Rita i Tomasz, młodzi ludzie pełni radości, czerpiący z życia pełnymi garściami, czasem lekko zawadzający o granice prawa, nie spodziewają się, co przygotował dla nich los. Sami mają bardzo sprecyzowane plany, piękna ślubna suknia już czeka...
Wskutek tragicznego splotu okoliczności ich życie zmienia się diametralnie; nie będzie ślubu, nie będzie wspólnego czasu, nie będzie już wiatru we włosach Rity, zniknie radosna, szalona dziewczyna. Będzie musiała radzić sobie sama, pomocy nie uzyska nawet od matki Tomka. Zdecyduje się wyjechać.
Na Mazurach spotyka mężczyznę, który zauroczony nią, proponuje wspólne życie. Może nie takie, na jakie liczyła w wyobraźni, ale Rita nie może sobie pozwolić na grymaszenie. Wspólnie prowadzony pensjonat na Mazurach prosperuje dobrze, dzieci rosną. Świat Rity jest podporządkowany obowiązkom i mężowi, sama Rita również staje się osobą podporządkowaną. Nie ma już w sobie woli walki, pragnienia przygody; jej radością oprócz dzieci stają się konie. Chwile ważne dla siebie spędza, jeżdżąc konno po okolicy.
I to uporządkowane, poskładane jakoś życie nagle sypie się niczym domek z kart, a Rita po raz kolejny będzie musiała zmierzyć się z przewrotnością losu. Będzie musiała też zmierzyć się z samą sobą - i nie wiadomo, które z tych zmagań okażą się trudniejsze...
Do lektury najnowszej książki Anny Kasiuk I będę cię kochać aż do śmierci zaprasza Wydawnictwo Jaguar.
„I będę cię kochać aż do śmierci" to powieść o szczęściu, o niespełnionych planach i marzeniach o lepszym życiu. To powieść, w której gorzki smak zawodu miesza się ze skomplikowanymi miłosnymi relacjami pomiędzy bohaterami.
- recenzja książki „I będę cię kochać aż do śmierci"
- Nie wolno nam wychodzić z założenia, że brak szczęśliwych zakończeń ma pozbawić nas możliwości odczuwania szczęścia. Musimy próbować i sięgać po życie na tyle zachłannie, na ile tylko możemy. Co z tego, że to nie sen? Przynajmniej wspomnienia będziemy mieli pierwszorzędne! – mówiła Anna Kasiuk w naszym wywiadzie. W ubiegłym tygodniu zaprezentowaliśmy Wam premierowy fragment książki I będę cię kochać aż do śmierci. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Rozdział 2
Pod koniec maja Rita miała już pełne ręce roboty. Księga rezerwacji była pełna, kolejni goście przewijali się przez ich pensjonat, pozostawiając za sobą raz lepsze, innym razem gorsze wspomnienia. Nie zmieniało to faktu, że od świtu do nocy Rita biegała pomiędzy pensjonatem, kuchnią a oddaloną o kilka kilometrów szkołą chłopców. Z utęsknieniem wyczekiwała zatem przyjazdu Katii i Miszy. Te zazwyczaj pojawiały się na początku czerwca i zostawały do końca października.
Jan, widząc niezmiennie zabieganą żonę, czuł przepełniający go spokój. Spędzał w mieszczącym się w osobnym budynku barze całe dnie i wieczory. Za dnia śledził notowania i planował nowe inwestycje, a wieczorami stał za kontuarem, dbając o pełne kieliszki mieszkańców miasteczka położonego u podnóża wzniesienia, na którym stał ich pensjonat. Jan nie narzekał na licznych gości, mimo że w prowadzonym przez niego barze wciąż ktoś przesiadywał. Z reguły byli to jednak drwale pracujący na zlecenie. Z pierwszymi oznakami nadchodzącej wiosny miasteczko zaczynało kipieć od silnych, postawnych i brodatych mężczyzn, ciągnących w te rejony w poszukiwaniu szybkiego zarobku. Wyjeżdżali w lasy na kilka tygodni, a po powrocie zamieniali się z kolejną oczekującą już grupą. To głównie oni przesiadywali w barze do późna w nocy. To z nimi Jan spędzał długie godziny na rozmowach i pijaństwie. I to o nich był chorobliwie zazdrosny. Właściwie o kilka incydentów, które popchnęły go do ostateczności. Na początku jego żona pracowała razem z nim. Była kelnerką, ale zazdrosny Jan nie potrafił przywyknąć do zaczepek pijanych drwali, poklepywania Rity po tyłku i niewybrednych komentarzy, które towarzyszyły jej podczas lawirowania między stolikami.
Rita starała się nie dawać mężowi powodów do zazdrości. Owszem, spotykała się z Piotrem, miejscowym dzielnicowym, ale on i ona dbali o dyskrecję. Rita wiedziała jednak, co jest powodem, dla którego Jan nie stroni od przemocy. Za zdarzającymi się awanturami stał jego strach. Kochał żonę ponad wszystko, nie wyniósł jednak z domu umiejętności okazywania czułości zarówno jej, jak i dzieciom. Choć zdarzało się, że czuł przyjemne ciepło ramion Rity albo porwał któregoś z synów na ręce, podświadomie hamował się przed okazywaniem tego typu emocji. Były dla niego oznaką słabości, więc skrzętnie ukrywał je przed swoimi bliskimi. Łatwiej przychodziło mu wymierzanie kar cielesnych za nieposłuszeństwo dzieci i zainteresowanie innych mężczyzn Ritą. Bo choć ona nie robiła nic, by zwracać na siebie ich uwagę, interesowali się nią ze względu na niespotykaną urodę. Piękne kruczoczarne włosy i ciemne oczy kontrastowały z pozbawioną jakichkolwiek znamion jasną skórą. Drobna sylwetka wzbudzała w mężczyznach potrzebę opieki nad tak kruchą istotą. Dlatego, nie widząc możliwości wyjścia z impasu, Jan pozbył się Rity z baru. Co nie uwolniło go od silnie zakorzenionej w nim zazdrości. Był bardzo podejrzliwym człowiekiem. I to nie tylko w stosunku do żony. Nie ufał nikomu, kto próbował chociaż napomknąć o majątku, jakiego się dorobił przez lata harówki. Od wczesnych lat młody Janek walczył o zaznaczenie swojej pozycji w grupie. Nie znosił kłamstw, nadużyć, a ponad wszystko gardził brakiem lojalności. Ciężką pracą dorobił się najpierw skromnego pensjonatu, który przez lata rozbudowywał i powiększał o stajnię, a wreszcie doskonale prosperującego i jedynego tak dużego w okolicy baru.
Potem pojawiła się Rita. Nie miał co do niej wątpliwości. Kobieta skrzywdzona i pozbawiona środków do życia jest jedyną i najlepszą kandydatką na żonę dla kogoś takiego, jak on. Tak właśnie myślał Jan, wpuszczając do życia Ritę. I niewiele się pomylił. Przerażona swoimi dotychczasowymi doświadczeniami, uciekająca przed cieniami przeszłości kobieta nie tylko doceniła złożony jej do stóp majątek, ale też z oddaniem pielęgnowała go i dbała o jego rozwój. Szybko, bo po dwóch latach od ich spotkania, pojawił się na świecie Józek. Dostał imię po ojcu Jana, niejako już zgodnie z tradycją, bo dwuletni tobołek, który trafił pod dach pensjonatu razem z Ritą, nosił imię po swoim dziadku. I tak życie Jana nabrało innego wymiaru. Obok dobrobytu i ustabilizowanej pozycji w miasteczku, z którego wywodził się on i jego rodzice, zyskał rodzinę, którą kochał swoją trudną, a czasami bolesną miłością.
Powieść I będę cię kochać aż do śmierci kupić można w popularnych księgarniach: