Fotel niekoniecznie dla orła - o czytelniczych wpadkach polityków pisze autor bloga "Dział zagraniczny"

Data: 2012-03-31 13:04:35 | Ten artykuł przeczytasz w 6 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Fotel niekoniecznie dla orła - o czytelniczych wpadkach polityków pisze autor bloga

Minęły już ponad 4 lata, od kiedy Meksyk ogłosił swoją słynną wojnę przeciw kartelom narkotykowym. I mimo dość wątpliwych efektów (45 tyś. zabitych i kolejne 10 tys. zaginionych) nie ma jakoś zamiaru z niej rezygnować. Czasem trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że południowemu sąsiadowi USA bardziej przydałaby się kampania na rzecz czytelnictwa. A już na pewno taka, której adresatami byliby kolejni prezydenci tego kraju - pisze dla wortalu Granice.pl autor bloga Dział Zagraniczny

Enrique Peña Nieto będzie od tego roku rządził Meksykiem. Co prawda, wybory dopiero w lipcu, ale kandydat Partii Rewolucyjno-Instytucjonalnej ma taką przewagę w sondażach, a jego przeciwnicy są tak beznadziejni, że musiałby się stać cud, żeby to kto inny wprowadzał się latem do pałacu prezydenckiego. Nic zatem dziwnego, że media i zwykli obywatele chcieliby się dowiedzieć jak najwięcej o człowieku, od którego przez kilka lat będzie zależeć ich los. Na przykład: co czyta? Odpowiedź – najwyraźniej niewiele.

Niedawno były gubernator stanu Meksyk odwiedzał Międzynarodowe Targi Książki w Guadalajarze. Podczas otwartego spotkania z potencjalnymi wyborcami z sali padło pytanie: które trzy książki miały największy wpływ na jego życie? I Enrique Peña Nieto połknął żabę. Po kilku minutach beznadziejnego wymigiwania się, wreszcie wykrztusił: “Biblia”.

W sumie nie byłoby w tym nic złego – każdy ma prawo być religijnym, nawet jeżeli należy do PRI (w końcu Grzegorz Napieralski też rozpowiadał w kampanii, jak to chadza z całą rodziną do kościoła). Szybko się jednak okazało, że Peña Nieto wymienił Pismo Święte nie dlatego, że faktycznie jest ono dla niego oparciem w trudach dnia codziennego, tylko dlatego, że to jedyna książka, co do której mógł być pewny tytułu i autorstwa (czyli: że jest nie do ustalenia). Jeszcze w tym samym zdaniu bowiem dodał, że w zasadzie, to “czytał jej fragmenty”. A potem pogrążał się coraz bardziej.

- Czytałem wiele książek, a lubię zwłaszcza powieści – przekonywał jakoś bez wyrazu – Miałbym teraz problem z przypomnieniem sobie ich tytułów.

W pewnym momencie stwierdził, że bardzo mu się podobał Fotel Orła (polskie wydanie: Świat Książki, 2004) autorstwa Enrique Krauze. Dopiero ktoś trzeci musiał poprawić przyszłego prezydenta, że książkę w rzeczywistości napisał Carlos Fuentes. Później z przerażeniem w oczach wypatrywał podpowiedzi od swoich asystentów, mamrocząc w kółko: “Nie pamiętam tytułu, no, nie pamiętam tytułu…”, a na końcu zabłysnął myślą, że czytał niedawno thriller polityczny Jeffrey’a Archera, ale… uhm, nie pamięta tytułu.

Prasa i internauci rzucili się na kandydata jak sfora wilków. Nic dziwnego, to żałosne wystąpienie było tylko wodą na młyn jego krytyków i potwierdzeniem wszystkich stereotypów na temat przyszłego prezydenta. Przeciwnicy Enrique uwielbiają wytykać mu, że jest “pustakiem”. Ich zdaniem, Peña Nieto najwięcej czasu spędza przed lustrem, żeby wyglądać jak gwiazda telenoweli, w czym ma mu zresztą pomagać żona, aktorka brylująca w takich właśnie produkcjach. Zarzucają mu też, że lubi piękne, okrągłe zdania, z których nic nie wynika. I że wpadka na targach książki tylko potwierdza, że to zwykły głupek.

I wszystko pięknie, tylko że przypadek popularnego polityka nie jest odosobniony. Jeżeli chodzi o Meksyk, można odnieść wrażenie, że czytelnicza ignorancja to wręcz cecha niezbędna do pełnienia najwyższych stanowisk państwowych.

Nieco po opisanych wydarzeniach potencjalny rywal Enrique, były minister finansów Ernesto Cordero, krytykując w radiu wystąpienie lidera sondaży, sam zaliczył blamaż po pytaniu o ulubione książki: wymieniając Wyspę cierpienia (polskie wydanie: Amber, 2006), upierał się, że jego autorka Laura Restrepo ma jednak na imię Isabel. Z ignorancji w tej dziedzinie słynął też Vincente Fox, prezydent Meksyku w latach 2000-2006. Rok po odejściu z urzędu, na jednej z konferencji prasowych wychwalał “kolumbijskiego zdobywcę literackiego Nobla, Mario Vargasa Lllosę”, choć ten jest Peruwiańczykiem, a wspomnianą nagrodę dostał dopiero trzy lata później. Fox, z którego poprzedniej wpadki głośno się nabijano, postanowił zatrzeć złe wrażenie i pośpieszył z gratulacjami na swoim Twitterze: “Gratulacje, Mario, udało Ci się! Już jest trzech: Borges, Paz i Ty”. Oczywiście, Jorge Luis Borges nigdy nie został laureatem Nobla i raczej już nie zostanie – zmarł w 1986 r.

Na serwisach społecznościowych przypominano także podobne wpadki innych polityków, a fala kpin dotarła nawet na drugi koniec kontynentu: do Argentyny, gdzie internauci z chęcią opisywali ignorancję własnych przywódców. Carlos Menem (prezydent w latach 1989-1999) w jednym z wywiadów przekonywał, że zaczytuje się w działach Sokratesa i ma zebrane wszystkie dokumenty jego autorstwa (w rzeczywistości grecki filozof nie pozostawił po sobie żadnych zapisków), a w innym pomylił Robin Hooda z Robinsonem Crusoe, twierdząc, że ten ostatni zabierał bogatym i rozdawał biednym (no faktycznie, Dział Zagraniczny przypomina sobie, że chyba dawał Piętaszkowi jakieś tam prezenty). A obecna głowa państwa, Cristina Fernández de Kirchner, w jednej z wypowiedzi zamieniła Cervantesa z autora Don Kichota na głównego bohatera, a potem cytowała fragment, który choć ma miejsce w jednej z adaptacji filmowych, to w samej książce nie występuje. Być może to dlatego, że – jak słusznie zauważyła w listopadzie – aż 80 proc. książek sprzedawanych w Argentynie jest w rzeczywistości drukowanych zagranicą. Dział Zagraniczny rozumie: sabotują je wrogowie narodu. Najpewniej Anglicy.

Tymczasem na internetową falę żartów z Enrique zareagowała jego córka, pisząc na swoim Twitterze, że ci, którzy krytykują jej ojca, to “banda debili z proletariatu” (faktycznie, pierwsza do wyśmiewania ignorancji w dziedzinie literatury jest zawsze klasa robotnicza – żelazna logika, nie ma co). Peña Nieto szybko przeprosił za jej zachowanie, ogłosił, że odbyli pouczającą rozmowę i to się więcej nie powtórzy. Dział Zagraniczny poleca też przerobić z nią książkę Dobre maniery kaczuszki Kasi – praca zbiorowa, nie trzeba pamiętać nazwiska autora.

No. Ale polskiego czytelnika to nie interesuje.

 

fot. Moisés Pablo/Cuartoscuro

Tekst opublikowano pierwotnie na łamach blogu Dział Zagraniczny Przedruk za zgodą autora.

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Reklamy
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje