Deklaracja brzmi jak ostrzeżenie
„Najpierw udało się wyleczyć raka. Potem choroby serca. Trochę dłużej zajęło pokonanie aids, ale w końcu znaleziono lek i na tę chorobę (...)”. A potem nadeszła epoka Regenaracji i tabletek na Długowieczność. Czyżby więc spełniło się odwieczne marzenie człowieka o nieśmiertelności?
Na pozór – raj na ziemi. Ale to raj STARYCH ludzi, bowiem dla nowych nie ma już miejsca. Brakuje wody, powietrza, jedzenia, energii.
W roku 2065 ustanowiono Deklarację, zgodnie z którą „każdy człowiek może mieć tylko jedno dziecko”. Na mocy Deklaracji z 2080 roku „w ogóle zabroniono posiadania potomstwa”. Obowiązuje co prawda zasada Rezygnacji – czyli „życie za życie”, ale „ponieważ w konsekwencji oznaczało to, że człowiek zachoruje i umrze, takie rozwiązanie nie było zbyt popularne”.
Na marginesie tego nieśmiertelnego, idealnie poukładanego (czy raczej ślepo podporządkowanego) społeczeństwa żyją zamknięte za murami „nadmiary” – dzieci tych, którzy sprzeniewierzyli się obowiązującym zasadom, pozbawione wszelkich dóbr i praw (na czele z prawem do Długowieczności), wychowywane w nienawiści i pogardzie wobec rodziców, pozbawione nie tylko miłości, ale i wiary w miłość.
Tę pełną zaskakujących zwrotów akcji, dobrze napisaną, przejmującą powieść czyta się jednym tchem. Ale w większości Czytelników „Deklaracja” trwać będzie znacznie dłużej niż jej lektura – w myśleniu o tym, co najważniejsze; o istocie miłości... i śmierci, która pozwala żyć następnym pokoleniom.
REKLAMA