Wszyscy jesteśmy artystami, choć często brakuje nam odwagi, by realizować marzenia. Julia Cameron, była żona reżysera Martina Scorsese, scenarzystka, pisarka, kompozytorka, reżyserka i dziennikarka, od dwudziestu lat uczy ludzi na całym świecie, jak pozbyć się twórczych blokad i robić to, co naprawdę kochamy. Jej autorska metoda, 12-tygodniowy kurs odkrywania własnej kreatywności, pomogła przebudzić twórcze "ja" tysiącom artystów i osób niezwiązanych ze sztuką, które po prostu chcą żyć z pasją.
Dziś każdy może poznać tę metodę za sprawą książki Droga artysty, która ukazała się nakładem Wydawnictwa Szafa. W sierpniu 2013 roku Droga artysty znalazła się na liście "32 Książek, Które Mogą Zmienić Twoje Życie", opublikowanej przez opiniotwórczy portal BuzzFeed, obok m.in. Stu lat samotności, Z zimną krwią i Zbrodni i kary. Znajduje się również na liście "100 Najważniejszych Poradników Wszech Czasów". Została przetłumaczona na trzydzieści sześć języków i sprzedała się w milionach egzemplarzy. Dziś sięgnąć po nią mogą również polscy czytelnicy. Zapraszamy do lektury. Zapraszamy także do przeczytania drugiego fragmentu, zawierającego wstępne porady Julii Cameron:
Przeczytaj również pierwszy fragment książki!
NAPEŁNIANIE STUDNI
Sztuka posługuje się obrazami. Podczas aktu twórczego czerpiemy ze swojej wewnętrznej studni. Owa studnia - nasz zbiornik artystyczny - w idealnej sytuacji przypomina dobrze utrzymany staw rybny. Są tam ryby wielkie i małe, tłuste i chude – cała obfitość twórczych pomysłów czekających na odłów. My artyści musimy troszczyć się o artystyczny ekosystem. Jeśli go zaniedbamy, nasza studnia czy staw mogą ulec wyczerpaniu, zastojowi, zablokowaniu.
Każdy dłuższy okres pracy, każde większe dzieło, powoduje znaczne zużycie artystycznego zbiornika. Nadmierne czerpanie z niego, podobnie jak przeławianie stawu, zubaża dostępne nam zasoby. Nadaremnie wówczas próbujemy złowić pożądany obraz. Nasza kreatywność wysycha, a my zastanawiamy się: „Dlaczego właśnie teraz, gdy wszystko szło tak dobrze?”. Prawda jest taka, że kreatywność może wyschnąć właśnie dlatego, że funkcjonowała tak dobrze.
Musimy się nauczyć pielęgnować własne artystyczne ja. Musimy być na tyle czujni, aby świadomie i regularnie odnawiać swoje twórcze zasoby. Ponownie, można by rzec, zarybiać staw. Proces ten nazywam napełnianiem studni.
Napełnianie studni wiąże się z aktywnym poszukiwaniem obrazów, którymi będzie można uzupełnić swoje zasoby twórcze. Sztuka rodzi się z uwagi, a jej położną jest szczegół. Komuś może się wydawać, że źródłem sztuki jest ból, ale bywa tak po prostu dlatego, że ból pomaga skupić się na szczegółach (na przykład na pięknym aż do bólu wygięciu szyi utraconej kochanki). Może nam się wydawać, że sztuka to zamaszyste ruchy pędzla, ambitne projekty, wielkie plany. Jednak jej źródłem jest szczegół - prześladuje nas konkretny obraz i to on staje się treścią naszej sztuki. Nawet pośród najgłębszego cierpienia ten konkretny obraz budzi w nas zachwyt. Artysta, który twierdzi, że jest inaczej, kłamie.
By posługiwać się językiem sztuki, musimy się w nim rozgościć. Jest to język pozasłowny, nawet jeśli twoja sztuka polega na ubieraniu obrazów w słowa. Język artystyczny jest mową zmysłów, przeżytych doświadczeń. Pracując nad swoim dziełem, zanurzamy wiadro w studni własnych doświadczeń i wyciągamy z niej obrazy. Skoro tak, to musimy nauczyć się również napełniać ją obrazami. Jak to się robi?
Dolewamy nowe obrazy. Sztuka to działalność mózgu artystycznego. Mózg artystyczny operuje obrazami, jest źródłem i przystanią naszych najtrafniejszych impulsów twórczych. Do mózgu artystycznego nie da się skutecznie dotrzeć – ani go pobudzić – jedynie za pomocą słów. Mózg artystyczny to mózg zmysłowy: wzrokowy i słuchowy, zapachowy, smakowy i dotykowy. Wszystko to jest tworzywem magii, a właśnie magia jest żywiołem sztuki.
Przy napełnianiu studni myśl magicznie. Myśl zachwytem. Myśl zabawą. Nie myśl obowiązkiem. Nie rób tego, co „powinieneś” robić: na przykład ślęczeć nad nudnym, ale polecanym tekstem krytycznym. Rób to, co cię intryguje, zgłębiaj to, co cię interesuje; nie myśl o maestrii, ale o misterium, tajemnicy.
Tajemnica pociąga, prowadzi, wabi. (Obowiązek może natomiast otępiać, gasić zapał, sprawiać, że się „wyłączamy”.) Przy napełnianiu studni kieruj się przeczuciem tajemnicy, a nie przydatnością. Tajemnice mogą być bardzo proste: co zobaczę, jeśli tym razem pojadę inną drogą? Zmiana trasy zanurza nas w teraźniejszości. Na nowo skupiamy się na świecie widzialnym, odbieranym zmysłem wzroku. (...)
Napełnianie studni nie zawsze musi być poszukiwaniem nowości. Studnię można napełnić przez gotowanie. Kiedy siekamy warzywa, kiedy je obieramy, to samo robimy ze swoimi myślami. Pamiętaj: sztuka jest działalnością mózgu artystycznego. Dociera się do niego przez rytm i rym, a nie przez rozum. Skrobanie marchewki czy obieranie jabłka są – dosłownie - naszą strawą duchową.
Studnię uzupełnia każda regularna, powtarzalna czynność. Pisarze spotkali się zapewne z wyciskającymi łzy opowieściami o siostrach Brontë i nieszczęsnej Jane Austen, które musiały ukrywać swoje opowiadania pod tamborkiem. Drobny eksperyment z zajęciami domowymi rzuca na sprawę nowe światło. Szycie i cerowanie, czynności z natury regularne i powtarzalne, działają na wewnętrznego artystę kojąco, a równocześnie stymulująco. Szyjąc, nieraz zszywamy luźne wątki fabuły. „Szew” brzmi podobnie jak „siew”, a gdzie siew, tam i plon.
„Dlaczego najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy pod prysznicem?“ – podobno spytał kiedyś zirytowany Einstein. Na to pytanie odpowiadają współczesne badania: branie prysznica jest zajęciem angażującym artystyczną część mózgu.
Prysznic, pływanie, pucowanie, polerowanie, prowadzenie samochodu – tyle słów na „p”! – wszystko to czynności regularne i powtarzalne, które przełączają nas z mózgu logicznego na bardziej twórczy mózg artystyczny. Rozwiązania śliskich problemów mogą się wynurzyć z wody, w której zmywamy naczynia, albo wyskoczyć zza zakrętu szosy...
Przekonaj się, która z tego typu czynności najlepiej sprawdza się w twoim przypadku, i korzystaj z niej. Wielu artystów odkryło, że warto wozić w samochodzie notes albo dyktafon. Steven Spielberg utrzymuje, że absolutnie najlepsze pomysły przychodziły mu do głowy na autostradzie. To nie przypadek. Klucząc w strumieniu pojazdów, zanurzał się jako artysta w nieprzerwanym, wiecznie zmiennym strumieniu obrazów. Obrazy uaktywniają mózg artystyczny. I napełniają studnię.
Kluczowe znaczenie dla napełnienia studni ma koncentracja. Życiowym doświadczeniom trzeba wyjść na spotkanie, a nie ignorować je. Wielu z nas filtruje swoją świadomość, oddając się kompulsywnemu czytaniu. W zatłoczonym (a więc interesującym) pociągu pochylamy się nad gazetą, nie zwracając uwagi na otaczające nas widoki i dźwięki – obrazy, które mogłyby uzupełnić naszą studnię.
Wyrażenie „blokada twórcza” należy rozumieć dosłownie. Blokady trzeba wykrywać i usuwać. Najbardziej niezawodną metodą jest napełnianie studni.
Sztuka to gra wyobraźni na boisku czasu. Włącz się do gry.