Bezcz³owiecze to literatura faktu (jeszcze) niedokonanego. To historia o tym, jak cz³owiek na w³asne ¿yczenie doprowadzi³ do rozpadu kontaktów miêdzyludzkich poprzez zatracenie siê bez reszty w ¶wiecie wirtualnym. W takiej rzeczywisto¶ci ¿yje Maciek - dziennikarz nieprzystaj±cy zupe³nie do nowoczesno¶ci oraz Marta, dla której to, co wirtualne jest chlebem powszednim karmi±cym jej pró¿no¶æ. Do czasu... Czy tragiczne zrz±dzenie losu, które po³±czy³o ¶cie¿ki tych dwoje, mo¿e staæ siê pocz±tkiem odrodzenia cz³owieczeñstwa?
W prawdziwej rozmowie wci±¿ najwa¿niejszy jest cz³owiek, a nie jako¶æ po³±czenia. Blisko¶æ z rozmówc±, mo¿liwo¶æ dotkniêcia go, poklepania czy przytulenia – tego wszystkiego nie zapewni nam nawet najlepsze ³±cze i nielimitowane bajty czy bity.
- wywiad z Maciejem Lasot±
Do lektury powie¶ci Bezcz³owiecze Macieja Lasoty zaprasza Wydawnictwo Papierowy Motyl. Ostatnio zapraszali¶my Was do lektury pierwszego fragmentu, tymczasem ju¿ teraz zachêcamy do przeczytania kolejnej jego czê¶ci:
Maciek odetchn±³ z ulg±. Oszroniony szlak prowadz±cy pod sam próg klatki schodowej ponurej kamienicy mia³ ju¿ za sob±. Jeszcze nim wykona³ nastêpny krok przybli¿aj±cy do rozszyfrowania tajemnicy, która go tutaj zwabi³a, postanowi³ obróciæ siê, aby z poczuciem dumy omie¶æ wzrokiem krótki, acz wymagaj±cy dystans, jaki przed chwil± przeby³. Bezskutecznie. Choæ nad miastem tego wieczoru nie zalega³a ¿adna mg³a, to niepodobna by³o w owym momencie dostrzec czegokolwiek w odleg³o¶ci wiêkszej ni¿ pó³ metra, i to pomimo tego, ¿e kilka minut temu wszystko by³o normalnie. Wzbudza³o to w cz³owieku nieodparte wra¿enie, jakoby mrok w swej zach³anno¶ci zagarnia³ dla siebie coraz to nowe po³acie ziemi, nieba – rzeczywisto¶ci.
Atramentowy woal nocy wydawa³ siê nieprzenikniony. ¦wiat³a, sylwetki, d¼wiêki – nic nie mog³o siê przezeñ przebiæ i dosiêgn±æ któregokolwiek ze zmys³ów Maæka. Wokó³ by³o ciemno, cicho, mro¼nie i w pewnym sensie klaustrofobicznie. Ani jednej ¿ywej duszy. Zupe³nie, jakby ¶wiat skurczy³ siê li tylko do mê¿czyzny podpieraj±cego siê na lasce oraz wej¶cia do kamienicy. Nie powodowa³o to jednak lêku w jego umy¶le. Owszem, serce zaczê³o biæ szybciej, lecz nie z uwagi na strach czy obawy przed czymkolwiek lub kimkolwiek. Maciek straciæ móg³ bowiem zaledwie swoje ¿ycie, bo rentê inwalidzk± ju¿ i tak po latach batalii otrzyma³ na sta³e.
¯ycie za¶ od dawna nie przedstawia³o dla niego wiêkszej warto¶ci. Ju¿ za d³ugo na tym ¶wiecie by³ sam albo – jak to lubi³ mawiaæ, podkre¶laj±c przy tym obsesyjne wrêcz umi³owanie polszczyzny – samotrzeci, wraz ze swoj± chorob± i lask±. Bez tych dwojga nigdzie nie móg³ siê ruszyæ. Nawet na krok.
¯adnej rodziny, dzieci, mi³o¶ci, przyjació³. W pracy stroni³ od ludzi. Podobno w ich oczach by³ dziwakiem, by nie rzec ekscentrykiem albo jeszcze mocniej: wariatem. Nie przejmowa³ siê tym jednak ani trochê.
Wiêcej, cieszy³o go to, gdy¿ automatycznie uprawnia³o do odwzajemnienia wspomnianych impresji, czytaj: do postrzegania w taki sam sposób tych, z którymi dzieli³ wy³±cznie miejsce pracy. Choæ kocha³ ludzi – z tymi nie by³o mu po drodze. Nie ta wra¿liwo¶æ, nie te zainteresowania, nie te pasje, a co najgorsze, jakby nie ten czas. ¯yli w tym samym momencie historii, lecz zdawa³o mu siê, ¿e pochodzili ze zgo³a innych epok. Warto¶ci, które zna³, kocha³, ceni³ i wyznawa³, sukcesywnie z roku na roku zanika³y na jego oczach za horyzontem kolejnych wydarzeñ. Niestety, owe wydarzenia ju¿ nawet siê nie toczy³y, nie dzia³y, a pêdzi³y na z³amanie karku. ¦wiat przypomina³ rozpêdzony do granic, ultraszybki poci±g, który prêdzej czy pó¼niej musi siê wykoleiæ, gdy¿ napêdzaj± go wy³±cznie nihilistyczne pragnienia pasa¿erów, stale chc±cych lepiej, wiêcej i szybciej, bez wzglêdu na konsekwencje. Niemniej bêdzie jeszcze czas, by omówiæ to g³êbiej.
Ksi±¿kê Bezcz³owiecze kupiæ mo¿na w popularnych ksiêgarniach internetowych: