Książki w Krakowie niż do udziału w podobnych do katowickiego wydarzeniach – chociażby we Wrocławskich Promocjach Dobrych Książek, które mają o wiele dłuższą tradycję niż impreza organizowana przez firmę Expo Silesia.
Przeciętna frekwencja
Podczas minionej edycji Targi Książki w Katowicach odwiedziło około 8000 osób. To nie jest dobry wynik – tym bardziej, że w piątek frekwencję ratowały szkoły. Sobota była zdecydowanie najlepsza, w niedzielę jednak hala Spodka świeciła pustkami.
Przyczyniły się do tego zapewne ceny biletów. Dorośli za wstęp na targi zapłacić musieli 7 zł, najmłodsi czytelnicy – 5 zł. To ceny identyczne jak podczas o wiele większej imprezy w Krakowie, gdzie mnogość wystawców i atrakcyjność ofert rabatowych sprawia, że bilet o wiele łatwiej może się zwrócić. Nie było także zniżek dla emerytów. Dla porównania – podczas równie młodej imprezy w Łodzi bilet normalny kosztował 4 zł, ale przy odpowiednio wczesnej rezerwacji można go było zakupić nawet za połowę ceny. Skądinąd nie pomogło to w ubiegłym roku imprezie łódzkiej, podczas której frekwencja była wyraźnie gorsza niż w Katowicach. Jednak płącenie 7 zł za dostęp do oferty około 30 wydawnictw wydaje się po prostu przesadą.
Targi? Jakie targi?
Najważniejszą jednak przyczyną niewielkiej frekwencji była fatalna promocja Targów Książki w Katowicach. O imprezie informowały dwa bannery rozwieszone na katowickim Rondzie. Poza tym na ulicach Katowic i miast aglomeracji próżno można było szukać jakichkolwiek informacji. Na budynku Spodka również nie znalazło się miejsce na żaden banner czy inną powierzchnię reklamową, podobnie na parkingu przed nim. Widać brak zaangażowania władz miasta i regionu w promocję wydarzenia, które mogło stać się jedną z wizytówek Śląska. Próżno szukać śladów zaangażowania Uniwersytetu Śląskiego – jednego z najważniejszych partnerów imprezy. Wyraźnie widoczna była za to potrzeba podobnej imprezy w regionie – Spodek licznie odwiedzili bibliotekarze, którzy również rozwieszali w placówkach w poszczególnych miastach plakaty promujące targi. O wiele więcej uwagi niż w zeszłym roku targom poświęciły media lokalne i regionalne, co dobrze rokuje na przyszłość.
Nie tylko targowisko
Dobrze rokuje również fakt, że w przypadku Katowic znaczenie słowa „targi” nie pokrywa się z określeniem „targowisko”. Wielką siłą jest bowiem program śląskiej imprezy – program dość dobrze przemyślany i dopracowany.
W programie na uwagę zasługują przede wszystkim spotkania organizowane przez Śląski Klub Fantastyki. Jak co roku do Spodka zjechała absolutna czołówka polskich autorów fantasy i science-fiction, na czele z tegorocznym laureatem Zajdla – Robertem Wegnerem. Witold Jabłoński, Paweł Ciećwierz, Ewa Białołęcka, Anna Kańtoch, Rafał Kosik, Marcin Przybyłek – te nazwiska zna chyba każdy miłośnik fantastyki. Widzów dyskusji z ich udziałem było sporo, a Klaudia Heinze prowadziła je w sposób naprawdę interesujący.
Targi Książki w Katowicach to również pierwsza impreza targowa w kraju, na której naprawdę poważnie potraktowano blogerów piszących o książkach. Ci cieszyć się mogli bezpłatnym wstępem na targi, wiele punktów programu dedykowanych było właśnie im, a dyskusje oraz specjalne szkolenia kierowane właśnie do blogerów zgromadziły dziesiątki osób. Podobnie jak finał eBuki - jedynej nagrody dla blogerów książkowych w Polsce.
Interesująco wypadły dyskusje tematyczne. Spotkania w ramach „Kawiarenki kryminalnej” okazały się prawdziwym sukcesem, a podczas spotkania choćby z Mariuszem Czubajem widownia błyskawicznie zgromadziła się przed sceną. Brakowało tylko jego książek - wydawnictwo W.A.B. na targach w Katowicach bowiem w tym roku się nie pojawiło. Inaczej niż warszawska oficyna MG, która zaprezentowała na targach prawdziwie regionalną premierę – książkę Puder i pył – kontynuację bestsellerowego Korzeńca – rozgrywającej się w Sosnowcu powieści kryminalnej prof. Zbigniewa Białasa. Książka okazała się sukcesem, a sprzedaż przerosła wszelkie oczekiwania wydawcy.
Mocno reprezentowana była również literatura kobieca, o której podczas spotkania na scenie dyskutowały organizatorski festiwalu „Pióro i Pazur”, autorki – Manula Kalicka, Mariola Zaczyńska i Anna Fryczkowska. Czytelniczki długo oczekiwały także na spotkania choćby z Agnieszką Lingas-Łoniewską czy Katarzyną Zyskowską-Ignaciak.
Bez wątpienia wydarzeniem targów było spotkanie z Bohdanem Butenką, zorganizowane przez wydawnictwo Dreams. Zarówno rozmowa z autorem na scenie, jak i późniejsze warsztaty oraz spotkanie na stoisku wydawcy przyciągnęły licznych miłośników książki. Lidia Miś z wydawnictwa Dreams mówiła zresztą o sukcesie sprzedażowym nie tylko książek Butenki, ale też powieści młodzieżowych. Podobnie było w przypadku wydawnictwa Bis, które zaprezentowało na targach swą premierę – książkę dla dzieci Jak Maciek Szpyrka z dziadkiem po Nikiszowcu wędrowali.
Czy jest miejsce na te targi?
Bez wątpienia istnieje w regionie duża potrzeba organizacji tego rodzaju wydarzenia. Bez wątpienia duża grupa czytelników wyczekuje możliwości spotkania z interesującymi autorami. Bez wątpienia też kapitałem Targów Książki w Katowicach jest pomysł programowy. Organizatorzy potrzebują jednak znacznie lepszego marketingu oraz sporego zaangażowania władz miasta, które sukces targów przekuć mogłyby w sukces wizerunkowy Katowic. Potrzeba również wydawców, nie zrażonych dotychczasowymi błędami, a także „złą sławą”, jaką Targi Książki w Katowicach otrzymały w spadku po imprezie, która przez wiele lat odbywała się na Brynowie. Potrzeba większej liczby spotkań autorskich i większej różnorodności prezentowanej podczas targów oferty. Potrzeba chyba także nowego miejsca lub terminu - w przyszłym roku bowiem we wrześniu w Spodku odbywać się będą mistrzostwa świata w siatkówce. Jest więc potrzeba organizacji podobnych spotkań z literaturą w Katowicach. Czy znajdzie się na nie miejsce? O tym zapewne przekonamy się w najbliższym czasie.