Kiedy media biją na alarm, podejmując temat stale spadającego poziomu czytelnictwa, kiedy jej rówieśnicy chętniej sięgają po gry komputerowe niż po książki, kiedy literatura ustępuje miejsca kinu, ona zdecydowała się napisać książkę.
- Momentami nienawidzę siebie za to, że nie poczekałam - mówi w rozmowie z Justyną Gul pisarka, Nikolina Rudol. - Mogłam przecież poświęcić więcej czasu na udoskonalenie Międzypiekla. Dostrzegam jego niedostatki i wiem, że teraz napisałabym tę książkę lepiej. Zawsze jednak zadaję sobie pytanie: „Co jeszcze mogę zrobić?”. No właśnie - nie mogę nic. Pozostaje mi tylko czekać na werdykt w postaci wyników sprzedaży. Uda się? To miło. Postaram się kontynuować historię Samary i Iana. Nie uda się? Napiszę nową książkę i być może tym razem pozwolę jej dłużej poleżeć, nim zacznę zabiegać o wypuszczenie jej na rynek. Mimo wszystko, niezmiennie jestem pewna jednego: to mój świat, mój własny, w który nikt nie ma prawa ingerować. Krytycy mogą się wypowiadać i, naturalnie, szanuję ich opinie, ale do niczyjego zdania nie muszę się ustosunkowywać. Na kartach pierwszego tomu Międzypiekla pokazałam zmyśloną rzeczywistość oczyma piętnastolatki, którą wówczas byłam. Być może ta piętnastolatka nie była najlepsza w pisaniu, na pewno brakowało jej (i nadal brakuje) życiowego doświadczenia. Ale nigdy nie wyprę się tego, że nią byłam i nie wyprę błędów, jakie popełniłam. Bo są tylko moje.
Zapraszamy do lektury całego tekstu, który znaleźć można w naszym dziale publicystycznym.