Wraz ze zbliżaniem się tegorocznej edycji Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie emocje nie opadają. – Te targi to piekło i nasza noga więcej na nich nie postanie – mówi w wywiadzie „Gazety Wyborczej" pisarz Zygmunt Miłoszewski. – Bardzo dziękuję za list, słowa uznania pod adresem Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie – odpowiada prezes Targów, Grażyna Grabowska. – Na imprezach tej rangi tłok jest nieodzownym elementem, co więcej jest wymiarem sukcesu wydarzenia. Z roku na rok widzę poprawę w kwestii targowej „logistyki”. Rozwiązania zaplanowane przez organizatora jak szersze korytarze, dodatkowa hala wystawiennicza, dodatkowe zewnętrzne parkingi, inny układ stoisk są krokiem w dobrą stronę – pisze w liście otwartym senator Jerzy Fedorowicz. A prof. Jerzy Bralczyk apeluje, by nie bojkotować imprezy.
współpraca, fot.: Patryk Obarski
Przypomnijmy: wszystko zaczęło się od listu otwartego pisarzy zrzeszonych w Unii Literackiej:
– Z przykrością stwierdzamy, że rosnącej popularności targów wśród wydawców, autorów i zwiedzajacych nie towarzyszą zmiany w sposobie zarządzania imprezą, co najpierw było zabawne, potem uciążliwe, a po ubiegłorocznych targach uznaliśmy zgodnie, że stało się niebezpieczne. To, co uchodziło na początku, przy pięciu, ośmiu, piętnastu tysiącach zwiedzających, jest niedopuszczalne przy osiemdziesięciu tysiącach – czytamy w liście. - Z każdym kolejnym rokiem przybywamy na krakowskie targi bardziej przestraszeni i opuszczamy je bledsi, powtarzając sobie z ulgą, że znowu się udało, że na szczęście znowu nikt nie jest poważnie poszkodowany.
Najważniejsze problemy wskazywane przez pisarzy z Unii Literackiej są dwa. Przede wszystkim: fatalny dojazd na targi. Do hali prowadzi jedna, wąziutka uliczka. W efekcie wszyscy, którzy chcą dojechać na Targi lub opuścić parking w ich sąsiedztwie, stoją w gigantycznych korkach. Nie ma możliwości, by tą drogą na targi przedostały się służby ratownicze.
Na zarzut ten organizatorzy Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie odpowiadają: W razie wystąpienia potrzeby szybki dojazd karetki gwarantuje – przeznaczona tylko dla samochodów ratowniczych – droga ewakuacyjna z tyłu obiektu. W związku z tym obawa dotycząca zbyt długiego czasu oczekiwania na karetkę jest w opinii służb bezpieczeństwa nieuzasadniona.
Nie rozwiązuje to, niestety, problemu wszystkich tych, którzy na Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie chcą się dostać.
– Ze względu na niemożność nie tyle dojechania, co nawet zbliżenia się samochodem do przestrzeni targowej, codziennością stały się opóźnienia, a nawet odwoływanie spotkań. Nasi czytelnicy to nie tylko ludzie młodzi i sprawni, ale też osoby starsze czy niepełnosprawne, dla których przejście prawie kilometra od przystanku tramwajowego jest poważnym wysiłkiem – podkreślają pisarze w swym liście otwartym.
- Apelujemy do czytelników, aby parkowali na wynajętej przez nas części parkingu przy M1 i korzystali z bezpłatnych busów dowożących do EXPO Kraków – odpowiada Grażyna Grabowska.
Rzecz w tym, że samochodami na targi docierają również zagraniczne gwiazdy, osoby starsze, wystawcy. Jak dotąd organizatorzy nie zdecydowali się na zamknięcie parkingu nieopodal targów dla odwiedzających, przez co wiele osób nadal próbuje dotrzeć tam samochodem, a bezpłatne busy od lat stoją w gigantycznych korkach.
- Zdajemy sobie sprawę z trudności komunikacyjnych, rozwiązanie tego wykracza jednak poza nasze możliwości – wyjaśnia w swoim liście Grażyna Grabowska. – Problemem nie jest sama ulica Galicyjska, ale trudność z włączeniem się do ruchu do ulicy Nowohuckiej. Dopóki inwestor osiedla nie wywiąże się ze swojego zobowiązania i nie wybuduje ronda na skrzyżowaniu ulic Sołtysowskiej i Centralnej (do czego jest zobligowany umową i miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego) oraz nie wybuduje trzeciego pasa ruchu (prawoskrętu) z Centralnej w ul. Nowohucką sytuacja drożności ul. Galicyjskiej nie ulegnie znacznej poprawie. Nawet policja kierująca ruchem na skrzyżowaniu Centralnej i Galicyjskiej, a zwłaszcza Centralnej i Nowohuckiej nie jest w stanie zwiększyć przepustowości ul. Nowohuckiej na odcinku od ronda Dywizjonu 308 do mostu.
Wydawałoby się, że dla stron konfliktu problem jest dość trudny – nie ma możliwości, by w ciągu zaledwie paru tygodni wybudować nowe drogi czy zmienić miejsce odbywania się tak dużej imprezy masowej.
– List otwarty, podpisany przez autorów, pomaga nam w rozmowach z władzami miasta, uświadamiając im skalę i wagę problemów, które leżą po stronie miasta – Miasta Literatury UNESCO – wyjaśnia w liście, jaki wystosowała do tegorocznych wystawców prezes targów Grażyna Grabowska. Czy rzeczywiście naciski organizatorów imprezy i opinii publicznej wywrą wrażenie na urzędnikach miejskich? O tym przekonamy się najwcześniej za rok.
Drugi problem wskazany przez pisarzy to kwestia fatalnych warunków panujących w halach targowych. Zbyt wąskie przejścia w ubiegłych latach sprawiały, że dwiedzający targi – szczególnie w sobotę i niedzielę – zamiast poruszać się pomiędzy stoiskami, stali w niekończących się korkach i kolejkach.
– Mamy wrażenie, że nikt nawet nie próbuje zapanować nad liczbą zwiedzających, organizowanych jednocześnie imprez i spotkań autorskich. Służące teoretycznie do komunikacji wąskie alejki między stoiskami wypełnione są zbitym tłumem ludzi, czekającymi w ścisku i duchocie na spotkanie z autorami. Wśród nich ludzie starsi oraz dzieci, którzy szukają z rodzicami ulubionych autorów i dla których często jest to pierwszy kontakt z żywą literaturą. Przejście z jednego końca hali na drugi staje się albo skrajnie trudne albo po prostu niemożliwe. I znowu: to tylko niedogodność, dopóki nie trzeba komuś nagle udzielić pomocy – wyjaśniali pisarze w swoim apelu.
To, że organizatorzy nie starają się rozwiązać problemów warunków panujących w hali, to nie do końca prawda. W swym liście prezes Grażyna Grabowska wskazuje konkretne działania, mające na celu poprawę sytuacji. Zacytujmy:
- Postanowiliśmy zwiększyć przestrzeń nie mnożąc liczby wystawców – powstanie tysiąc metrów kwadratowych przenośnej hali wystawienniczej, bezpośrednio skomunikowanej z EXPO Kraków.
- Zaplanowaliśmy dodatkowe przejścia między stoiskami wydawców
- Po raz kolejny już poszerzamy o 30% niektóre korytarze pomiędzy stoiskami.
- Mając na uwadze bezpieczeństwo i komfort odwiedzających targi zmieniliśmy lokalizację stoisk wydawców cieszących się dużą popularnością. Zmniejszy to tłok i upłynni ruch. Wydawcy przyjęli te zmiany ze zrozumieniem, mimo że niektórzy musieli zrezygnować z zajmowanego przez siebie od lat miejsca.
- Zwiększyliśmy liczbę kawiarń i miejsc na spotkania z autorami. Po to by Wydawcy właśnie w nich, a nie przy swoim stoisku, organizowali spotkania. Niestety we wcześniejszych latach Wydawcy niechętnie korzystali z tego udogodnienia.
- Podpisaliśmy umowę z NCK, w którym planowaliśmy umieścić spotkania z najpopularniejszymi autorami, niestety, pomysł ten nie spotkał się ze zrozumieniem. Żaden z wydawców nie chciał organizować spotkania poza przestrzenią targów. Dlatego w tym roku ponownie organizujemy Salonik Literacki i Strefę Autora, a więc miejsca spotkań z publicznością oraz udostępniamy więcej sal dla autorów, nawet kosztem innych spotkań.
- Wprowadziliśmy rejestrację grup szkolnych na konkretne godziny
- Prosimy Wydawców – uczestników Międzynarodowych Tragów Książki o w miarę niekolizyjne umawianie spotkań z autorami, organizowanie tychże spotkań w miejscach do tego przeznaczonych.
Oddając uczciwość organizatorom, musimy zaznaczyć wyraźnie, że działania te zostały zaplanowane lub podjęte na długo przed publikację listu Unii Literackiej. W rozmowach z przedstawicielami naszego serwisu jeszcze podczas wakacji, organizatorzy targów gorąco namawiali do przeniesienia stoiska do nowej, dostawianej na czas tegorocznych targów hali. Rzecz w tym, że z tego rodzaju „dostawkami” wystawcy mieli złe doświadczenia jeszcze w czasach, gdy Targi Książki w Krakowie odbywały się na terenach przy ulicy Centralnej. W hali – a tak naprawdę namiocie – warunki były iście spartańskie: bywało, że miejscami podczas intensywnych opadów przeciekał dach, a stoiska ustawiane były na drewnianym podłożu, które uginało się pod ciężarem kroków osób odwiedzających. W efekcie stoiska „pływały”, a z półek spadały ustawione na nich książki. Jedyne, na co nie można było narzekać, to duchota. Panowało po prostu potworne zimno.
Mimo deklaracji organizatorów, stanowisko szefostwa Unii Literackiej pozostaje mocne. Oto odpowiedź jej członków na list Prezes Grabowskiej:
Szanowna Pani Prezes, bardzo dziękujemy za przesłane zapewnienia o planowanej poprawie warunków na Targach. Cieszymy się, że i Państwo rozumieją, że dotychczasowe były nie do przyjęcia i musiały ulec zmianie.
List opublikowaliśmy po licznych rozmowach, kiedy to wielu z nas postanowiło, że rezygnuje z udziału w zbliżającej się edycji Targów. Pozostaje mieć nadzieję, że wprowadzone przez Państwa przekształcenia na tyle poprawią sytuację, że opinia tych i innych autorów ulegnie zmianie. To jednak będzie zależało już od czynów, a nie słów, nadziei i zapewnień.
Myślę, że wszyscy się zgodzimy: targi książki to przede wszystkim ludzie. Czytelnicy, wydawcy i autorzy – a nie ściany i dachy. Dobitnym przykładem tego są Międzynarodowe Targi Książki, które miały ponad półwieczną tradycję, ponad dwukrotnie dłuższą niż targi krakowskie, i w rok straciły swoją pozycję na rzecz Warszawskich Targów Książki, powstałych w wyniku frustracji wydawców przestarzałą formułą. Dlatego też mamy nadzieję, że nasz list widzą Państwo nie jako atak na Targi, tylko wyciągnięcie pomocnej dłoni do tej ważnej imprezy, by nie skończyła jak targi Ars Polony.
Bardzo chętnie siądziemy do okrągłego stołu z przedstawicielami Targów i Wydawców żeby wspólnie opracować nowe warunki organizacji spotkań autorskich podczas Targów.
Nie zmienia to faktu, że w tym roku wielu z nas odwołuje swoje uczestnictwo w Targach. Niemniej, żywimy szczerą nadzieję, że sytuacja, zgodnie z Pani zapewnieniami, ulegnie poprawie i będziemy mogli tam wrócić w 2019 roku.
I faktycznie: w programie dostępnym jeszcze 4 października 2018 na stronie internetowej Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie figurowało jeszcze nazwisko Zygmunta Miłoszewskiego. Dziś próżno szukać go w programie targów – podobnie jak nazwiska Małgorzaty Gutowskiej-Adamczyk czy Jacka Dehnela. W imprezie będą natomiast uczestniczyć podpisani pod pierwszym listem Olga Tokarczuk, Anna Dziewit-Meller, Grzegorz Kasdepke, Jakub Kornhauser, Katarzyna Tubylewicz i Ewa Winnicka.
Pierwsze jednak wrażenia czytelników, przeglądających program tegorocznej edycji imprezy, zwykle jednak dalekie są od zachwytów. Choć program nie jest ostateczny, na profilu Targów Książki w Krakowie na Facebooku czytelnicy zwracają uwagę na brak wśród tegorocznych autorów nazwisk Martyny Wojciechowskiej, Remigiusza Mroza, Janusza Leona Wiśniewskiego czy Łukasza Orbitowskiego.
By nieco uspokoić czytelników, zaniepokojonych protestem pisarzy, organizatorzy Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie publikują na Facebooku cykl wpisów, wyjaśniających planowane na ten rok zmiany. Część osób deklaracje te przyjęło z uznaniem, pozostali pozostają sceptyczni. Tym bardziej, że podobne deklaracje organizatorzy Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie składają od lat. Gdy impreza odbywała się jeszcze przy ulicy Centralnej, niezadowoleni wydawcy słyszeli: „Wytrzymajcie jeszcze rok, przeniesiemy się na Galicyjską i będzie zdecydowanie lepiej”. Rzecz w tym, że targi w nowym obiekcie odbywają się już od kilku lat, a rozwiązania najbardziej palących problemów nie widać, choć organizatorzy jak mantrę powtarzają stwierdzenie, że są ich świadomi i starają się je rozwiązać. Co roku, ze szczególną częstotliwością tuż przed – i tuż po targach.
Sceptycyzm może budzić również list, jaki prezes Grażyna Grabowska wysłała do tegorocznych wystawców:
Piszę do Państwa pełna niepokoju o atmosferę wokół mających się odbyć Międzynarodowych Targów Książki w Krakowie®. Atmosferę, którą w dużej mierze Państwo i Państwa Goście tworzycie. Coś, co do tej pory było naszym wspólnym sukcesem i ewenementem w świecie targowym, staje się za sprawą wypowiedzi pisarzy przedmiotem medialnego ataku.
Tak Państwo, jak i my, organizatorzy, zdajemy sobie sprawę z niewygód i niedogodności. Dostrzegamy ścisk, ale trudno nam przyjmować na siebie winę za kolejki do autorów, które są przecież wynikiem ich popularności. Paradoksem jest, że w czasach kryzysu czytelnictwa Targi w Krakowie stają się ofiarą własnego sukcesu wśród czytelników. (…)
Oczywiście – kolejki do najpopularniejszych autorów są normalne – nie tylko w Krakowie. W ubiegłych latach dało się zauważyć bardzo wyraźną rywalizację pomiędzy organizatorami imprezy w dawnej i w obecnej stolicy Polski. Gdy tylko jedni ogłaszali szumnie, że ich imprezę odwiedziła rekordowa liczba osób, również drudzy ogłaszali pobicie rekordu z poprzedniej edycji. Nie jesteśmy w stanie zweryfikować tych danych, jeśli jednak wierzyć deklaracjom organizatorów, Warszawskie Targi Książki i Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie odwiedza podobna liczba czytelników. Warszawskie Targi Książki co roku odwiedza równie wielu popularnych autorów, a także spore grono celebrytów, budzących nie mniejsze zainteresowanie. A jednak po latach zmian udało się doprowadzić do sytuacji, w której pomimo kolejek pomiędzy stoiskami można się normalnie poruszać. A Stadion Narodowy – w przeciwieństwie do budynków w Krakowie przy ulicy Galicyjskiej – nie był obiektem budowanym specjalnie na potrzeby imprez targowych, lecz sportowych.
Pisze dalej prezes Grażyna Grabowska:
Na koniec muszę też podzielić z Państwem moim niepokojem wywołanym takim na przykład wpisem pisarza: Wykorzystajmy naszą wiedzę, talenty pisarskie, umiejętności obserwacji i przewidywania i tylko w oparciu o nie napiszmy antologię opowiadań: „Tragedia na targach”. Opiszmy same realne scenariusze w oparciu o nasze postulaty - "Jaka piękna tragedia", wrześniowy felieton Jakuba Ćwieka, smakksiazki.pl
Tego typu wypowiedzi są po prostu niebezpieczne. Tylko czekać, aż powstanie scenariusz „Panika na targach”, a niezrównoważeni psychicznie zechcą go wprowadzać w życie na każdym czytelniczym wydarzeniu. Drodzy Państwo, w czasach, gdy zewsząd jesteśmy straszeni przez media wszystkim i wszystkimi naokoło, w czasach, gdy sianie niepokoju społecznego jest na porządku dziennym, gdy pełen niepokoju list pisarzy został rozpowszechniony jako wezwanie do bojkotu targów, wywołać może efekt odwrotny. Poszukujący sensacji, a niekoniecznie zainteresowani literaturą ludzie, powiększą tylko liczbę gości, dlatego proszę o zrozumienie i pomoc. Spokój i dobra atmosfera na targach zależy od nas wszystkich.
– Po raz kolejny mam wrażenie, że my widzimy imprezę realną, a Pani Prezes wyobrażoną, która co roku organizowana jest lepiej, a ewentualne niedogodności są spowodowane nie niekompetencją targów, lecz brakiem odpowiedniej troski ze strony miasta i wydawców – którzy nie odpowiadają na apele – napisał nam, komentując powyższy list, Zygmunt Miłoszewski.
Rzeczywiście – list prezes Grażyny Grabowskiej da się streścić w kilku słowach: pisarze psują atmosferę wokół targów, a media starają się konflikt podsycić. Gdyby nie list i reakcja mediów, wszystkie problemy w tym roku z pewnością przestałyby istnieć. I to pisarze oraz media spowodować mogą ewentualne niebezpieczeństwo. Bez apelu i bez szumu medialnego wokół imprezy wszystko byłoby w porządku. Podobnie jak w latach ubiegłych.
Z całą pewnością list pisarzy sprawił, że w mediach związanych z literaturą zawrzało. A wokół Międzynarodowych Targów Książki rozpoczęła się dyskusja, której brakowało od lat. Ale czy protest wywoła realne zmiany?
– Jestem w stanie się założyć, że nie zmieni się nic, bo po prostu nie ma prawa się zmienić. Każdy Czytelnik to konkretna korzyść finansowa dla organizatora, a przecież nikt nie lubi tracić pieniędzy. Nikt więc nie odejdzie z kwitkiem, a komfort pisarzy i zwiedzających będzie sprawą drugorzędną, bo przecież tak jest od lat – pisze Adam Szaja w serwisie smakksiazki.pl
I trudno się z nim nie zgodzić – gdy do targów zostało kilkanaście dni, nie można już zmienić zbyt wiele. Jako patroni krakowskiej imprezy, od lat – choć naprawdę trudny to patronat – zachęcający Was do odwiedzenia Targów Książki w Krakowie, chcemy w tym roku poprosić Was o jedno. Wybierzcie się na targi – to oczywiste. My też nie wyobrażamy sobie świata książki bez Krakowa i Warszawy. Ale, jeśli możecie, odwiedźcie halę przy Galicyjskiej w czwartek lub piątek. Być może nie zdobędziecie autografu ulubionego autora, być może będziecie musieli wziąć dzień urlopu lub po pracy zamiast do domu udać się w stronę Nowej Huty. Jesteśmy jednak przekonani, że cena ta będzie akceptowalna – szczególnie w kontekście tego, co zwykle dzieje się w październikowy weekend w Krakowie.