"Mroki" Jarosława Borszewicza raz jeszcze!

Data: 2015-04-27 12:21:16 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News -

Mroków Jarosława Borszewicza nie da się jednoznacznie sklasyfikować. Możemy ten utwór nazwać prozą literacką, tomikiem poezji czy wreszcie powieścią o mrocznej fabule… Ale chyba nie ma potrzeby szeregować tej książki, ponieważ jej niezwykła forma literacka nadal wciąga nas w dyskusję o sens istnienia, bo trzeba coś robić między pierwszą a drugą datą… Pierwszą już znam. Drugą….

 

Borszewicz debiutował tą książką w Iskrach w 1983 roku i po wielu latach można śmiało stwierdzić, że przeszła ona świetnie próbę czasu. Czytelnik szybko daje się wciągnąć w zawiłą opowieść, ponieważ tak naprawdę bohaterem tej książki jest śmierć, którą my próbujemy tylko ułaskawić. Benek mówi, że myśl o śmierci najlepiej zagłuszyć drugim człowiekiem. Ale ja mu nie wierzę – mówi narrator, który zmaga się ze swoją samotnością, śmiertelnością własną i najbliższych, który próbuje jednak znaleźć nadzieję w miłości czy przyjaźni… Warto poznać jego opowieść. Warto sięgnąć po Mroki Jarosława Borszewicza. Dzisiaj publikujemy fragment tej niezwykłej prozy: 

 

Z książki Du du du…

Bieda jest romantyczniejsza niż bogactwo, bo człowiek biedny ma nadzieję, że kiedyś zostanie bogaty i stanie się wtedy szczęśliwy, a człowiek bogaty takiej nadziei już nie ma.

 

Telegram od Nieobecnej.

Czekam na Ciebie z miłością, wiarą, nadzieją i placuszkami ziemniaczanymi.

 

Otwierają się okna…

Idę na spotkanie z młodym poetą. Młody poeta spóźnia się pół godziny.

Pijany – jakież to banalne! – w osiem stron świata.

– Piszę przeciw śmierci! – mówi młody poeta. – Gdy- by nie śmierć, nie byłbym poetą…

Trzęsą mu się ręce.

–O czym ja to mówiłem? – pyta. Pauza.

– Aha! Więc piszę przeciw śmierci! Zapala fajkę.

–O czym to ja mówiłem? Pauza.

– Aha! Więc piszę przeciw śmierci! Coś trzeba robić między pierwszą a drugą datą… Pierwszą już znam. Druga… To może ja coś przeczytam.

Młody poeta grzebie w rozklekotanej torbie.

– Cholera! Zapomniałem! Pauza.

– To może ja coś z pamięci…

Młody poeta bełkocze kilka niezrozumiałych słów. Pauza.

– Ja bardzo przepraszam! Ale po trzeźwemu nie potrafię, nie mam odwagi pisać o śmierci. Ani pisać, ani czytać.

Młody poeta przypala fajkę.

–O czym to ja mówiłem? Pauza.

– Aha! Więc piszę przeciw śmierci! Pauza.

Młody poeta wkłada rękę do kieszeni i wyjmuje kilka- naście pogniecionych kartek.

– Ooo! Coś mam! Znalazłem! Pauza.

– Udźwigniesz? – młody poeta pyta siedzącą obok dziewczynę.

Dziewczyna przygląda się przez chwilę tekstom, wsta- je i czyta:

 

Nie ma śmierci,

gdy chcę napisać taką książkę,

dzięki której

zmartwychwstanie chociaż jeden człowiek.

 

Nie ma śmierci,

gdy o trzeciej nad ranem piaszczystą, wiejską dróżką idę na grób nieprzyjaciela, który rozpłynął się we mgle, bo samozaciskowa pętla

z przezroczystego sznurka nie pozwoliła mu żyć.

 

Nie ma śmierci,

gdy znajduję zardzewiały guzik

od pierwszego mundurka szkolnego.

 

Nie ma śmierci,

gdy w różowych oczach ślepców odkrywam światy,

których nigdy nie znałem.

 

Nie ma śmierci,

gdy jem placuszki ziemniaczane albo zupę koperkową.

 

Nie ma śmierci,

gdy schizofrenik krzyczy:

– Nareszcie widzę świat

we właściwych wymiarach!

 

Nie ma śmierci,

kiedy drugi człowiek szepcze mi do ucha:

– Jak to dobrze, że jesteś…

 

Nie ma śmierci,

kiedy matki przez sześćdziesiąt lat czekają na powrót synów z wojny.

 

Nie ma śmierci,

gdy czytam Elementarz i…

 

Dziewczyna przerywa recytację, bo na środek sali wy- chodzi Gaduś – staruszek, który od lat rozbija wszystkie spotkania autorskie.

Dziadzio wyjmuje wymemłaną kartkę i czyta:

 

Nie ma śmierci! A jak jest –

kopuluje niech ją pies!

 

 

Burza.

Wiktor drży.

– Boisz się burzy? – pytam.

– Boję.

– Burza to światło. Więc boisz się światła?

– Dla ciebie burza to światło, a dla mnie to huk, rozumiesz?  Klasyczny  manicheizm:  światło  i dobro walczy w człowieku z ciemnością i złem!

 

Z książki Du du du…

Wszyscy ludzie potrzebują oparcia.

Słabi, żeby nie utonąć, a silni, żeby nie wypaść z orbity.

 

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje