E-booki to dla wielu czytelników bardzo wygodna alternatywa dla standardowych, papierowych książek. Jak się jednak okazuje – nie zawsze jest najlepsza.
Znana firma z Redmond – Microsoft, odpowiedzialna między innymi za system operacyjny Windows, pakiet biurowy Office czy konsole Xbox – zapowiedziała, że od kwietnia bieżącego roku kończy wsparcie dla jednego ze swoich produktów – działu z e-bookami w Microsoft Store.
Z systemu Windows korzysta większość z nas, jednak chyba nie wiele osób kupowało e-książki w specjalnej e-księgarni Microsoftu. Dlatego przedsiębiorstwo postanowiło zrezygnować z dalszego prowadzenia książkowego biznesu i już niebawem całkowicie wyłączy tę usługę.
Niestety, wraz z wygaszeniem działu z e-bookami, Microsoft zdecydował także o usunięciu wcześniej kupionych przez użytkowników tytułów. Oznacza to, że zniknie dostęp do zakupionych książek dla użytkowników, którzy kupili tytuły przed 2 kwietnia.
Na szczęście, użytkownicy mają jeszcze dwa miesiące na doczytanie wszystkich książek, które kupili w ramach usługi Microsoft Store. Po tym okresie gigant z Redmond przyzna użytkownikom zwrot pieniędzy.
Choć zachowanie Microsoftu wydaje się uczciwe – wszak zamierzają oddać swoim klientom pieniądze za zakupione w usłudze książki – wielu dziennikarzy, między innymi na łamach portalu BBC, zadaje pytanie: co tak naprawdę kupujemy?
Na przykładzie książek z Microsoft Store, przekonujemy się, że tak naprawdę nie kupujemy samego ebooka, a dostęp do niego. I to od przedsiębiorstwa i zawartej między nim a nami umowy zależy, kiedy odbierze nam licencję na czytanie.
Czy zatem e-booki zawsze mają przewagę nad fizycznymi książkami?