Publikujemy fragmenty "Jedwabnika"

Data: 2014-09-29 09:01:53 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Publikujemy fragmenty

Nakładem Wydawnictwa Dolnośląskiego w ubiegłym tygodniu ukazał się Jedwabnik - nowy kryminał Roberta Galbraitha, autora bestsellerowego Wołania kukułkiPod pseudonimem tym ukrywa się Jeanne K. Rowling.

 

Tym razem londyński detektyw Cormoran Strike zajmuje się sprawą Owena Quine’a, zaginionego pisarza. Niecierpliwie wyczekiwana powieść ukazała się 19 czerwca w Wielkiej Brytanii i USA. W Polsce książka ukazuje się 24 września. Krytycy literaccy w swoich entuzjastycznych opiniach podkreślają atuty powieści: misternie skonstruowaną intrygę, nawiązania do tradycji klasycznych powieści kryminalnych, wciągające losy pary bohaterów - Strike’a i jego asystentki Robin, oraz fakt, że powieść jest ciętą satyrą na branżę wydawniczą. Warto się o tym przekonać. Warto sięgnąć po Jedwabnika. Dziś publikujemy kolejne fragmenty powieści:

 

Przeczytaj pierwszy fragment powieści, opublikowany w serwisie Granice.pl!

 

– Przepraszam, Cormoran, bardzo mi przykro…

Jego asystentka, wysoka młoda kobieta z długimi jasnorudymi włosami, wydawała się skruszona, ale na jego widok zrobiła przerażoną minę.

– Nic ci się nie stało?

– Dopiero się obudziłem. Nie spałem całą noc… Dwie noce.

– Naprawdę mi przykro – powtórzyła Robin – ale jest dziewiąta czterdzieści, przyszedł William Baker i zaczyna się…

– Cholera – mruknął Strike. – Musiałem źle nastawić budzik… Daj mi pięć minut…

– To nie wszystko – powiedziała Robin. – Zjawiła się jakaś kobieta.Nie jest umówiona. Poinformowałam ją, że nie masz dzisiaj czasu, ale nie chce wyjść.

Strike ziewnął, potarł oczy.

– Pięć minut. Zrób im herbaty albo coś.

Sześć minut później w czystej koszuli, pachnąc pastą do zębów i dezodorantem, ale z zarostem na twarzy, Strike wszedł do poczekalni, gdzie Robin siedziała przy komputerze.

– Cóż, lepiej późno niż wcale – powiedział William Baker z cierpkim uśmiechem. – Całe szczęście, że masz taką ładną sekretarkę, bo inaczej znudziłbym się i wyszedł.

Strike zauważył, że Robin czerwieni się ze złości i odwraca w drugą stronę, udając, że porządkuje stanowisko pracy. W tonie, jakim Baker wymówił słowo „sekretarka” pobrzmiewało coś niezaprzeczalnie obraźliwego. Dyrektor firmy, ubrany w nieskazitelny garnitur w prążki, zatrudnił Strike’a, żeby sprawdzić dwóch kolegów z zarządu.

– Dzień dobry, William – powiedział Strike.

– Żadnych przeprosin? – mruknął Baker, patrząc na sufit.

– Witam, kim pani jest? – spytał Strike, ignorując go i zwracając się do siedzącej na sofie drobnej kobiety w średnim wieku, ubranej w stary brązowy płaszcz.

– Nazywam się Leonora Quine – odrzekła, a wprawne ucho Strike’a wyłowiło akcent z West Country.

– Strike, mam przed sobą bardzo pracowity poranek – powiedział Baker.

Nie czekając na zaproszenie, wszedł do gabinetu. Gdy Strike nie poszedł za nim, dyrektor na chwilę zapomniał o dobrych manierach.

– Wątpię, czy w wojsku takie spóźnialstwo uchodziło panu na sucho, panie Strike. Proszę natychmiast tu przyjść.

Strike zachowywał się tak, jakby go nie słyszał.

– Co dokładnie miałbym dla pani zrobić, pani Quine? – spytał zaniedbaną kobietę na sofie.

– Cóż, chodzi o mojego męża…

– Panie Strike, za nieco ponad godzinę mam umówione spotkanie – powiedział William Baker, podnosząc głos.

– … pańska sekretarka wspomniała, że nie ma pan czasu, ale postanowiłam zaczekać.

– Strike! – warknął William Baker, jakby przywoływał psa do nogi.

– Robin – wycedził wyczerpany Strike, tracąc w końcu cierpliwość – przygotuj rarachunek dla pana Bakera i przekaż mu akta, są zaktualizowane.

– Co? – odezwał się zaskoczony William Baker.

Wrócił do poczekalni.

– Wylał pana – wyjaśniła mu z zadowoleniem Leonora Quine.

– Nie dokończył pan pracy – powiedział Baker do Strike’a. – Mówił pan, że jest więcej…

– Niech ją dokończy ktoś inny. Ktoś, kto nie ma nic przeciwko pracowaniu dla takiego dupka.

Atmosfera w agencji jakby stężała. Robin z kamienną twarzą wyjęła akta Bakera z szafy i podała je Strike’owi.

– Jak pan śmie…

– W środku jest mnóstwo informacji, które przydadzą się w sądzie – powiedział Strike, podając teczkę dyrektorowi. – To były dobrze wydane pieniądze.

– Nie skończył pan…

– Z panem skończył – wtrąciła Leonora Quine.

– Zamkniesz się wreszcie, ty głupia kobie… – zaczął William Baker, ale po chwili gwałtownie się cofnął, gdyż Strike zrobił pół kroku w jego stronę.

Nie padło żadne słowo. Były żołnierz wyglądał tak, jakby nagle zaczął zajmować dwa razy więcej przestrzeni niż jeszcze przed chwilą.

– Proszę usiąść w moim gabinecie, pani Quine – powiedział cicho Strike.

Zrobiła, co kazał.

– Myślisz, że będzie ją na ciebie stać? – prychnął wycofujący się

William Baker, kładąc rękę na klamce.

– Moje stawki podlegają negocjacji – powiedział Strike. – Jeśli lubię klienta.

Wszedł do gabinetu za Leonorą Quine i zatrzasnął drzwi.

 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje