Szczęście jest jak tęcza - pozornie na wyciągnięcie ręki. I równie nieuchwytne. Dlatego warto z niego czerpać garściami, dopóki można...
Patrycja, Magdalena, Aneta i Jagoda to cztery przyjaciółki pracujące w szczecińskiej agencji nieruchomości. W życiu nie wszystko układa się po ich myśli. Rozczarowana mężczyznami Patrycja dzieli mieszkanie z ukochanym dogiem. Magdalena chce skończyć z byciem ,,córeczką tatusia" i nietrafionymi próbami jej swatania. Aneta jest zmęczona obowiązkami domowymi i opieką nad trójką dzieci. Jagoda wdała się w romans z przystojnym Francuzem, kładąc na szali wspólne życie z mężem. Dopiero śmiertelna choroba jednej z nich sprawia, że przyjaciółki zaczynają inaczej patrzeć na wiele spraw. Nie są w stanie zmienić całego swojego życia, ale to i owo mogą w nim jeszcze poprawić... Warto poznać ich historię za sprawą książki Doroty Schrammek Stojąc pod tęczą, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Świat Książki. Powieść ta bierze udział w plebiscycie "Najlepsza książka na wiosnę". Można na nią głosować na www.ksiazkanawiosne.pl Na internautów, któ®zy to uczynią, czekają zestawy nawet 20 nagród książkowych!
Zapraszamy do lektury premierowych fragmentów powieści Stojąc pod tęczą:
Jagoda nie miała ochoty wstawać w ogóle z łóżka. Wczoraj zasnęła tak, jak stała. W ubraniu, z twarzą opuchniętą od płaczu. A przecież dostała to, czego chciała. Rozstanie nastąpiłoby trochę później, ale bolałoby tak samo. I na nią spadłby obowiązek bycia posłańcem złych wiadomości. Artur przynajmniej oszczędził jej tego.
Chwilę zastanawiała się, czy nie zadzwonić do pracy z kłamstwem, że jest chora i bierze jednodniowe wolne. Ale zaraz, dzisiaj rzeczywiście miała być u lekarza, na standardowych badaniach. Aneta jej nie daruje, jeżeli znowu nie pójdzie. Dobra, pójdzie na nie, a potem wróci do domu.
Oczy, zmęczone wieczornym płaczem, przekazywały niezbyt wyraźny obraz. Jagoda widziała wszystko jak za mgłą. Przechodząc obok stolika w salonie, jeszcze raz spojrzała na list. Literki skakały przed oczami, nie układając się w słowa. Rozsunęła kotary i wyjrzała na parking przed domem. Nie widziała napisów na tablicach rejestracyjnych stojących tam aut. Ech, konsekwencje płakania z powodu mężczyzny… Nie pojedzie na badanie swoim samochodem, wezwie taksówkę.
Podjechała kilka minut później. Jagoda wsiadła. Zerknęła na legitymację taksówkarza, ale nadal nic nie widziała. Podała adres i wbiła się w siedzenie, zupełnie wyłączając myślenie. Taka chwila była jej potrzebna.
W przychodni zjawiła się z kilkuminutowym opóźnieniem. Nikt jednak nie powiedział ani słowa.
- Pobierzemy pani krew, potem wykonam ogólne badanie. Kopie wszelkich wyników zostaną przesłane do biura, w którym pani pracuje. W razie niepokojących rzeczy, zadzwonimy. Tutaj proszę wpisać swój numer telefonu – wskazała odpowiednie miejsce.
Krew szybciutko i sprawnie pobrała pielęgniarka. Potem Jagodą zajęła się lekarka.
- Czy w rodzinie były choroby nowotworowe? – zaczęła standardowy wywiad.
- Nie.
- Czy była pani w ciąży?
- Nie, nigdy.
- Czy ktoś z bliskiej rodziny cierpi na choroby serca?
- Nie.
I tak dalej, i tak dalej. Aż do skończenia wszystkich rubryk.
- Te badania są ogólne. Może z pani strony jest coś, o czym powinnam wiedzieć? – zadała pytanie na koniec lekarka.
Jagoda zaprzeczyła. Kobieta w kitlu wzięła leżące na biurku dokumenty.
- Proszę tu jeszcze wpisać numer telefonu – ponownie wskazała rubrykę. Jagoda wytężała wzrok, ale nadal nie widziała dokładnie. Wszystko było rozmazane.
- Oczy panią bolą? – spytała lekarka.
- Wczoraj … za dużo czytałam – Jagoda nie chciała przyznać się do wielogodzinnego płaczu. – A dzisiaj rano, gdy wyjrzałam przez okno, nie mogłam odczytać rejestracji samochodowym. Z tym tekstem także mam problem.
Lekarka uważnie obejrzała jej oczy.
- Wie pani co, zadzwonię do ambulatorium okulistycznego, znajduje się nad nami. Zlecę jeszcze jedno badanie. Nie potrwa to dłużej niż kwadrans.
Po paru minutach Jagoda była w windzie. Na czwartym piętrze czekał na nią okulista.
- Zmierzę tylko ciśnienie w oku – powiedział spokojnie. Po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy. – Jest bardzo wysokie.
- To coś złego? – spytała Jagoda.
- Od kiedy zauważyła pani problemy z widzeniem? – odpowiedział pytaniem.
- Dzisiaj rano. Długo… czytałam wczoraj i myślałam, że to od tego.
Lekarz uważnie oglądał jej oczy. Jego mina nie wróżyła nic dobrego.
- Muszę panią skierować na oddział pobliskiego szpitala. I to natychmiast. Podejrzewam silną chorobę nerek.
Jagoda osłupiała. Przyszła do przychodni zdrowa, z lekkimi zaburzeniami widzenia, a po godzinie dowiaduje się, że ma jak najszybciej udać się do szpitala, bo wysiadają jej nerki! Udaj się zdrowa do lekarza, a wmówi ci śmiertelną chorobę!
- Nie ma czasu do stracenia – powiedział lekarz poważnie.