Najbardziej wyczekiwany thriller 2019 roku!
Gdy Jessica Farris zgłasza się do udziału w badaniu psychologicznym prowadzonym przez tajemniczą doktor Shields jest przekonana, że będzie musiała jedynie odpowiedzieć na kilka pytań, po czym odbierze wynagrodzenie i na tym skończy się jej rola.
Jednak gdy pytania stają się coraz bardziej natarczywe i dogłębne, a sesje badawcze przeradzają się w zadania do wykonania, podczas których Jessica dostaje wytyczne, jak ma się ubrać i zachowywać, dziewczyna zaczyna mieć odczucie, że doktor Shields zna jej myśli... i wie, co Jess ma do ukrycia.
W im większą Jess popada paranoję, tym bardziej jasne staje się dla niej, że nie wie już, co w jej życiu jest realne, a co stanowi jeden z eksperymentów manipulacyjnych doktor Shields. Uwikłana w sieci podstępnych oszustw i zazdrości, dziewczyna szybko się przekonuje, że niektóre obsesje bywają zabójcze...
Anonimowa dziewczyna to naprawdę solidny thriller, gwarantujący kilka godzin dobrej rozrywki.
- recenzja książki Anonimowa dziewczyna
Do lektury powieści Anonimowa dziewczyna zaprasza Wydawnictwo Zysk i S-ka. Niedawno opublikowaliśmy premierowy fragment książki. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
ROZDZIAŁ TRZECI
Sobota, 17 listopada
Jestem w nienaturalnie cichej sali wykładowej, wpatruję się w monitor laptopa i czuję niepokój. Zgodnie z instrukcjami nie ma czegoś takiego jak niewłaściwe odpowiedzi, lecz czy w teście badającym moralność odpowiedzi nie ujawnią zbyt wiele informacji o moim charakterze?
W pomieszczeniu jest zimno. Zastanawiam się, czy jest to celowy zabieg, bym zachowała czujność. Niemal słyszę odgłosy — szelest kartek, dudnienie stóp przepychających się i dowcipkujących studentów.
Palcem wskazującym dotykam klawisza Return. Czekam na pojawienie się pierwszego pytania.
Czy mogłabyś skłamać i nie mieć wyrzutów sumienia?
Nie tego się spodziewałam, gdy Taylor, machając lekceważąco ręką, wspomniała o badaniu. Chyba nie przewidziałam, że zostanę poproszona o pisanie o sobie — z jakiegoś powodu założyłam, że będzie to test wielokrotnego wyboru albo badanie polegające na udzielaniu odpowiedzi „tak” lub „nie”. Zderzenie się z pytaniem odbieranym jako osobiste, tak jakby doktor Shields już o mnie wiedział wiele i wiedział, że kłamałam co do Taylor... zbija mnie z tropu.
Próbuję się skupić. Unoszę palce nad klawiaturę.
Jest wiele rodzajów kłamstw. Mogłabym napisać o kłamstwach, gdy pomija się pewne informacje, lub o poważnych, zmieniających życie — te akurat znam aż za dobrze — lecz decyduję się na bezpieczniejszą opcję.
Piszę:
Oczywiście. Jestem wizażystką, ale nie jedną z tych, o których się czyta. Nie maluję modelek ani gwiazd filmowych. Przygotowuję nastolatki z Upper East Side na bale maturalne i ich matki na przyjęcia. Obsługuję też śluby i uroczystości z okazji bar micwy. I tak, powiem spiętej matce, że wygląda tak młodo, że w sklepie pewnie poproszą ją o dowód, gdy będzie chciała kupić alkohol, albo będę przekonywać zakompleksioną szesnastolatkę, że nawet nie zauważyłam jej pryszcza. Zwłaszcza dlatego, że jeśli będę mówiła im miłe rzeczy, będą bardziej skore do dania mi fajnego napiwku.
Naciskam klawisz Enter. Nie wiem, czy profesor oczekuje tego typu odpowiedzi. Chyba jednak jest w porządku, bo kolejne pytanie pojawia się szybko na ekranie.
Kiedy oszukiwałaś? Opisz tę sytuację.
Ejże! Ktoś tu coś z góry zakłada.
No, ale w końcu może wszyscy oszukują, nawet jeśli chodzi o kantowanie w dzieciństwie podczas gry w Monopol. Zastanawiam się przez chwilę. Piszę:
W czwartej klasie oszukiwałam na klasówce. Sally Jenkins była najlepsza w klasie z ortografii. Gdy usiłując przypomnieć sobie, jak się pisze „żółw”, zjadłam już całą gumkę z ołówka i podniosłam wzrok znad swojej kartki, kątem oka dostrzegłam jej pracę. Jak się okazało, to było „ż”. Napisałam słowo, a gdy dostałam piątkę z klasówki, w duchu podziękowałam Sally.
Naciskam Enter.
Zabawne, że przypominam sobie takie szczegóły, choć od lat nie myślałam o Sally. Razem skończyłyśmy liceum, ale ponieważ nie było mnie na kilku zjazdach absolwentów, nie mam pojęcia co u niej. Prawdopodobnie ma dwoje albo troje dzieci, pracuje w niepełnym wymiarze godzin i ma dom niedaleko rodziców. To właśnie się stało z większością dziewczyn, z którymi dorastałam.
Następne pytanie jeszcze się nie pojawiło. Ponownie naciskam Enter. Nic. Zastanawiam się, czy coś się nie zepsuło w programie. Już mam wstać i wystawić głowę za drzwi od sali, by sprawdzić, czy nie ma gdzieś w pobliżu Bena, gdy na ekranie, jedna po drugiej zaczynają się pojawiać litery. Tak jakby ktoś je właśnie pisał.
Badana 52, musisz sięgnąć głębiej.
Jestem nieco spięta. Odruchowo rozglądam się dokoła. Plastikowe żaluzje w oknach są podciągnięte, lecz tego ponurego, szarego dnia nie ma nikogo na zewnątrz. Trawnik i chodnik są opustoszałe. Po drugiej stronie drogi stoi jeszcze jeden budynek, lecz nie da się zobaczyć, czy ktoś w nim jest.
Na zdrowy rozum wiem, że jestem sama, lecz odnoszę wrażenie, jakby ktoś tuż przy mnie szeptał.
Przenoszę wzrok na laptop. Na ekranie jest kolejna wiadomość.
Czy to naprawdę była pierwsza, instynktowna odpowiedź, która przyszła ci na myśl?
Krztuszę się. Skąd doktor Shields wie?
Gwałtownie odsuwam krzesło, gotowa wstać. Uświadamiam sobie jednak, jak mnie rozpracował. Z pewnością chodzi o chwilę zawahania, nim zaczęłam pisać. Doktor Shields zauważył, że odrzuciłam pierwsze, co mi przyszło do głowy, i wybrałam bezpieczniejszą odpowiedź. Przyciągam krzesło w stronę komputera. Robię powolny wydech.
Kolejne polecenie pojawia się na ekranie: Niech twoja odpowiedź nie będzie tak powierzchowna.
Mówię sobie, że to szaleństwo sądzić, iż doktor Shields zna moje myśli. Już samo przebywanie w tym pomieszczeniu to, rzecz jasna, igranie z moim umysłem. Gdybym była wśród ludzi, nie czułabym się tak dziwnie.
Wkrótce na ekranie pojawia się drugie pytanie.
Kiedy oszukiwałaś? Opisz tę sytuację.
No dobrze. Chcesz tej niefajnej prawdy o moim życiu? Mogę pogrzebać w sobie trochę głębiej.
Czy jeśli pełni się rolę dodatku w samym akcie, to jest to zdrada?
Czekam na odpowiedź, lecz jedynym ruchem na ekranie jest mrugający kursor. Piszę dalej:
Czasem spotykam się i sypiam niezobowiązująco z facetami, których nie znam za dobrze. A może raczej chodzi o to, że nie chcę ich tak naprawdę głębiej poznać.
Brak reakcji. Kontynuuję:
W pracy nauczyłam się uważnie przyglądać ludziom, gdy spotykam ich po raz pierwszy. Jednak w życiu osobistym, zwłaszcza gdy trochę wypiję, celowo redukuję uważność. Kilka miesięcy temu poznałam basistę. Poszłam z nim do jego mieszkania. Oczywiste było, że mieszka tam kobieta, lecz nie zapytałam go o nią. Powiedziałam sobie, że to tylko współlokatorka. Czy to źle, że zakładam klapki na oczy?
Naciskam Return, zastanawiając się, jak zostanie odebrane to wyznanie. Lizzie, moja najlepsza przyjaciółka, wie o tych jednorazowych przygodach, lecz nie powiedziałam jej o butelkach perfum ani o różowej maszynce do golenia, którą tamtego wieczoru widziałam w łazience. Nie wie też, jak często mi się to zdarza i chyba nawet nie chcę, aby mnie oceniała.
Litera po literze na ekranie wyłania się słowo:
Lepiej.
Przez krótką chwilę czuję zadowolenie — zaczynam chwytać, jakich odpowiedzi należy udzielać. Potem uświadamiam sobie, że ktoś zupełnie mi nieznany czyta wyznania o moim życiu seksualnym. Ben w wyprasowanej, świeżej koszuli i rogowych okularach sprawiał profesjonalne wrażenie, lecz co tak naprawdę wiem o tym psychiatrze i jego badaniu?
Być może to tylko nazywa się badaniem nad moralnością i etyką. Równie dobrze to może być cokolwiek innego. Skąd mam wiedzieć, że ten facet naprawdę jest wykładowcą na Uniwersytecie Nowojorskim? Taylor nie sprawia wrażenia dziewczyny, która weryfikuje informacje. Jest jednak piękną kobietą i być może to z tego powodu zaproszono ją do udziału.
Nie mam czasu na decyzję, co zrobić, bo pojawia się kolejne pytanie:
Czy gdybyś miała już plany z przyjaciółką, odwołałabyś je, gdybyś dostała lepszą ofertę?
Czuję, jak moje ramiona się rozluźniają. Pytanie brzmi całkiem niewinnie i bezpiecznie, jak coś, o co mogłaby mnie spytać Lizzie, gdyby akurat potrzebowała rady. Gdyby doktor Shields miał niecne zamiary, to wszystko nie odbywałoby się w sali uniwersyteckiej. A poza tym mówię sobie, że on przecież nie pytał o moje życie seksualne. To ja sama o nim opowiedziałam.
Odpisuję:
Oczywiście, że tak, ponieważ nie pracuję regularnie. Bywają tygodnie, gdy jestem zalatana. Niekiedy robię makijaże siedmiu do ośmiu klientom dziennie, krążąc w tę i we w tę po Manhattanie. Potem jednak przez parę dni mam umówionych tylko kilka wizyt. W moim przypadku odrzucenie zlecenia nie wchodzi w grę.
Już mam nacisnąć klawisz Return, gdy zdaję sobie sprawę, że doktorowi Shieldsowi nie wystarczy to, co napisałam. Zgodnie z poleceniem drążę głębiej:
W wieku piętnastu lat dostałam pierwszą pracę. To był punkt z kanapkami. Po dwóch latach zrezygnowałam z college’u, bo nie byłam w stanie kontynuować studiów. Mimo pomocy finansowej przez trzy wieczory w tygodniu musiałam pracować jako kelnerka i miałam kredyt studencki. Nie znosiłam mieć długów. To ciągłe martwienie się, czy bankomat nie pokaże, że nie mam na koncie środków, to, że gdy wychodziłam z pracy, przemycałam kanapkę...
Obecnie radzę sobie trochę lepiej. Nie mam jednak poduszki finansowej, tak jak moja najlepsza przyjaciółka Lizzie. Co miesiąc rodzice przysyłają jej czek. Moi są spłukani, a poza tym moja siostra jest osobą specjalnej troski. Dlatego czasami muszę odwołać spotkanie z przyjaciółką. Sama muszę dbać o swoje finanse, ponieważ pod tym względem mogę polegać tylko na sobie.
Wpatruję się w ostatnie zdanie. Czy brzmi, jakbym narzekała? Mam nadzieję, że doktor Shields zrozumie, co próbuję powiedzieć: Moje życie nie jest idealne, no ale czyje jest? Mogłoby być gorzej.
Rzadko w taki sposób wyrażam siebie. Pisanie o skrywanych myślach jest niczym zmycie makijażu i ujrzenie swojej prawdziwej, obnażonej twarzy.
Odpowiadam na kolejne kilka pytań, w tym na:
Czy przeczytałabyś wiadomości swojego małżonka/partnera?
Piszę:
Zrobiłabym to, gdybym podejrzewała, że mnie zdradza. Nie mam męża (nigdy nie miałam) ani z nikim nie mieszkałam. Byłam z paroma osobami, które były kimś w rodzaju moich chłopaków, ale nie miałam powodów, żeby im nie ufać.
Skończyłam odpowiadać na szóste pytanie. Czuję się inaczej niż ostatnio — naprężona, jakbym wypiła o jedną kawę za dużo, jednak nie czuję już podenerwowania i niepokoju. Jestem niezwykle skupiona. Straciłam poczucie czasu. Równie dobrze mogę być w tej sali czterdzieści pięć minut, co dwukrotnie dłużej. Właśnie skończyłam opisywać coś, o czym nigdy nie mogłabym powiedzieć rodzicom — o tym, że w tajemnicy przed nimi opłacam niektóre rachunki za leczenie Becky — a litery znowu zaczynają się pojawiać na ekranie:
To musi być dla ciebie trudne.
Odczytuję wiadomość po raz drugi, tym razem wolniej. Jestem zaskoczona, jak dużym pocieszeniem są dla mnie miłe słowa doktora Shieldsa. Opieram się plecami o krzesło, czując, jak twardy metal wbija mi się między łopatki. Usiłuję sobie wyobrazić, jak doktor wygląda. Widzę go jako przysadzistego mężczyznę z siwą brodą. Troskliwego i pełnego empatii. Prawdopodobnie nie takie rzeczy już słyszał. Nie ocenia mnie.
Myślę, że to faktycznie jest trudne. Kilkakrotnie szybko mrugam.
Bezwiednie wystukuję na klawiaturze: Dziękuję.
Dotychczas nikt nie chciał aż tyle o mnie wiedzieć. Większości ludzi wystarczają błahe rozmówki, które z kolei nie podobają się doktorowi Shieldsowi. Być może moje tajemnice są poważniejsze, niż sądziłam, bo po wyjawieniu ich psychiatrze czuję się lżej.
Pochylam się nieco i czekając na kolejne pytanie, bawię się trzema przeplatającymi się srebrnymi obrączkami na palcu wskazującym. Wydaje mi się, że oczekiwanie trwa dłużej niż przy poprzednich pytaniach.
No i jest:
Czy kiedyś sprawiłaś ból komuś, na kim ci zależy?
Niemal zachłystuję się powietrzem. Dwukrotnie czytam pytanie. Nie potrafię nie spoglądać na drzwi, choć wiem, że przez szybkę na górze nikt nie patrzy do środka. Pięćset dolarów — kwota ta nie wydaje się już łatwo zarobionymi pieniędzmi.
Nie chcę zbyt długo zwlekać. Doktor Shields będzie wiedział, że czegoś unikam.
Wystukuję odpowiedź, by zyskać nieco na czasie:
Niestety tak.
Nawijam pasmo włosów na palec i dopisuję:
Kiedy przyjechałam do Nowego Jorku, podobał mi się pewien chłopak, ale moja koleżanka też się w nim zadurzyła. Zaprosił mnie na randkę.
Przerywam pisanie. Ta historia to nic takiego. To nie tego chce doktor Shields. Powoli klawiszem Backspace usuwam kolejne litery. Na początku badania, akceptując zasady, obiecałam, że będę szczera, i do tej pory tego przestrzegałam. Teraz jednak chcę nazmyślać.
Doktor Shields być może wie, że nie powiedziałam prawdy.
I tak się zastanawiam, jakbym się czuła, gdybym jednak ją wyznała.
Czasami myślę, że zraniłam wszystkie osoby, które kochałam.
Tak bardzo chciałabym to napisać. Wyobrażam sobie, jak doktor Shields kiwa ze współczuciem głową i zachęca mnie, bym kontynuowała. Może jeśli powiem mu, co zrobiłam, ponownie napisze coś pocieszającego?
Mam ściśnięte gardło. Pocieram oczy.
Gdybym była na tyle odważna, zaczęłabym tłumaczyć doktorowi Shieldsowi, że przez całe lato, gdy rodzice byli w pracy, opiekowałam się Becky. Miałam zaledwie trzynaście lat, ale byłam odpowiedzialna. Siostra bywała wkurzająca — ciągle wpadała do mojego pokoju, gdy akurat były u mnie koleżanki, pożyczała sobie moje rzeczy i wszędzie za mną łaziła — lecz ją kochałam.
Kocham ją. Nadal ją kocham.
Bycie blisko niej jest bolesne.
Nie napisałam jeszcze ani słowa, gdy Ben puka do drzwi, mówiąc, że zostało mi tylko pięć minut.
Unoszę ręce nad klawiaturę. Piszę powoli: Tak, i zrobiłabym wszystko, żeby móc to cofnąć.
Naciskam Enter — szybko, zanim zdołam przemyśleć te słowa. Wpatruję się w ekran, lecz doktor Shields nie odpisuje. Kursor pulsujący niczym serce jest hipnotyzujący. Pieką mnie oczy.
Gdyby w tym momencie doktor Shields coś do mnie napisał, gdyby poprosił, abym kontynuowała odpowiedź, i poinformował mnie, że mogę wyjść poza ustalony czas badania, zrobiłabym to. Wypuściła to z siebie. Powiedziała mu wszystko.
Oddycham płytko. Mam wrażenie, że stoję na krawędzi urwiska i czekam, aż ktoś powie, że mam skoczyć. Uporczywie patrzę na ekran, bo wiem, że została mi może minuta. Na ekranie jest tylko migoczący kursor. W głowie, w synchronizacji z ruchami kursora, pulsują słowa: Powiedz mi. Powiedz mi.
Ben otwiera drzwi. Z trudem odrywam wzrok od ekranu. Kiwam mężczyźnie głową, okręcam się na krześle, powoli ściągam z oparcia kurtkę i podnoszę plecak. Po raz ostatni spoglądam na komputer. Ekran pozostaje pusty.
Gdy tylko się podniosłam, ogarnęło mnie uczucie wyczerpania. Uszła ze mnie cała energia. Ręce i nogi mam ciężkie, a umysł mętny. Chcę jedynie pójść do domu i wpełznąć pod kołdrę z Leo.
Ben stoi tuż przy drzwiach i spogląda na trzymamy w rękach iPad. Kątem oka dostrzegam na górze imię Taylor, a pod nim jeszcze trzy inne imiona. Każdy ma jakieś tajemnice. Zastanawiam się, czy te dziewczyny wyjawią swoje.
— Do zobaczenia jutro o ósmej rano — mówi, gdy zaczynamy schodzić do holu.
Z trudem za nim podążam.
— Dobrze. — Chwytam się poręczy i skupiam na stopniach, aby żadnego nie przeoczyć. Gdy docieramy na dół, przystaję.
— Ehm, chciałabym o coś zapytać. Tak dokładnie to jakiego rodzaju jest to badanie?
Chłopak wygląda na lekko poirytowanego. Jest dość humorzasty w tych swoich błyszczących mokasynach i z wyszukanym rysikiem.
— To kompleksowe badanie nad moralnością i etyką w dwudziestym pierwszym wieku. Doktor Shields bada setki osób na potrzeby rozprawy naukowej. — Spogląda gdzieś za mnie na czekającą w holu kobietę. — Pani Jeannine?
Wychodzę z budynku i zasuwam skórzaną kurtkę. Przystaję, by zorientować się, gdzie dokładnie jestem. Obracam się i ruszam w stronę mojego mieszkania.
Mam wrażenie, że ludzie wokół mnie są pochłonięci zwykłymi zajęciami — kilka kobiet z jaskrawymi matami wchodzi do studia jogi na rogu. Mijają mnie dwaj idący spacerowym krokiem i trzymający się za ręce faceci. Pędzącego na hulajnodze dzieciaka goni ojciec, krzycząc za nim „Ej, kolego, wolniej!”. Dwie godziny temu nie zwróciłabym uwagi na żadną z tych osób, lecz teraz, znalazłszy się z powrotem w tym hałaśliwym, gwarnym, ruchliwym świecie, czuję się skołowana.
Idę w stronę mojego bloku, zatrzymując się na światłach na rogu. Jest zimno, więc sięgam do kieszeni po rękawiczki. Zakładam je i zauważam, że bezbarwny lakier, którym wczoraj pomalowałam paznokcie, jest poobdrapywany. Widocznie obskubałam go, gdy zastanawiałam się, czy udzielić odpowiedzi na ostatnie pytanie.
Drżę. Oplatam się rękami. Czuję, jakby właśnie zaczynała mnie rozkładać grypa. Mam dzisiaj cztery klientki i nie wiem, jak znajdę w sobie energię potrzebną do taszczenia kasetki z przyborami do makijażu i prowadzenia pogawędek.
Zastanawiam się, czy gdy jutro rano wrócę do tej samej sali, badanie będzie kontynuowane od miejsca, w którym skończyłam. A może doktor Shields pozwoli mi pominąć ostatnie pytanie i po prostu zada nowe?
Wychodzę zza ostatniego rogu na mój budynek. Przekręcam klucz w drzwiach wejściowych. Szarpnięciem pociągam je mocno za sobą, aż słyszę, jak zamek się zatrzaskuje. Wlokę się przez cztery kondygnacje schodów. Otwieram drzwi od mieszkania. Zapadam się w futonie. Leo wskakuje na niego i zwija się przy mnie. Czasem chyba wyczuwa, że potrzebuję wsparcia. Adoptowałam go kilka lat temu, niemal pod wpływem impulsu, gdy wstąpiłam do schroniska dla zwierząt, by się rozejrzeć za kotem. Nie warczał ani nie skomlał. Siedział w klatce i patrzył, jakby oczekiwał, że po niego przyjdę.
Nastawiam budzik w telefonie. Wstanę za godzinę. Kładę dłoń na małym, ciepłym psim ciałku. Leżąc tak, zaczynam się zastanawiać, czy to było tego warte. Nie byłam przygotowana na tak intensywne doświadczenie ani na potok emocji mu towarzyszących. Przewracam się na bok, zamykam ciężkie powieki i mówię sobie w duchu, że gdy trochę odpocznę, poczuję się lepiej.
Nie wiem, co się może wydarzyć jutro. O jakie nowe rzeczy będzie pytał doktor Shields. Napominam się, że w końcu nikt mnie nie zmusza do udziału. Mogę udawać, że zaspałam albo zrobić jak Taylor i po prostu nie przyjść. Tuż przed pogrążeniem się w sennej nieświadomości myślę, że przecież nie muszę tam jutro wracać.
Wiem jednak, że sama się okłamuję.
Powieść Anonimowa dziewczyna możecie kupić w popularnych księgarniach internetowych: