Człowiek ma prawo do wszystkich emocji. Ma też prawo do uznania swoich krzywd i stanięcia w PRAWDZIE.
Trudy dzieciństwa, anoreksja, bulimia, uzależnienie od sportu, nieudane małżeństwo, samotne macierzyństwo, wieloletnia terapia jako osoby współuzależnionej i wiele innych, nie odniosły zwycięstwa nad pełnym radości uśmiechem.
Autorka znana z niebywałego autentyzmu, dzieląc się skrawkami ze swojej codzienności, łamie stereotypy dotyczące osób pochodzących z trudnych środowisk.
Swoim zwyczajem nie unika niewygodnych tematów, a jej odważne szczerość, wylewność i humor inspirują do poddania się refleksji nad własnym życiem.
Napisane z gawędziarskim talentem opowieści o drodze zwykłej dziewczyny, która mimo licznych upadków stara się żyć życiem ze swoich marzeń, niewątpliwie rozbudzają nadzieję.
Optymizm bijący z szokujących faktów, został przekuty w CICHE CUDA. A te zdumiewają, otwierają szeroko oczy i nie pozwalają oderwać się od lektury.
Niemczynow wciska w fotel i... czyni to z niebywałym wdziękiem.
Do przeczytania książki Ciche cuda zaprasza Wydawnictwo Luna. W ubiegłym tygodniu na naszych łamach zaprezentowaliśmy premierowy fragment książki Ciche cuda. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
Spróbuj zrozumieć, jak działa nasza ludzka psychika. Ja nie znam terminów psychologicznych ani nie dysponuję wystarczającą wiedzą psychologiczną, aby podeprzeć się naukowymi dowodami, ale na podstawie doświadczenia życiowego mogę stwierdzić, że przez wiele lat wypierania zaznanych krzywd nie mogłam przejść do końca przez uzdrowienie. Aby doznać uzdrowienia, konieczne jest przyznanie, że zostało się skrzywdzonym. Ja tego nie zrobiłam. Wolałam nieść na swoich plecach krzyże innych ludzi. Pokutować za nich. Wyznaję to po to, abyś Ty, przyjacielu, przemyślał swoje doświadczenia i jeśli zauważysz podobieństwa do moich, to… proszę, nie bierz ze mnie przykładu.
Nie można przypisywać sobie win za całe zło tego świata. Aż strach pomyśleć, jak to wpływa na poczucie własnej wartości. Złe duchy tego świata żerują na ludziach pokrzywdzonych. Nie chcą ich puścić, wmawiając im, że popełnili czyny niewybaczalne. A tak naprawdę, przyjacielu, wybaczyć można WSZYSTKO! Przebaczenie i miłość są antidotum na wszystkie życiowe bolączki.
W jaki sposób brak przebaczenia i miłości odbiły się na mnie? Otóż przez lata pisarstwa byłam tak zakompleksiona, że bałam się nazwać siebie pisarką. Dasz wiarę? Napiszę o tym w jednej z kolejnych opowieści. Lata terapii, w których trakcie uważałam siebie za… – wybacz to słowo, proszę – popierdoloną i niezdolną do życia na tym świecie, nie wzruszały kompletnie ludzi, którzy mnie krzywdzili. Najbliższa rodzina, były mąż i wiele innych ludzi wiedzieli, że się leczę, lecz chyba woleli tego nie wiedzieć.
Ludzie krzywdzący nas często wcale nie zdają sobie sprawy, że to robią, a my, wypierając nasze krzywdy, sami dajemy im na to przyzwolenie. No bo skoro nic nie mówi, to przecież wszystko jest w porządku. Ale jak już powie, to… Oh my God! To dopiero się dzieje!
Jakim prawem śmiem mówić głośno o doznanych krzywdach? – czytaj: „Nie mów nikomu, co dzieje się w domu”.
W jakim świetle stawiasz rodzinę? – czytaj: „Nie mów nikomu, co dzieje się w domu”.
Jak śmiesz prać brudy i opowiadać o tym, że chodziłaś na terapię ludzi współuzależnionych? – czytaj: „Nie mów nikomu, co dzieje się w domu”.
Wstyd, wstyd, wstyd!
I tak dalej, i tak dalej…
A czy bodaj raz krzywdziciele zadali SOBIE pytania: Czy ja na pewno jestem w porządku? Czy może powinienem/powinnam pochylić się nad swoim życiem? A może trzeba by było kogoś przeprosić?
Nie… taka refleksja rzadko nadchodzi.
Pokrzywdzony ma siedzieć cicho. Bo tak lepiej, bezpieczniej. Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal. Czego uszy nie słyszą, można uznać, że nie istnieje. Owszem, istnieje! I warto, kochany przyjacielu, otwierać się na prawdę. Starać się stanąć w niej, mimo wszystko. Moje wyznanie nie jest próbą obwinienia kogokolwiek o cokolwiek. Moje wyznanie jest raczej krzykiem wołania o ludzką refleksję nad pochopnym wydawaniem osądów o innych ludziach. Dziś pragnę wreszcie uznać, że zaznałam wielu krzywd, a jeszcze więcej sama ich wyrządziłam drugiemu człowiekowi. Staję w prawdzie, przyznaję: nawaliłam. Zrobiłam źle. Rozwaliłam życie sobie i wielu innym ludziom po drodze. Mój grzech będzie zawsze przede mną. ZAWSZE. On mnie motywuje do tego, aby codziennie żyć wybaczeniem i starać się być coraz lepszym człowiekiem. To dlatego piszę książki. Moim powołaniem jest nieść dobro za pomocą słowa. Czy mi się to udaje? Nie mnie to oceniać.
Czy ci wszyscy ludzie, którzy mnie skrzywdzili i którzy skrzywdzili Ciebie, przyjacielu, są gotowi stanąć w prawdzie i przyznać się do tego? Kamieniami z wyrytym hasłem: „Nie mów nikomu, co dzieje się w domu”, łatwo jest rzucać. Ludzie nie chcą mówić o swoich występkach. Bo najpierw musieliby je uznać przed samym sobą.
Książkę Ciche cuda kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,