Gdy spotkał Apollinaire'a w Paryżu, poczuł się poetą. Potem pracował jako żongler, zbierał i sortował szlachetne kamienie, zwiedził cały świat, a walcząc w I wojnie światowej, stracił rękę. Był pisarzem-awanturnikiem, wielkim blagierem i mistrzem autokreacji. Dziś w Polsce pozostaje praktycznie nieznany. A szkoda. Postać Blaise Cendrarsa przybliża w eseju Wędrówką jedną życie jest człowieka Damian Kopeć.
Demon pisania, a może raczej demon podróżowania? Poezja czy proza? Uroki samotności czy radość przebywania wśród ludzi? Reporterska prawda czy zmyślenia twórczego mitomana? Blaise Cendrars to poeta i pisarz pełen sprzeczności. Czasami naturalnych, czasami sprytnie wyreżyserowanych i świadomie uwypuklanych. To człowiek zakochany w słowach, w długich, rozbudowanych frazach, w opowieściach barwnych jak upierzenie siedmiokolorówki, w nieustannych dygresjach i zapętlających się rozważaniach. Takiego Cendrarsa spotykamy na łamach jego autobiograficznych książek. Człowieka u którego prawda - nie do rozróżnienia dla osoby postronnej - stale miesza się z fikcją, a sprzeczności są częścią złożonej osobowości, która próbuje się ukryć za parawanem słów. Człowieka stale w drodze, przystającego tylko na chwilę i z niecierpliwością ruszającego dalej. Człowieka chłonącego otaczający go świat, odbierającego go wszystkimi zmysłami.
Zapraszamy do przeczytania całego tekstu Wędrówką jedną życie jest człowieka, opublikowanego w naszym dziale publicystycznym.