Jesień 1823 roku. Izabela Wieczorek, podopieczna wicehrabiego Giełczyńskiego, właściciela dworu nad Biebrzą, pragnie wyjść za mąż. Choć na arystokratycznych balach i rautach wyróżnia się urodą, budzi zgorszenie nieprzystojnym zachowaniem. Na dodatek wszyscy konkurenci do ręki niesfornej awanturnicy przepadają bez wieści. W tajemniczych okolicznościach ginie też cenny rodowy klejnot pewnego szlachcica...
Czy przystojny baron Klemens Krzyżewski odkryje tajemnicę znikającej biżuterii? Czy wuj panny Izabeli jest rzeczywiście tylko zrzędliwym staruszkiem? Którego z adoratorów wybierze młoda dama?
Flirty, romanse i namiętności w XIX-wiecznym sztafażu. Wyzwolone kobiety, niebezpieczne przygody, sekretne śledztwa i alchemiczne eksperymenty.
Zaginione klejnoty to pierwszy z trzech osobnych tomów obyczajowo-historycznego cyklu Dworek nad Biebrzą Urszuli Gajdowskiej, autorki popularnej sagi W dolinie Narwi. Do lektury zaprasza Wydawnictwo Szara Godzina. Dziś na naszych łamach przeczytacie premierowy fragment książki Zaginione klejnoty:
– Nie miałaś prawa, Izabelo! – wrzasnęła oburzona ciemnowłosa dziewczyna w koronkowej sukni.
– Miałam, moja droga. Jako twoja przyjaciółka i ktoś, kto ma doświadczenie z takimi naciągaczami.
– On nie jest żadnym naciągaczem! – krzyknęła, po czym dodała ciszej: – Ma rozległy majątek i całkiem sprawnie działający folwark pod Lipskiem.
– Możesz mówić swobodnie. Służba ma małe zebranie w kuchni, a ten twój, pożal się Boże, niedoszły narzeczony ma dług karciany przewyższający całe to jego bogactwo. Niby dlaczego tak nagle zapragnął ożenku? – zakpiła blond piękność o rumianych policzkach. – Z całą pewnością nie chodziło mu o ciebie.
– Tego nie wiesz, Izabelo!
– Wiem – odparła stanowczo. – Okłamał cię.
– Nie mógł. To człowiek honoru. Był w Gwardii Cesarskiej w Pułku Lekkokonnym Szwoleżerów. Walczył pod Samosierrą!
– Całe dziesięć minut. I pewnie sam jeden rozniósł w pył Hiszpanów, a potem opatrzył rannych i powyciągał tych przygniecionych przez konie – zadrwiła. – Może lubi się tym przechwalać, przyznam, ale nie ujmuje mu to zasług. – Stare dzieje i wcale nie czynią go świętym. Wiem, co mówię.
– Nie wiesz! – Czarnowłosa dama zacisnęła pięści, a z jej stalowoszarych oczu popłynęły łzy. – Nie masz po co płakać – prychnęła druga. – Zdradzałby cię na prawo i lewo.
– Wcale by tak nie było!
– Byłoby! A jeśli koniecznie musisz wiedzieć, to oświadczył ci się tylko po to, by zrobić mi na złość.
– Nienawidzę cię! – krzyknęła brunetka, odwracając się na pięcie, i ruszyła do drzwi.
– To stan przejściowy. Jak skończysz histeryzować, to zrozumiesz, że zrobiłam to dla twojego dobra.
– Nigdy ci nie wybaczę! – Nie czekając na kamerdynera, otworzyła sobie drzwi, następnie z impetem zamknęła je za sobą.
– Jakoś to przeżyję. – Izabela przewróciła oczami i rozejrzała się po obszernej sieni w dworze swego wuja, wicehrabiego Giełczyńskiego, po czym zatrzymała wzrok na podpierającym filar wysokim mężczyźnie.
– Będzie ciąg dalszy czy już mam bić pani brawa? – zapytał baron Krzyżewski z ironią w głosie i wyszczerzył rząd białych zębów.
– To znowu pan?! – odparła z wyrzutem. – Nie przypuszczałam, że mamy widownię. Ale widać pan lubi zakradać się i obserwować niewinne niewiasty.
– Proszę sobie nie schlebiać. Czekałem na pani wuja.
– Akurat tutaj?!
– Miejsce dobre jak każde inne.
– Zaraz… – Zamyśliła się, próbując oderwać wzrok od jego idealnie skrojonych warg. – Czym mam sobie nie schlebiać? Nie uważa mnie pan za niewinną istotę?
– Ani trochę – zaśmiał się niskim głosem i ponownie oparł plecami o filar.
– A może po prostu trafił pan na niewłaściwy moment, by dostrzec moją prawdziwą naturę?
– Coś zbyt wiele tych niewłaściwych momentów, panno Wieczorek.
Miała ochotę pokazać mu język i pewnie by to zrobiła, ale w tym przypadku to on miałby większą satysfakcję.
W naszym serwisie przeczytacie już kolejny fragment książki Zaginione klejnoty. Powieść Urszuli Gajdowskiej kupicie w popularnych księgarniach internetowych: