Gang różowych kapeluszy czyli babcie w akcji

Data: 2016-06-21 10:04:31 | Ten artykuł przeczytasz w 5 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Gang różowych kapeluszy czyli babcie w akcji

Anna Szczęsna w swojej nowej książce maluje portrety czterech niezwykłych kobiet. Tytułowy gang różowych kapeluszy tworzą: Maria, Serafina, Barbara i Olga, które mimo wieku nie wahają się korzystać z życia. Jak odpowiedzą na miłość u schyłku życia? Czy stawią czoła codziennym problemom? Czy uda im się zeswatać młodą parę? I - wreszcie - jak babcie poradzą sobie na spływie kajakowym? 

 

Gang różowych kapeluszy to ciepła, pełna humoru i optymizmu opowieść o jesieni życia, która mieni się tysiącem kolorów. Poleca ją Wydawnictwo Lucky, a my zapraszamy do udziału w naszym konkursie i do przeczytania premierowego fragmentu powieści Anny Szczęsnej: 

 

Chwilę potem ubierały szlochającą Marię w płaszcz i ignorowały jej żądanie zostawienia w spokoju. Ani na chwilę nie przeszło im przez myśl po prostu wyjść. Wyciągnęły ją z mieszkania niemal siłą. Właściwie to Barbara, która miała wprawę w podobnych sytuacjach. Serafina, zbyt delikatna, mogła tylko głaskać dłoń przyjaciółki i wspierać ją ciepłym słowem, ale to Barbara przejęła pałeczkę. Miała w sobie mnóstwo siły i miłości, którą obdarzała wszystkich wokół. Nie to co Olga. Ruda kocica sunęła za nimi lekko zamyślona, paliła długiego papierosa i łowiła wszystkie pożądliwe spojrzenia. Bawiło ją to. Rozkoszowała się spacerem. Nie pasowała do pozostałych kobiet, a jednocześnie łączyła ją z nimi nierozerwalna więź. 

 

– No już, kochana, oddychaj głęboko. Zobacz, wiewiórki. Może usiądziemy trochę na ławce? – Barbara wciąż otaczała Marię szerokim ramieniem, bojąc się, że jeśli choć na chwilę poluzuje uścisk, ta upadnie. W końcu i jej zaczęło to doskwierać. Ręka cierpła, a po plecach spływał pot. Jesień była wyjątkowo ciepła tego roku.

 

– A może pójdziemy na drinka? – wtrąciła Olga. 

 

– Może jednak do herbaciarni? – zaproponowała Serafina i poprawiła kapelusz, który nasunął się jej na oczy. Wzrokiem wciąż śledziła rude stworzonka. 

 

– Proszę, wróćmy do domu – zaszlochała Maria. – Naprawdę nie czuję się najlepiej.

 

– Kochanie, nie możesz żywcem pogrzebać się w domu. Tam wszystko przypomina ci Gucia. – Barbara starała się być delikatna, ale nie szło jej najlepiej. Maria rozpłakała się na dobre, wtórując jakiemuś dziecku w wózku, które matka nerwowo próbowała ukołysać do snu, w alejce obok. Kółka wózka skrzypiały irytująco. Zniecierpliwiona Olga przewróciła oczami. 

 

– Nie możemy jej tak zostawić. Zróbmy coś. – Serafina starała się ratować sytuację.

 

– Ale co? Panna z Zielonego Wzgórza ma jakiś pomysł? – Olga, podobna wiewiórkom, z gracją usiadła obok Marii.

 

– Prosiłam, żebyś mnie tak nie nazywała. 

 

– Oj tam, oj tam. Nie prychaj tak, bo ci kapelutek spadnie.

 

– Proszę was, przestańcie. Gdyby Gucio tu był… – ciągnęła temat Maria.

 

– No już, już… spokojnie. Płacz pomaga, ale nie chcemy tu utonąć, prawda? Nie ma co rozpaczać. Niedługo nasza kolej.

 

– Barbaro! To nie najlepszy sposób pocieszania. – Serafina, nadal oburzona, niecierpliwie przestępowała z nogi na nogę. Czuła się rozdarta. Bardzo chciała być z przyjaciółkami, a jednocześnie nie mogła przestać myśleć o siostrzenicy. Martwiła się o nią. W końcu podjęła decyzję. – Przepraszam was, kochane, ale muszę zmykać. Spotkamy się jutro.

 

Zaskoczone kobiety słowem nie skomentowały, gdy każdą cmoknęła w policzek i czmychnęła ścieżką między krzakami. 

 

– A tej co? Gdybyśmy nie stały nad grobem, pomyślałabym, że ma schadzkę. – Barbara wciąż wpatrywała się w miejsce, w którym zniknęła Serafina.

 

– Na moje oko, to poleciała na sabat czarownic. Pytanie tylko, gdzie zaparkowała miotłę. – Olga nie mogła sobie darować symbolicznej dawki złośliwości.

 

– Może powinnyśmy się zainteresować, co się takiego stało? Nasza kruszynka nigdy nie miała tajemnic. – Łzy same przestały płynąć, chociaż Maria nadal trzymała zmiętą chusteczkę w dłoni. 

 

Popołudniowe słońce powoli przegrywało z chłodem, a trzy kobiety stwierdziły, że jednak skorzystają z pomysłu Serafiny i wolnym krokiem ruszyły w stronę herbaciarni. Pogrążona w żałobie Maria nie odzywała się, gdy Olga z Barbarą uprzejmie wymieniały uszczypliwości.

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje