Zdobywam zamek ma jedną z najbardziej charyzmatycznych narratorek, z jaką kiedykolwiek się spotkałam.
J.K. Rowling, autorka serii o Harrym Potterze
Stwierdzenie, że nie byłem w stanie odłożyć tej książki, nie jest oryginalne, ale jak najbardziej prawdziwe. Jej siła leży w szczególe. Książka jest jak dobra rzeźba: im dłużej się patrzy, tym więcej się dostrzega.
Christopher Isherwood, autor powieści Samotny mężczyzna i Pożegnanie z Berlinem
To wspaniała książka. Świeża, jakby została napisana dzisiaj i tak klasyczna, jak powieści Jane Austen.
Donald E. Westlake, autor kryminałów o perypetiach Johna Dortmundera
Zdobywam zamek - jedno z najbardziej zachwycających zjawisk w literaturze angielskiej można by żartobliwie nazwać blogiem nastolatki z epoki przedkomputerowej. To historia siedemnastoletniej Cassandry, która mieszka z rodziną w okazałym zamku, w bardzo niedystyngowanej biedzie. Doskonaląc swój talent literacki, przez sześć burzliwych miesięcy zapełnia pamiętnik zabawnymi, przejmującymi i wzruszającymi wpisami, które układają się w kronikę życia jej ekscentrycznej rodziny.
Debiutancka powieść Dodie Smith jest dziś równie błyskotliwa i dowcipna jak wtedy, kiedy opublikowano ją po raz pierwszy. W Anglii od chwili premiery w 1948 roku miała 28 oficjalnych wydań książkowych i dziewięć jako audiobook na kasetach i płytach CD. Dziś po raz pierwszy ukazuje się w Polsce. Zapraszamy do lektury książki Dodie Smith. Zapraszamy również do lektury jej premierowego fragmentu.
Stało się coś okropnego, tak okropnego, że trudno mi o tym pisać. Och, jak oni mogli, jak mogli?
Kiedy zbliżali się do stodoły, usłyszałam ich rozmowę. Neil powiedział:
– Boże, Simon, miałeś szczęście, że udało ci się ujść z życiem.
– Niesamowite, prawda? – odrzekł Simon. – Wczoraj wieczorem wcale nie zachowywała się w ten sposób.
Potem odwrócił się, żeby popatrzeć na zamek, i dodał:
– Co za cudowne miejsce! Ale piekielnie niewygodne. I oni najwyraźniej nie mają ani centa. Sądzę, że nie można obwiniać tej biednej dziewczyny.
– Można mieć pretensje, że była tak cholernie niesubtelna – powiedział Neil.
– A ta komiczna suknia, o tej porze dnia! Zabawne, wczoraj wieczorem całkiem mi się w niej podobała.
– Macocha wydaje się naprawdę miła. Była tak samo zażenowana jak ja. Mój Boże, jak mnie krępowała ta dziewczyna!
– Musimy zerwać z nimi kontakt, Simon. Jeżeli tego nie zrobimy, ona może cię postawić w bardzo kłopotliwej sytuacji.
Simon przyznał mu rację. Rozmawiali półgłosem, ale wokół było tak cicho, że wyraźnie słyszałam każde słowo. Kiedy przechodzili koło stodoły, Neil się odezwał:
– Szkoda, że nie widzieliśmy małej. Słodki dzieciak.
– Taka trochę rozmyślnie naiwna, nie uważasz? – powiedział Simon.
– Najbardziej żal mi starego. Miałem nadzieję, że będę mógł mu pomóc. Ale niewiele da się zrobić, jeżeli jest beznadziejnym pijakiem.
Myślałam, że ich zabiję! Przecież ojciec nie ma nawet dość jedzenia, a co dopiero mówić o alkoholu! Musieli słyszeć jakieś załgane plotki. Jak ludzie mają czelność mówić, że ojciec pije! I nie jest wcale stary, nie ma jeszcze pięćdziesięciu lat.
Więcej nie słyszałam. Żałuję teraz, że nie wybiegłam i nie przyłożyłam im. Zobaczyliby, czy rzeczywiście jestem taka rozmyślnie naiwna!
Co, do licha, zrobiła Rose? Muszę iść do domu.
Ósma godzina. W salonie.
Przyszłam tu, żeby uciec od Rose. Suszy włosy w kuchni i robi manicure zaostrzoną zapałką. I cały czas mówi. Nie pojmuję, jak Topaz może to wytrzymać, wiedząc, co wie – bo nie byłam w stanie zachować tego dla siebie, to było nie do zniesienia. Może by mi się udało, gdyby Topaz nie była sama, jak przyszłam, ale była sama i zauważyła moje zaniepokojenie. Zaczęłam jej opowiadać szeptem – nasz dom jest straszny pod tym względem, bo wszystko można podsłuchać – ale powiedziała: „Zaczekaj” – i wyciągnęła mnie do ogrodu. Słyszałyśmy Rose śpiewającą na górze, więc nie rozmawiałyśmy, dopóki nie minęłyśmy mostu i nie poszłyśmy kawałek w górę kopca.
Topaz nie była tak wściekła, jak się spodziewałam – ale oczywiście nie przekazałam jej tego, co mówili o ojcu. Nie była nawet zdziwiona. Powiedziała mi, że Rose z okna sypialni zobaczyła nadchodzących Cottonów i nic nie mogło jej powstrzymać przed włożeniem popołudniowej sukni. (Jakby ktokolwiek w ogóle nosił popołudniową suknię po południu). I zachowywała się jak obłąkana, zagiąwszy parol na Simona Cottona.
– To znaczy była dla niego przesadnie miła?
– Niezupełnie, to zresztą nie byłoby najgorsze. Była straszliwie pretensjonalna i przez cały czas nadmiernie zwracała na siebie uwagę, wymuszając zainteresowanie. Gdyby miała wachlarz, uderzałaby go, mówiąc: „Fe! Fe!”. I trzepotała rzęsami. To wszystko mogło być bardzo ujmujące, ale sto lat temu.
Och, prawie to widziałam. Rose przyswoiła to sobie ze starych książek. Nie znałyśmy żadnych nowoczesnych kobiet oprócz Topaz, ale Rose nigdy by nie przyszło do głowy, żeby ją naśladować. Ach, biedna, biedna Rose. Nawet w kinie nigdy nie widziała nowoczesnych dziewcząt (…).