Nowojorskie kancelarie kontra paryska moda
Podaruj sobie trochę luksusu, poczuj blichtr wielkiego miasta - Kocham Nowy Jork to światowy bestseller Isabelle Lafleche!
Catherine, trzydziestoletnia prawniczka z Paryża, rozpoczyna pracę na Wall Street w nowojorskim oddziale swojej firmy. Od razu zostaje wciągnięta w szaleńczy wyścig szczurów i walkę o przetrwanie. Złośliwe zlecenia koleżanek z pracy, drobne wpadki, podejrzane spojrzenia - we wszystkich kłopotach nie zawodzi jej optymizm i dobre perfumy w torebce. Poza tym wspiera ją zafascynowany modą asystent, który staje się jej oddanym przyjacielem, odżywa jej relacja z dobrą koleżanką z lat studenckich, a na horyzoncie pojawia się przystojny i enigmatyczny kolega z pracy, Antoine. To dopiero początek zaskakujących wydarzeń.
Kocham Nowy Jork Isabelle Lafleche (wziętej prawniczki, która postanowiła rzucić karierę bizneswoman) ukazuje kulisy Wall Street - miejsca intryg i nieczystych zagrań. Powieść kanadyjskiej pisarki to jednocześnie zabawny i przenikliwy portret życia największych graczy na scenie Manhattanu. Dynamiczna, wciągająca i zabawna lektura! - czytamy w serwisie goodreads.com Warto się o tym przekonać. Warto sięgnąć po książkę Isabelle Lafleche i wziąć udział w konkursie, który jej właśnie jest poświęcony. Zapraszamy również do lektury premierowego fragmentu powieści:
— Bonjour, ma chérie.
Ach, ten znajomy, ciepły głos. Dawno do niej nie dzwoniłam, więc cieszę się, że to ona przejęła inicjatywę.
— Bonjour, Maman.
— Jak się masz? Mam nadzieję, że nie musisz już tak ciężko pracować.
— Nie, oczywiście, że nie. — Kłamczucha.
— Dbasz o siebie, prawda? Odżywiasz się jak należy?
Nie mam odwagi się przyznać, że ostatnio mój jadłospis składa się z gatorade’a, dosy i marnej kawy.
— Mais oui. A co u ciebie? Jak tam w domu?
Może tego nie widać, ale ja naprawdę nie cierpię okłamywać mamy.
— Wszystko świetnie. Christophe i ja codziennie pracujemy w ogrodzie i żeglujemy. Jest cudownie.
Żagle? Codziennie? Jedyne „świeże” powietrze, którym oddycham, pochodzi z cytrynowego odświeżacza w damskiej toalecie.
— Właściwie to dzwonię, żeby ci powiedzieć, że mamy dla ciebie niespodziankę: wpadniemy do Nowego Jorku z krótką wizytą. Christophe chce się zobaczyć z synem. Pamiętasz, robi letni kurs na uniwersytecie.
O Boże, nie mogła chyba wybrać gorszego terminu. Ale jak mam jej to powiedzieć?
— Jesteście pewni, że chcecie przyjechać właśnie teraz? To nie jest najlepsza pora roku na wizyty w Nowym Jorku. Upał robi się nie do zniesienia, a ty przecież nie cierpisz parnej pogody.
— Nie szkodzi, wcale mi to nie przeszkadza.
— Bardzo chcę się z tobą zobaczyć, ale mam teraz masę roboty, pracuję nad ważną sprawą, więc pewnie nie będę mogła spędzić z wami za wiele czasu.
— Nie martw się, w końcu to Nowy Jork. Jest co robić. Marzę, żeby wybrać się tam na zakupy.
Wpadam w panikę. Wizyta mojej matki oznacza, że nie będę miała czasu na naukę, nie nabiję odpowiedniej liczby godzin i, co najważniejsze, nie spotkam się z Jeffreyem. W związku z burzliwą historią moich poprzednich związków jeszcze jej o nim nie powiedziałam. Po co ma się za wcześnie ekscytować? Kiedy zrywam z kolejnym chłopakiem, to najczęściej ona jest bardziej rozczarowana niż ja. Zawsze myślałam, że lepiej poczekać, aż sprawa zrobi się poważniejsza. Zważywszy jednak na to, ile czasu spędzałam ostatnio z Jeffreyem, i że chyba naprawdę jest we mnie zakochany, postanawiam podzielić się z nią nowiną.
— Maman?
— Tak, ma chérie.
— Już od pewnego czasu miałam zamiar ci powiedzieć. Spotykam się z kimś. Jest boski.
Piszczy tak, że pewnie słyszą ją psy w Central Parku.
— Tak się cieszę, że jest ktoś, kto zaopiekuje się moim aniołkiem! Wiesz, jak się martwię, że mieszkasz w Nowym Jorku sama. Jak mu na imię?
— Jeffrey.
— Żef-ri, jakie piękne imię.
Oczyma duszy widzę, jak tańczy w rytm jego imienia.
— Już nie mogę się doczekać, żeby go poznać.
Zut! O tym nie pomyślałam: oczywiście, że będzie chciała go zobaczyć. Nie jestem pewna, czy on będzie tym zachwycony: matki dziewczyn bywają przerażające. Moja jest jak obraz impresjonisty — cudowna, ale najlepiej podziwiać ją na odległość.
— No nie wiem. On też jest teraz bardzo zajęty.
— Powiedz mu, że przyjeżdża do ciebie mama. Na pewno znajdzie trochę czasu. Przylatujemy w ten piątek.
— Macie już rezerwację?
— Mais oui, oczywiście.
Mój los jest przypieczętowany — czeka mnie weekend bez pracy i bez rozrywki. A potem niezliczone godziny do nadrobienia.
— Okej, ale ostrzegam — moje mieszkanie jest bardzo małe.
— Pas de problème. Nie zajmujemy dużo miejsca. Do zobaczenia w piątek.
Trzy razy kręcę pierwsze pięć cyfr jego służbowego numeru, a potem się rozłączam. W końcu zbieram się na odwagę i dzwonię. Nie ma to jak wizyta matki, żeby zmienić się z powrotem w nieśmiałą nastolatkę.
— Jeffrey? Przepraszam, że ci przeszkadzam, ale czy moglibyśmy umówić się na obiad z moją matką i jej partnerem? Przyjeżdżają tu na kilka dni.
— Kochanie, wiesz, ile mam teraz pracy. Postaram się, ale niczego nie obiecuję.
Merde!, sytuacja jest naprawdę niezręczna. Na dodatek będę musiała wszystko wytłumaczyć matce. Podwójne merde.
— Rozumiem. Zobaczymy, jak się sprawy rozwiną.
Wyczuwa moje rozczarowanie i szybko się wycofuje.
— Jeśli wyjdę w piątek wcześniej z pracy, możecie przyjść na obiad do mnie. Coś dla was ugotuję.
— Naprawdę?
— Naprawdę. Nie wiedziałaś, że jestem absolwentem prestiżowej szkoły gotowania Cordon Bleu?
Jest szarmancki i umie gotować. Czy może być lepiej? Matka umrze ze szczęścia. Mój ojciec w życiu niczego nie ugotował. Teraz znalazła sobie faceta, który ma restaurację i robi jej trzydaniowe obiady godne Alaina Ducasse’a. Ciągle mi powtarza, że muszę sobie znaleźć mężczyznę, który potrafi zrobić przynajmniej porządne coq au vin . Domowy posiłek ugotowany przez mojego chłopaka na pewno sprawi, że będzie w siódmym niebie.
— Moja matka będzie zachwycona.