W trakcie majówki burza rozgorzała w mediach społecznościowych. Popularna na TikToku influencerka publikująca treści o książkach umieściła film, w którym jawnie przyznała, że korzystała z narzędzi sztucznej inteligencji do pisania recenzji książek.
Media społecznościowe – i pracujący w nich twórcy – rządzą się swoimi prawami. W ostatnich dniach kolejny raz sprawdziło się natomiast powiedzenie, że pożary w social mediach wybuchają w weekendy. Jeden z nich wybuchł na profilu tiktokerki promującej literaturę. I sztuczną inteligencję.
Influencerka wykorzystywała AI do pisania recenzji
Cała sprawa dotyczy 19-letniej internetowej recenzentki, która tworzy treści o książkach na TikToku oraz Instagramie. W trakcie weekendu majowego na jej kanale pojawił się czterominutowy filmik, w którym przyznaje, że do tworzenia recenzji książek wykorzystywała narzędzia sztucznej inteligencji.
Wzięłam sobie bardzo do serca Wasze komentarze.
Filmik szybko stał się viralem i był komentowany zarówno przez obserwatorów influencerki, jak i innych twórców na TikToku. W trakcie nagrania influencerka przyznała, że wcześniej część obserwatorów zarzuciło jej korzystanie z AI do pisania swoich wpisów, a film na TikToku powstał w odpowiedzi na temat „dramy pobierania recenzji z AI, AL, jakoś tak”.
Wzięłam sobie bardzo do serca Wasze komentarze, Wasze słowa i w ogóle… I powiem szczerze, tak, brałam recenzje z AL/AI. Czy jestem z tego dumna? Nie. Jest mi megawstyd i jestem tak jakby zażenowana sobą
– powiedziała influencerka.
Jednocześnie wskazała na powody, dla których korzystała z narzędzi sztucznej inteligencji do tworzenia wpisów na temat książek. Według relacji samej influencerki, miała dostać… za dużo książek od wydawców, przez co nie była w stanie ich czytać.
Czy mam coś na swoje usprawiedliwienie? Niby mam. Wzięłam na siebie zbyt dużo recenzji. I to nie jest tak, że zgłaszałam się do każdego możliwego naboru, tylko bardzo dużo książek mi się podobało.
Jak dodała influencerka, jako współpracująca z „takim jednym wydawnictwem”, zamówiła sobie zbyt wiele książek i w pewnym momencie miała już 19 tytułów, które czekały na zrecenzowanie.
Wysyłali mi propozycja i ja się po prostu na nie zgadzałam
– przyznała.
Influencerka przyznała, że bardzo chciałabym „cofnąć czas” i przeprosiła swoich odbiorców. Filmik umieszczony na TikToku zdobył imponujący zasięg: zobaczyło go ponad 800 tysięcy osób, a polubiło – ponad 16 tysięcy. Archiwalne filmiki zbierały znacznie mniejszy zasięg – od kilku do kilkunastu tysięcy odsłon.
Jak TikTokerki wpływają na rynek książki?
W odpowiedzi na medialną burzę rozpętaną przez influencerkę, na TikToku pojawiły się filmy innych internetowych twórczyń, które za zadanie obrały sobie skomentowanie zachowania booktokerki, ale też sytuacji na rynku wydawniczym.
Przeczytaj także: Najciekawsze premiery książek w maju 2024. Co warto przeczytać?
Jedna z nich zarzuciła, że ze względu na istnienie booktoka i bookmediów książki stały się „kolejnym polem dla konsumpcjonizmu” (choć wydaje się jednak, że problem konsumpcjonizmu literatury jest znacznie bardziej skomplikowany niż istnienie booktoka). Jeszcze inna internetowa twórczyni – Roksana – wskazuje, że napisanie własnych kilku słów na temat książki jest „pracą”, którą podejmują BookTokerki i BookTokerzy:
Czy ona przewidziała, co się stanie, jak to wyjdzie? Jak zareaguje autor i wydawnictwo? Bo ona ich perfidnie oszukała. Wydawnictwo powierzyło jej książkę, z nadzieją, że napisze w porządku recenzję, dzięki której osoby będą chciały ją kupować, tak, bo o to w tym wszystkim chodzi
– mówi na filmie.
Tym samym w nagraniu Roksany rysuje się sposób rozumienia recenzji nie jako krytycznego tekstu, którego celem jest omówienie danego dzieła, a „napisanie w porządku” tekstu, którego celem jest nakłonienie odbiorców do zakupu.
Przeczytaj także: Uwielbiany przez czytelników księgarz stracił pracę po 20 latach. Klienci: "Fantastyczny człowiek"
Tymczasem media społecznościowe – takie jak TikTok, YouTube i Instagram – po raz pierwszy uwzględnione zostały w tegorocznym badaniu stanu czytelnictwa w Polsce przygotowanym przez Bibliotekę Narodową. Zdaniem badaczy, z informacji pozyskanych z mediów społecznościowych podczas dokonywania wyborów lekturowych korzystać miało 7% czytelników, najczęściej młodszego pokolenia.
Popularne wśród aktywnych (przede wszystkim) czytelniczek są posty, vlogi, videoblogi na BookTube, Tik Toku, BookToku: komentarze i filmiki influencerów oraz „ambasadorów książki”. [...] Jednocześnie ujawnia się wspólnota interesów między bookblogerami i wydawnictwami i wzajemne wspieranie swojej działalności
– wskazują twórcy badania.
Choć więc dziś tradycyjna krytyka literacka zdecydowanie nie zawsze jest dziś najatrakcyjniejszym z możliwych mediów, to – przy okazji ostatniej internetowej dramy – może warto zastanowić się, czy filmami na TikToku na pewno warto kierować się przy zakupach w księgarni. Zwłaszcza jeśli w ciągu miesiąca pozwolić możemy sobie na zakup mniej niż 19 tytułów.
Przeczytaj także:
- Nela Mała Reporterka już nie taka mała. W tym roku zdaje maturę!
- Międzynarodowy Dzień Harry’ego Pottera: Powstanie wyjątkowy serial audio. Daniel Radcliffe krytykuje Rowling
- Matura z języka polskiego - czy to ma sens? Trzeci odcinek podcastu „Co tam? Czytam!"
- „Berdo” – Remigiusz Mróz zapowiada kolejną książkę o Wiktorze Forście