Pięć twarzy cesarza. „Kaligula" Jarosława Molendy

Data: 2020-04-09 11:02:27 | Ten artykuł przeczytasz w 13 min. Autor: Piotr Piekarski
udostępnij Tweet

Każdy zna jego imię. Każdy myśli, że zna jego historię… Szaleniec? Rozpustnik? Sadysta? A może po prostu cesarz i człowiek o wielu twarzach? Historia osądziła Kaligulę dość surowo. Czy jednak rzeczywiście był tak jednoznacznie negatywną postacią? Przez wieki rządziło wielu tyranów, ale nawet w tak skandalicznym gronie Kaligula ma miejsce wyjątkowe. To podobno on wyniósł instytucję cesarskiej władzy na wyżyny deprawacji, a kompletna nieprzewidywalność jego nastrojów napawała otoczenie przerażeniem. Taki obraz cesarza został odmalowany przez starożytnych, a utrwaliła go kultura popularna. Dopiero od niedawna historycy nabierają dystansu do tak jednostronnej oceny Kaliguli.

Obrazek w treści Pięć twarzy cesarza. „Kaligula" Jarosława Molendy [jpg]

Jarosław Molenda, znany pisarz i publicysta, w swojej najnowszej książceKaligula. Pięć twarzy cesarza przedstawia nam jednego z najbardziej kontrowersyjnych rzymskich władców.

Jarosław Molenda nie wystawia jednoznacznej oceny Gajuszowi Juliuszowi Cezarowi Germanikowi. Nie koncentruje się na największych „smaczkach” z czasów jego panowania. Nie chce szokować, zaskakiwać czy żerować na sensacji. Na podstawie licznych źródeł tworzy złożony obraz władcy, filtruje go przez ówcześnie panujące zasady, konfrontuje z przeżyciami z dzieciństwa cesarza i jego wczesnej młodości.

- recenzja książki „Kaligula. Pięć twarzy cesarza"

Do lektury zaprasza Wydawnictwo Lira. Dziś w naszym serwisie możecie przeczytać premierowy fragment publikacji:

Wstęp

Nawet w dzisiejszych czasach niemal wszyscy znają jego imię, podczas gdy o cesarzach uznanych za „dobrych” poza zawodowymi historykami mało kto słyszał. Podobno ze wszystkich rozdziałów „mrocznej historii” Rzymu niewiele było ciemniejszych od rządów Kaliguli — wcielenia strachu dla jego poddanych, zwłaszcza dla patrycjuszy. Nie tylko jego brutalność, ale również kompletna nieprzewidywalność jego nastrojów czyniły go tak przerażającą postacią. Plotkarze oskarżali Kaligulę o utrzymywanie kazirodczych stosunków z własnymi siostrami i szwagrem, sadyzm, psychozę i manię boskości uniemożliwiającą sprawowanie władzy.

Czy to prawda? Niestety ta część Roczników rzymskiego historyka Publiusza Korneliusza Tacyta, która traktowała o rządach Kaliguli, nie zachowała się do naszych czasów. Przetrwały za to Dawne dzieje Izraela Józefa Flawiusza z 93 roku n.e., znane też pod tytułem Starożytności żydowskie. Trzeba jednak mieć na uwadze, że dzieło tego żydowsko-rzymskiego historyka, urodzonego jeszcze za życia Kaliguli, jest — jak wszystkie chyba starożytne źródła — mocno podkolorowane i nacechowane uprzedzeniami, co tak spuentował jeden ze współczesnych autorów:

„Józef Flawiusz to postać fascynująca i zarazem enigmatyczna […]. Jego psychika była tak zawiła i znaczona paradoksalnymi sprzecznościami, że do dnia dzisiejszego nikt właściwie nie zdołał jej rozszyfrować do końca, a opinie wydawane o nim przez kolejne pokolenia historyków wahają się od najwyższych pochwał aż do pomawiania go o najszpetniejsze bezeceństwa”.

Nie jest łatwo zweryfikować opinie na temat Kaliguli, ponieważ do naszych czasów nie zachowało się zbyt wiele opisów działalności tego władcy pochodzących z pierwszej ręki. Źródła literackie współczesne jego pryncypatowi to moralizujące Dialogi retora, pisarza, poety i filozofa Seneki Młodszego oraz Poselstwo do Gajusza i Flakkus filozofa i teologa żydowskiego Filona z Aleksandrii.

Mimo że ten drugi nie zniża się do powtarzania plotek, to jednak nie kryje awersji do cesarza, opisując go jako człowieka o usposobieniu mściwym, konfliktowym, perfidnym, obłudnym i niestałym, a co za tym idzie kompletnie niezdolnego do sprawowania władzy absolutnej, ponieważ „[…] był z natury człowiekiem okrutnym, który nigdy nie miał dość pomsty ani nie darowywał win ludziom raz ukaranym (jak niektórzy władcy), lecz jego wściekłość stale prześladowała winowajców, ściągając na ich głowę coraz to nowe nieszczęścia”.

Mało obiektywne są zwłaszcza pisma Seneki. Jego rodzice należeli do znakomitego, konserwatywnego rodu, który, wygnany z Italii, osiedlił się w Kordobie. Ojciec (też Seneka, ale zwany Starszym) był znanym retorem, syn zaś szybko zasłynął jako mówca publiczny, filozof stoicki, autor traktatów filozoficznych i tragedii, twórca epigramów, choć co do poziomu jego twórczości opinie były rozbieżne. John Aubrey, angielski filozof przyrody, antykwariusz i biograf z XVII wieku, raczył stwierdzić na przykład: „Dr Kettle zwykł mawiać, że «Seneka pisze tak, jak knur leje, scilicet nagłymi zrywami»”.

Seneka nakreślił posępny portret Kaliguli — despoty, szaleńca, mordercy, gdyż ten drwił sobie z pism filozofa, nazywając je „piaskiem bez wapna”. Seneka nie pozostawał mu dłużny: „Gajusz Cezar — twierdził — pomiędzy innymi występkami, których mnóstwo popełniał, lubił naśmiewać się z innych i dziwną pałał chęcią, aby każdego w jakiś sposób wyszydzić, choć sam był niewyczerpanym źródłem szyderstwa”.

Już od czasów starożytnych O pocieszeniu do Polibiusza Seneki prowokowało wiele surowych sądów, których oskarżenia często wykraczają znacznie ponad to, co możemy przyjąć za udowodnione bez żadnej wątpliwości. Seneka miał wszystkie powody po temu, żeby obciążać pamięć o Kaliguli wyimaginowanymi zbrodniami: być może też za to, że cesarz skazał go na śmierć za udział w spisku, potem jednak z pogardą darował mu życie, gdyż uznano go za suchotnika, który i tak już niemal dogorywa. Co za upokorzenie!

Życie innego dziejopisarza, Swetoniusza, przypadło na okres o całe stulecie późniejszy niż krótkie panowanie Kaliguli. Historyk ten piastował na dworze cesarza Hadriana ważny urząd sekretarza. Dzięki takiemu uprzywilejowaniu miał najprawdopodobniej dostęp do państwowych archiwów. Nie zamierzał jednak pozostawić potomnym wyczerpujących opisów prezentowanej epoki. Swetoniusz nie był zresztą historykiem w dzisiejszym rozumieniu tej profesji.

Mówi się, że cesarz Kommodus żyjący w drugiej połowie II wieku n.e. uśmiercił człowieka tylko za to, że czytał właśnie Żywot Kaliguli, który wyszedł spod pióra Swetoniusza. Na pierwszy rzut oka kara wydaje się bardzo surowa, ale inna sprawa, że ze wszystkich cesarzy starożytnego Rzymu żaden, może z wyjątkiem Nerona, nie cieszył się tak złą reputacją jak Kaligula (a należy podkreślić, że Neron miał czternaście lat na upiększenie swego wizerunku, podczas gdy „Sandałek” zaledwie cztery). Nie pomógł mu w tym rzeczony Żywot Kaliguli, czyli najobszerniejsze — ale czy najbardziej wiarygodne? — źródło historyczne dotyczące Kaliguli.

Swetoniusz miał siebie raczej za pisarza, a nie historyka, pragnął uszczęśliwiać ludzi mu współczesnych nade wszystko świetną retoryką oraz niepospolitą kompozycją literacką. Dlatego też nie szczędził w swoich opisach plotek i pogłosek, przez co dzisiaj trzeba się trochę natrudzić, by dokładnie rozróżnić prawdę od anegdot. Udało się to w przypadku historii o Julii Druzylli — córce Cezonii. Zdaniem Swetoniusza jej ojcostwa Kaligula mógł być pewien dzięki specyficznym oznakom: „Za najpewniejszy dowód, że to jego nasienie, poczytywał okrucieństwa dziecka, już wówczas tak wielkie, że w czasie zabaw drapieżnymi palcami raniło twarze dzieci i wydrapywało im oczy”.

Otóż prawda jest taka, że ten „postrach dzieci” dokonał żywota prawie jeszcze w kołysce, w wieku czternastu miesięcy… Swetoniusz zresztą wykazywał obsesyjną wręcz słabość do plotek, lecz czy tylko o to chodzi? Pojawia się wątpliwość już przy samej lekturze przytoczonej powyżej historyjki na temat córki cesarza: jest ona nazbyt tendencyjna. Zwróćmy uwagę, że Swetoniusz nie był świadkiem zdarzeń, które opisał. Urodził się prawie trzydzieści lat po zadźganiu Kaliguli przez spiskowców.

Roland Auguet, współczesny biograf cesarza, zwraca uwagę, że Swetoniusz pisał także, i być może przede wszystkim, odwołując się do pewnej tradycji literackiej. Przed nim historycy interesowali się prawie wyłącznie publicznym wymiarem swych bohaterów. Pokazywali nam ich na forum, w senacie, wśród zgiełku bitewnego na polu walki. To cały literacki fresk. W domenę życia prywatnego zapuszczali się jedynie wtedy, gdy miało to bezpośredni związek z jakimś nieszczęściem.

Wraz z nadejściem cesarstwa historia karłowacieje, podbój zaczyna cierpieć na zadyszkę. Karuzela bohaterów, którzy z hukiem wkraczali i schodzili ze sceny, przestaje się kręcić. Wszystkie oczy wpatrzone są w cesarza. Historia staje się biografią. Bada się wnikliwie najdrobniejszy szczegół najważniejszej persony w państwie, co nie oznacza obiektywności. Swetoniusz, owszem, pisze historię od podszewki, ale jeszcze chętniej przyjmuje za prawdziwe to, co niewiarygodne, zagmatwane, pełne sprzeczności. Skrzętnie wystrzega się oglądania poszczególnych wydarzeń ze wszystkich stron.

Wprost przeciwnie, „[…] zestawiając ze sobą postępki, których wyjaśnienie się przemilcza — podkreśla Auguet — łatwo stworzyć wrażenie absurdalnego i pełnego sprzeczności zachowania. Technika ta jest znana. Chodzi o to, by nam wmówić, iż zachowania cesarza nic nie usprawiedliwia (zresztą, jeśli przedsiębierze on to czy owo, prawie zawsze czyni to «nagle», «niespodziewanie»). […] Wszędzie, jakby od niechcenia, insynuuje się coś perfidnego czy pejoratywnego”.

Dla przykładu: Swetoniusz oskarża Kaligulę o szereg mordów, ale zarzuca, że „[…] stryja Klaudiusza pozostawił przy życiu tylko na pośmiewisko” jako człowieka niepełnosprawnego. Tymczasem prawda jest taka, że wszyscy się z niego naśmiewali i to właśnie Kaligula pierwszy dostrzegł, że człowiek ów, powszechnie pogardzany, lepiej nadawał się do sprawowania urzędów aniżeli wielu nieudolnych przedstawicieli znanych rodów — czyli pierwszy wziął go na serio. Prócz tych wyrafinowanych metod stosuje się również techniki uderzeniowe. Zamiast przemilczać motywy działania, zmyśla się je z premedytacją.

Jak to często bywa, za tworzeniem tego rodzaju opowieści kryją się motywacje całkiem prozaiczne. Zasadniczy bowiem klucz „przekłamań”, jakich Kaligula padł ofiarą, tkwi w fakcie, że historycy (w tym też Kasjusz Dion, który tworzył dwieście lat po opisywanych wydarzeniach) sami czerpali wiadomości z kronik zredagowanych w jakiś czas po śmierci cesarza, i to bez większego rozeznania, albowiem zapiski te były — jak to przyznaje sam Tacyt — całkowicie wypaczone przez przeróżne namiętności.

Według współczesnego biografa życie Kaliguli jest to historia „pisana na gorąco”. I rzeczywiście niektórzy oczerniali jego pamięć w celu przypodobania się Klaudiuszowi, jego stryjowi i następcy. Deprecjonowanie rządów poprzednika i potępianie jego tyranii po to, by schlebiać nowemu władcy, stało się w Rzymie za czasów cesarstwa prawie powszechnie stosowaną regułą. I nic w tej dziedzinie nie było przesadą, uciekano się do najbardziej wyrafinowanych kalumnii. Jak zauważał Theodor Mommsen: „Opowiedziano o tym, co należało przemilczeć; przemilczano, co zasługiwało na opowiedzenie”.

Zupełnie jak dzisiaj. Ba, właściwie każdy ówczesny historyk, który by sobie pozwolił za panowania jakiegoś cesarza na wychwalanie poprzedniego czy też na „występowanie w jego obronie”, podpisałby tym samym na siebie wyrok skazujący przynajmniej na wygnanie. Dlatego też rzymscy historycy przekazali nam wysoce fantastyczną wersję wydarzeń.

Po prostu najpoważniej w świecie skopiowali żarty i plotki, jakby żywcem wyjęte z jakiegoś starożytnego brukowca w prosenackim wydaniu. W osądzie tym niewiele jest przesady. Relacja wydarzeń, przekazana nam przez Swetoniusza, Kasjusza Diona, Senekę, przez historyków żydowskich Józefa Flawiusza i Filona — jedyne źródła, jakimi dysponujemy — aż roi się od zasadniczych błędów w przedstawianiu najbardziej elementarnych faktów.

Powtarza nam się na przykład, że Kaligula doprowadził swoją babkę Antonię do rozpaczy, następnie zaś do samobójstwa, pogardliwym traktowaniem i wyzwiskami: zamykał przed nią swoje drzwi, przyjmował ją wyłącznie w obecności prefekta gwardii, a ponieważ stale czyniła mu wyrzuty z powodu niewłaściwego sposobu sprawowania władzy (wszyscy zaś zgodnie przyznają, a rzecz to zasadnicza, że zaczął się on dopiero przejawiać w pół roku po jego dojściu do władzy), zmusił ją do popełnienia samobójstwa.

Szkopuł w tym, że z pewnego kalendarza odkrytego w Ostii wynika, że Antonia umarła l maja 37 roku, w miesiąc po objęciu przez Kaligulę rządów, czyli w czasie, jaki nawet przeciwnicy cesarza uważają za okres, w którym jawił się on jako wzorowy władca… Wiarygodność przekazanych źródeł jest często wątpliwa z uwagi na anegdotyczną, często pikantną treść. Prawdziwość wielu wypowiedzi jest nie do sprawdzenia. Właśnie cesarze byli zawsze narażeni na podejrzenia, ponieważ — jak mówi się w Historii Augusta — nie ma cesarza, którego nie obciążałyby pogłoski.

Ambitne dekonstrukcje antycznych źródeł literackich są oczywiście obarczone olbrzymim marginesem błędu, gdyż opierają się na szczątkowym materiale źródłowym. Warto jednak wciąż na nowo wczytywać się w antyczną literaturę, konfrontując ją z innymi rodzajami źródeł. To, że Heinrich Schliemann odkrył Troję, ufając ślepo Homerowi, nie znaczy przecież, że powinniśmy wierzyć również w każde słowo Tacyta, a już zwłaszcza Swetoniusza.

„Źródła — jak słusznie zauważał już wiele lat temu XIX-wieczny szwajcarski historyk sztuki, literatury i kultury, Jakub Burckhardt — są niewyczerpane, każdy więc musi wciąż od nowa czytać po tysiąckroć już przewertowane książki, ponieważ w każdym stuleciu ukazują one czytelnikowi nowe, nieznane oblicze. Może się bowiem zdarzyć, że na przykład u Tukidydesa opisany jest jakiś fakt najwyższej rangi, który ktoś dostrzeże dopiero za sto lat”.

Dopiero od niedawna historycy nabierają dystansu do obrazu, który starożytni namalowali krwią, zbrodnią i rozpustą, a kultura popularna — zwłaszcza skandalizujący film Kaligula z 1979 roku (notabene współfinansowany przez wydawcę magazynu „Penthouse” Boba Guccionego), z niesamowitą kreacją Malcolma McDowella — zakorzeniła w świadomości swoich odbiorców na całym świecie.

Reżyser i scenarzysta ukazują cesarza, który z każdym rokiem panowania coraz bardziej nurza się we krwi i rozpuście. Gwałci przypadkowo napotkane kobiety i mężczyzn, z lubością przygląda się straszliwym torturom, a w chwilach wolnych od seksu i przemocy szydzi z rzymskich zwyczajów. Czy właśnie tak wyglądało kilkuletnie panowanie człowieka, którego pieszczotliwy przydomek zna chyba każdy?

Książkę Kaligula. Pięć twarzy cesarza kupicie w popularnych księgarniach internetowych:

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Kaligula. Pięć twarzy cesarza
Jarosław Molenda0
Okładka książki - Kaligula. Pięć twarzy cesarza

Każdy zna jego imię. Każdy myśli, że zna jego historię… Szaleniec? Rozpustnik? Sadysta? A może po prostu cesarz i człowiek o wielu twarzach? Historia...

dodaj do biblioteczki
Wydawnictwo
Reklamy
Recenzje miesiąca
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na rowerze
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Andrzej Marek Grabowski
Dziewczynka ze srebrnym zębem
Mój brat Feliks
Regina Golińska-Barancewicz
Mój brat Feliks
Pies
Anna Wasiak
Pies
OdNowa
Anna Kasiuk ;
OdNowa
Cienie. Po prostu magia
Katarzyna Rygiel
Cienie. Po prostu magia
Opowieści o porach roku
Karine Tercier
Opowieści o porach roku
Dori
Andrzej Kwiecień ;
Dori
Suplementy siostry Flory
Stanisław Syc
Suplementy siostry Flory
Pokaż wszystkie recenzje