Wdowiec Jan Sikora, były zawodnik, obecnie trener judo, samotnie wychowuje szesnastoletniego syna Michała. Ten jest daleki od ideału, jaki sobie wymarzył. Jan sprawdza się w roli wychowawcy młodzieży, ale jako ojciec ponosi porażkę za porażką. Pewnego dnia poznaje Karolinę, z którą wiąże nadzieje na związek. Ma jednak świadomość, że ona lubi dzieci, a jego trudna relacja z synem nie stawia go w dobrym świetle. Czy uda mu się nawiązać nić porozumienia z Michałem i zdobyć serce wybranej kobiety?
W tej książce znajduję wszystko, co dla mnie ważne: miłość, trudną relację ojca i syna, tęsknotę i sport. Doskonała lektura
Łukasz Orbitowski
Zapraszamy do przeczytania powieści W. & W. Gregory Uznanie.
– Według mnie, ojcostwo, jak i macierzyństwo, z zasady nie jest proste. Nie mamy instrukcji obsługi człowieka. Nie ma takiego przedmiotu w szkole, który nazywałby się np.: „Prawidłowe wychowanie potomstwa”. Dlaczego? Chyba dlatego, że my, ludzie, nie lubimy się uczyć na cudzych błędach, uczymy się, niestety, na swoich, nie wychodząc z takich lekcji bez szwanku. Niejednokrotnie zarzekamy się, że nie powielimy błędów naszych rodziców, a i tak je powielamy, bo nie mamy innego wzorca. Obserwując młodsze pokolenie, mam wrażenie, że idzie ku lepszemu. Ale czas pokaże, czy to dobry kierunek – mówi w naszym wywiadzie W. & W. Gregory.
W. & W. Gregory złożył w ręce czytelników mocną, bezkompromisową i gorzką powieść.
- recenzja książki „Uznanie"
W ubiegłym tygodniu na naszych łamach mogliście przeczytać premierowy fragment książki Uznanie. Dziś czas na kolejną odsłonę tej historii:
– Czy jest pan wierzący? – pyta safanduła.
A jakie to ma znaczenie? Czuję, że dla niego tak. Niestety, jak na nauczyciela etyki ma bardzo ciasne klapki na oczach. I co takiemu powiedzieć? Prawdę? Że kiedyś wierzyłem, ale zostałem uświadomiony? A może, że byłem ministrantem? Ze trzy miesiące to trwało, może pięć, coś mnie podkusiło, żeby dołączyć, bo pozazdrościłem kolegom, a może chciałem zrobić przyjemność mojej mamie? Po trochu raczej. Ojciec nie wiedział, wszyscy trzymaliśmy to przed nim w tajemnicy, boby mi znalazł robotę. To było jeszcze przed judo. Pamiętam, że ksiądz raz wydarł się na jedną dziewczynę, córkę esbeka, jeszcze przed stanem wojennym, a może w trakcie. Przyszła do kościoła po dary, a on jej powiedział, żeby stąd zmiatała, córka psiarza, przy ludziach tak ją zwyzywał. Dziewczyna chyba nie wiedziała, że dzieciom milicjantów się nie należy, spaliłem się za nią ze wstydu, a dopiero potem ona ze swoim wstydem do mnie dołączyła.
Bo ja zawsze wstydziłem się za wszystko i za wszystkich.
I potem zrezygnowałem, bez pożegnania nie stawiłem się na mszy, nie chciałem służyć temu księdzu, młody był, pyskaty, młodszy od proboszcza, góral spod Limanowej. Starsi ministranci mówili, że puszczał im pornosy na video, zboczeniec. A więc czy jestem wierzący? Wierzę, że coś istnieje, ale nie Bóg, choć cały czas go wzywam nadaremno i potem wstydzę się sam przed sobą, że go wezwałem, choć sobie obiecałem, że nie będę tego więcej robił. O, Jezusie. No właśnie tak. Odrzuciłem Boga, bo nie ufałem w jego nieskończoną dobroć, która karze dzieci za to, że w ogóle są, za to, że się mówi „czcij ojca swego i matkę swoją”. A za co?
Przecież rodzice nie muszą kochać swojego dziecka, nie ma w prawie takiego obowiązku, nieprawdaż?
Jest obowiązek zadbać o bezpieczeństwo, wychować, ale kochać nie trzeba. Ile matek nie odczuwa instynktu macierzyńskiego? Ile kobiet najchętniej oddałoby swoje dziecko obcym, byleby przestało się drzeć? Trzymają na siłę, bo takie jest oczekiwanie ogółu. Kto tak to poukładał? Bóg? Ten niby miłosierny? Odszedłem od Boga też za tę nierówność społeczną i ten cały wstyd, którego nie powinno być, bo przecież jesteśmy jedną wielką rodziną, a przed rodziną nie trzeba się wstydzić. Ja się wstydziłem wszystkiego, moich ubrań, mojego brudu, zapachu poza niedzielą, kiedy po całym tygodniu na wieczór w sobotę było kąpanie.
Książkę Uznanie kupicie w popularnych księgarniach internetowych:
Tagi: fragment,