Nowa powieść Sue Monk Kidd

Data: 2014-09-25 09:52:10 | Ten artykuł przeczytasz w 7 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Nowa powieść Sue Monk Kidd

Dziś do księgarń w całej Polsce trafiają Czarne skrzydła - nowa książka autorki światowego hitu Sekretne życie pszczół. Numer 1 na liście bestsellerów "New York Timesa", wyselekcjonowany do ekskluzywnego klubu książkowego Oprahy Winfrey!

 

Sarah Grimké jest środkową córką sędziego sądu najwyższego Karoliny Południowej, plantatora zaliczanego do elity Charlestone. Matka nazywa ją odmienną, ojciec twierdzi, że jest wyjątkowa. Na swoje 11 urodziny dostaje niecodzienny prezent - wyciągniętą z czworaków i obwiązaną lawendowymi wstążkami czarnoskórą Hetty, zwaną Szelmą. Sarah nie chce "takiego prezentu", czuje, że drugiego człowieka nie można posiadać... To dopiero początek jej problemów.

 

Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, wspaniała powieść, która prowadzi nas w głąb do korzeni stanów południowych Ameryki, ukazując świat szokujących kontrastów, gdzie piękno współistnieje z brzydotą, a prawość towarzyszy na co dzień okrucieństwu. To nowe spojrzenie na problem niewolnictwa, niezwykła pochwała siły przyjaźni i siostrzanej miłości, wbrew wszelkim przeciwnościom losu, świadectwo walki o wolność i prawo do głosu.

 

Prawa do książki sprzedano dotychczas do kilkunastu krajów, a nad ekranizacją Czarnych skrzydeł pracuje już firma producencka Oprahy Winfrey - Harpo Films. Warto sięgnąć po tę niezwykłą powieść. Dziś publikujemy jej premierowe fragmenty. Przeł. Marta Kisiel-Małecka

 

Szelma

 

Cioteczka zaprowadziła mnie do kuchni, gdzie uwijały się Binah i Cindie, układając na srebrnych tacach ciasto imbirowe oraz jabłka z orzeszkami ziemnymi. Miały na sobie swoje najlepsze fartuchy, długie i nakrochmalone. Z salonu dobiegał odgłos przypominający brzęczenie pszczół.

 

Przyszła pani i nakazała Cioteczce ściągnąć ze mnie ten okropny worek i umyć mi twarz, po czym rzekła:

— Hetty, Sara obchodzi dzisiaj jedenaste urodziny. Wyprawiamy dla niej przyjęcie.

 

Z szafki, w której przechowywano mięso, wzięła lawendową wstążkę, owinęła wokół mojej szyi i zawiązała kokardę; Cioteczka tymczasem ścierała brud z moich policzków. Potem pani przepasała mnie drugą wstążką. Kiedy się szarpnęłam, napomniała mnie ostro:

— Przestań się wiercić, Hetty! Stój spokojnie. Wstążka na gardle była za ciasna, wydawało mi się, że nie mogę przełknąć śliny. Próbowałam podchwycić wzrok Cioteczki, ale nie odrywała go od tac z jedzeniem. Chciałam zawołać: „Uwolnij mnie z tego, pomóż mi, muszę siusiu!”. Zawsze miałam coś przemądrzałego do powiedzenia, ale tym razem mój głos uciekł w głąb gardła jak mysz do norki. Przestępowałam z nogi na nogę. Pomyślałam o tym, co powiedziała mi mauma: „Lepiej bądź posłuszna na święta, bo to wtedy państwo sprzedają dodatkowe dzieci albo odsyłają je do pracy w polu”. Nie miałam pojęcia, że pan Grimké sprzedał już jednego niewolnika, wiedziałam za to, że wielu innych trafiło na jego plantacje na zapadłej prowincji. To właśnie stamtąd przybyła mauma ze mną w brzuchu, zostawiając mojego tatę.

 

Wtedy przestałam się wiercić. Próbowałam robić to, czego ich zdaniem życzył sobie Bóg — być posłuszna, cicha i spokojna.

 

Pani przyjrzała mi się uważnie, oceniając, jak wyglądam w fioletowych wstążkach. Ujęła mnie pod ramię i poprowadziła do salonu, gdzie siedziały zaproszone damy w tych swoich strojnych sukniach, z filiżankami z chińskiej porcelany i koronkowymi serwetkami. Jedna z nich grała na maleńkim pianinie, które nazywało się klawesyn; przestała jednak, gdy nasza pani klasnęła w dłonie.

 

Wzrok wszystkich zebranych spoczął na mnie.

— Poznajcie naszą małą Hetty — powiedziała pani. — Saro, skarbie, oto twój prezent. Twoja własna służąca.

 

Przycisnęłam dłonie do podbrzusza, lecz pani zdecydowanym ruchem trzepnęła mnie po rękach, po czym okręciła mnie przed wszystkimi. Damy zaczęły szczebiotać jak papużki — „wszystkiego najlepszego, wszystkiego najlepszego” — dziobiąc powietrze wymyślnymi fryzurami. Starsza siostra panienki Sary Mary siedziała między nimi nadąsana, że nie jest najważniejszą osobą na przyjęciu. To ona była najgorsza, nie licząc naszej pani. Wszyscy widzieliśmy, jak odnosi się do swojej służącej Lucy, jak bije ją przy byle okazji. Mawialiśmy, że gdyby panna Mary upuściła chusteczkę z wysokości piętra, kazałaby Lucy wyskoczyć za nią przez okno. Mogłam trafić gorzej.

 

Panienka Sara wstała. Miała na sobie ciemnoniebieską sukienkę, jej truskawkowe włosy zwisały prosto jak nitki kukurydzy, a całą twarz znaczyły rude piegi. Zrobiła głęboki wdech, po czym zaczęła poruszać ustami. W tamtych czasach panienka Sara wydobywała z siebie słowa, jakby nabierała wody ze studni.

 

Kiedy w końcu wyciągnęła swoje wiadro, ledwie usłyszeliśmy, co mówiła.

— ...przykro mi, matko... nie mogę przyjąć. Pani poprosiła ją, żeby powtórzyła. Tym razem panienka Sara niemal wykrzyczała swój sprzeciw.

 

Oczy naszej pani miały lodowaty odcień niebieskiego, tak jak oczy panienki Sary, ale teraz pociemniały. Wbiła w moje ramię paznokcie, zostawiając czerwony ślad.

— Usiądź, Saro.

— ...nie potrzebuję służącej... Radzę sobie bez niej doskonale.

— Wystarczy — powiedziała pani. Nie wiem, jak można było nie usłyszeć ostrzeżenia w jej głosie. Panienka Sara najwyraźniej ogłuchła.

— ...Nie mogłabyś jej zatrzymać dla Anny?

— Wy s t a r c z y! Panienka Sara opadła na swoje krzesło, jakby ktoś ją pchnął.

 

Wzdłuż mojej nogi zaczęła spływać strużka cieczy. Szarpałam się na wszystkie strony, próbując wyswobodzić ze szponów pani, lecz wtedy strumień moczu trysnął na dywan.

Pani wrzasnęła i naraz zapadła głucha cisza. Dało się słyszeć, jak węgle podskakują w kominku.

 

Czekało mnie lanie, jeśli nie gorzej. Pomyślałam o Rosetcie, o tym jak na zawołanie dostawała napadu drgawek. Toczyła ślinę z ust i wywracała oczy tak, że widać było same białka. Przypominała chrząszcza, który przewrócił się na grzbiet i usiłuje się przeturlać z powrotem, lecz dzięki temu unikała kary. Przemknęło mi przez myśl, żeby paść na podłogę i odegrać taki atak najlepiej, jak tylko zdołam.

 

Stałam jednak bez ruchu, sukienka lepiła mi się do ud, a po twarzy rozlewał gorący rumieniec wstydu.

 

Zjawiła się Cioteczka i zabrała mnie stamtąd. Kiedy mijałyśmy schody w głównym korytarzu, dostrzegłam maumę, która stała na podeście, przyciskając dłonie do piersi.

 

Cytowany fragment w przekładzie Marty Kisiel-Małeckiej pochodzi z książki Sue Monk Kidd Czarne skrzydła, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Literackiego 25 września.

 

informacja nadesłana

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Katar duszy
Joanna Bartoń
Katar duszy
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Klubowe dziewczyny 2
Ewa Hansen ;
Klubowe dziewczyny 2
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje