Bądź jak promienie słońca. Fragment książki „Cud na Piątej Alei"

Data: 2018-05-22 21:25:44 | Ten artykuł przeczytasz w 11 min. Autor: Sławomir Krempa
udostępnij Tweet
News - Bądź jak promienie słońca. Fragment książki „Cud na Piątej Alei

Eva, nieuleczalna romantyczka, patrzy na życie przez różowe okulary i wierzy w szczęśliwe zakończenia. Jednak czasem nawet jej jest smutno. Po śmierci babki nie ma już żadnej rodziny i ciągle nie może znaleźć prawdziwej miłości, choć jej przyjaciółki dawno odszukały swoje połówki. Do tego nadchodzi Boże Narodzenie, a to trudny czas dla samotnych.

W liście do Świętego Mikołaja prosi więc o romans. Zbieg okoliczności sprawia, że śnieżyca nad Nowym Jorkiem więzi ją w jednym mieszkaniu z cynicznym i przepełnionym pesymizmem autorem kryminałów, których Eva nie cierpi. Wydaje się, że nie mogła trafić gorzej…

Do lektury powieści Sarah Morgan Cud na Piątej Alei zaprasza HarperCollins Polska. Dziś w naszym serwisie możecie przeczytać jej premierowy fragment:

– Nie możemy mu dostarczyć parki turkawek! Wiem, zamierza się oświadczyć w święta i uważa, że będzie romantycznie, ale nie ma nic romantycznego w pomieszczeniu zapaskudzonym przez ptasie łajno. My znajdziemy się na czarnej liście restauratora, a narzeczona da mu kosza i tyle z tego będzie. Szlag trafi szczęśliwe zakończenie. – Eva przycisnęła telefon do ucha i szczelniej otuliła się płaszczem.

Za oknem taksówki obficie padał śnieg, niwecząc starania ludzi usiłujących sprzątać go z ulic. Wydawało się, że im bardziej odśnieżali, tym więcej sypało się z nieba. W walce z żywiołem człowiek z góry skazany był na przegraną. Śnieżyca zasnuła widok na Piątą Aleję, lśniące wystawy sklepowe były ledwo widoczne za zasłoną płatków śniegu.

– Przekonam go, że romantyczna sceneria nie wymaga żadnych gołębi, kur, gęsi i temu podobnych. A skoro już o tym mowa, jeden złoty pierścionek najzupełniej wystarczy. Komu potrzeba pięciu? Przecież zależy mu, żeby było wyjątkowo, a nie wyjątkowo drogo. To nie to samo.

– Laura od dziecka marzyła o romantycznych oświadczynach – odezwała się jak zwykle praktyczna Paige. – Facet jest pod wielką presją, żeby sprostać jej oczekiwaniom.

– Z pewnością nie marzyła o całej tej menażerii. Wymyślę scenariusz i mogę ci obiecać, że będzie niepowtarzalny. Sama wiem najlepiej, co jest prawdziwie romantyczne.

– Jakoś nie wtedy, gdy sprawa dotyczy ciebie.

– Dzięki za przypomnienie, że moje życie uczuciowe praktycznie nie istnieje.

– Chętnie służę. A skoro już przy tym jesteśmy, zamierzasz coś z tym zrobić?

– Absolutnie nic. Nie będę nawet dyskutować na ten temat. – Eva sięgnęła do torebki. – Możemy wrócić do tematu? Do świąt Bożego Narodzenia został miesiąc.

– Za mało czasu na wyrafinowane plany.

– Nie potrzebujemy niczego skomplikowanego. Ważne są emocje. Ona musi się wzruszyć jego słowami i ich znaczeniem. Czekaj… – Eva postukała długopisem w notesik. – Poznali się w Central Parku, prawda? Oboje spacerowali z psami?

– Zgadza się, ale park jest zakopany pod półmetrową warstwą śniegu, a wciąż pada. Oświadczyny w tym miejscu mogłyby się skończyć na pogotowiu. Byłyby niezapomniane, ale niekoniecznie przyjemne.

– Coś wymyślę. Będę miała mnóstwo czasu, bo przez najbliższe dwa dni pilnuję komuś mieszkania i jedyne, co mam na głowie, to świąteczne dekoracje i zakupy, żeby po powrocie do domu nie znalazł pustej lodówki.

Zanotowała coś i schowała zeszyt do torebki.

– Za dużo pracujesz, Ev.

– I kto to mówi.

– Od czasu do czasu robię sobie przerwy na odpoczynek.

– Nie zauważyłam. A zresztą firma szybko się rozwija.

– Nie przestałaby, gdybyś od czasu do czasu poszła wieczorem na randkę.

– Pyszna rada. Problem w tym, że nie bardzo mam z kim.

– Dlaczego nie spróbujesz serwisów randkowych?

– Nie znoszę ich. Wolę inaczej poznawać nowych ludzi.

– Ale ty nikogo nie poznajesz! Żyjesz pracą. A wieczorem kładziesz się do łóżka z pluszowym misiem.

– To kangur, nie miś. Dostałam go od babuni, gdy miałam cztery lata.

– Nic dziwnego, że jest mocno sfatygowany. Czas zamienić kangura na faceta z krwi i kości.

– Kocham mojego kangurka. Nigdy mnie nie zawiódł.

– Evo, musisz częściej wychodzić. A co powiesz o tamtym bankowcu? Podobał ci się.

– Nie zadzwonił, choć obiecał. Życie jest wystarczająco stresujące. Szkoda czasu na czekanie na telefon od faceta, który nieszczególnie ci przypadł do gustu, i deliberowanie, czy zaprosi cię na randkę, na którą wcale ci się nie chce iść.

– Mogłabyś sama zadzwonić.

– Zadzwoniłam. Nie odebrał. – Eva wpatrzyła się w wirujące płatki śniegu. – Potrafię być uparta, gdy chodzi o rozwijanie naszej firmy albo naszą przyszłość, ale nie będę się uganiała za facetem. Zresztą każdy wie, że nie znajduje się wielkiej miłości, kiedy się jej szuka. Trzeba cierpliwie czekać, a sama cię znajdzie.

– Jak ma cię znaleźć, skoro nie wychodzisz z mieszkania?

– Właśnie że wyszłam! Przecież jestem tutaj, na Piątej Alei.

– Sama. I wylądujesz w innym mieszkaniu. Znów sama. Pomyśl tylko o świetnym seksie, którego się pozbawiasz. Znajdziesz swojego księcia z bajki, gdy będziesz bezzębną staruszką ze sztucznym stawem biodrowym.

– Wiele osiemdziesięciolatek prowadzi całkiem udane życie erotyczne. Wystarczy odrobina kreatywności. – Ignorując uczucie nieprzyjemnej pustki, Eva pochyliła się do kierowcy. – Czy może się pan zatrzymać pod sklepem Dean & DeLuca? Jeśli faktycznie czeka nas śnieżyca, powinnam dokupić kilka rzeczy.

– W ciągu ostatnich dwóch tygodni prawie cię nie widywałam – mówiła dalej Paige. – Istne szaleństwo. Wiem, że dla ciebie to trudna pora. Tęsknisz za babcią. – Jej głos złagodniał. – Chciałabyś, żebym wpadła po pracy i dotrzymała ci towarzystwa?

Evę kusiło, żeby się zgodzić. Otworzyłyby butelkę wina, przycupnęłyby w piżamach na kanapie i gadały. Mogłaby się przyznać przyjaciółce, że często jest przygnębiona, i wtedy… Właśnie, co wtedy?

Wbiła wzrok w kolana. Przecież nie chce być marudą, która wiecznie użala się nad sobą i trzeba ją pocieszać. Nie zamierza być ciężarem dla innych. A zresztą, co to zmieni?

Babuni by się to nie podobało.

– Masz umówione spotkania z klientami, a potem kolację z narzeczonym.

– Żaden problem. Mogłabym…

– Niczego nie będziesz odwoływać – przerwała jej pospiesznie Eva, żeby nie dać sobie czasu na zmianę decyzji. – Poradzę sobie.

– Gdyby nie ta paskudna pogoda, mogłabyś wrócić do domu, tu przenocować i pojechać jutro rano, ale skoro zapowiadają rekordową śnieżycę… Przykro mi, że będziesz sama, ale lepiej nie planować na jutro pałętania się po mieście.

Eva przygryzła wargi. Tu czy tam, nic się nie zmieni. Sama nie wiedziała, czy to normalne. Nigdy wcześniej nie straciła bliskiej osoby, a babcia była dla niej najważniejsza na świecie. Minął ponad rok od jej śmierci, tymczasem rana wciąż była świeża i bolesna, jakby wszystko stało się wczoraj.

Dzięki babci Eva miała szczęśliwe i bezpieczne dzieciństwo.

Zawdzięczała jej wszystko. Miłość babci była bezcenna. A chociaż nikt tego Evie nie nakazywał ani o to nie prosił, każdego ranka wstawała z determinacją, żeby przeżyć ten dzień jak najlepiej, zgodnie z oczekiwaniami babci. Aby mogła być dumna z wnuczki. Gdyby ją teraz widziała, chyba nie miałaby powodu do dumy.

Z pewnością by jej powiedziała, że zbyt często siedzi wieczorami w mieszkaniu, mając za towarzystwo Netflix i filiżankę gorącej czekolady.

Babcia uwielbiała słuchać opowieści Evy o jej romantycznych zauroczeniach. Chciałaby, żeby dziewczyna spotykała się z ludźmi, nawet jeśli jest jej trochę smutno. Początkowo Eva próbowała, ale ostatnio jej życie towarzyskie sprowadzało się do kontaktów z przyjaciółkami i wspólniczkami w interesach: Paige i Frankie. Tak było wygodniej i łatwiej, choć obie dziewczyny były zakochane po uszy.

Co za ironia losu, że tylko ona, największa romantyczka z nich trzech, prowadzi najbardziej prozaiczne, pozbawione romansu życie.

Za oknem białe płatki wirowały na tle nieba szarego od chmur. Poczuła się zagubiona. Oderwana od rzeczywistości. Jaka szkoda, że wszystko przeżywa tak intensywnie.

Dobrze, że chociaż jest ustawicznie zajęta. Był to pierwszy sezon świąteczny od założenia agencji eventowej Urban Genie i miały mnóstwo zleceń.

Babcia byłaby dumna, że tyle udało jej się osiągnąć.

„Ciesz się każdą chwilą, Evo. Raduj się drobiazgami”.

Eva zamrugała gwałtownie, bo oczy zaszły jej łzami.

Zdaje się, że zapomniała o tej radzie. Żyła w wiecznym pędzie, zajęta robieniem planów i koordynowaniem różnych projektów. Rzadko się zatrzymywała, żeby wziąć oddech czy docenić urodę chwili. Śpieszyła się tak przez okrągły rok, od mroźnej zimy poprzez łagodną wiosnę po upalne lato, a teraz cykl się zamknął i nadeszła kolejna zima. Z wysiłkiem, krok za krokiem, pokonała kolejne pory roku. Nie żyła chwilą, bo żadna z nich nie przyniosła jej spontanicznej radości.

Starała się być silna i zachować pogodę ducha, ale był to najgorszy rok w jej życiu.

Niech to, pomyślała, jestem beznadziejna.

– Ev? – rozległ się głos Paige w telefonie. – Jesteś tam? Martwię się o ciebie.

Eva zacisnęła powieki i wzięła się w garść. Nie chciała niepokoić przyjaciół. Nie tak ją uczyła babcia.

„Bądź jak promienie słońca, Evo, a nie jak chmura deszczowa”.

Nie chciała być czarną chmurą na niczyim firmamencie.

– O mnie się nie martw. – Otworzyła oczy i uśmiechnęła się. – Pada śnieg. Kiedy przestanie, pobiegnę do parku i zrobię bałwana. Skoro nie mogę znaleźć sobie żywego chłopaka, ulepię go ze śniegu.

– Zrobisz śnieżnego adonisa?

– Żebyś wiedziała. Z szerokimi ramionami i rzeźbioną klatą.

– I z wielką marchewką…

– Myślałam raczej o ogórku. – Eva uśmiechnęła się filuternie.

– Ale wymagania – zachichotała Paige. – Nic dziwnego, że jesteś singielką. A poza tym masz poczucie humoru pięciolatki.

– Dlatego przyjaźnimy się od wieków.

– Cieszę się, że się śmiejesz. Boże Narodzenie zawsze było twoją ulubioną porą roku.

To prawda. Zawsze kochała święta. Każdego jowialnego mikołaja, każdą nutkę z melodii wygrywanych w sklepach, każdy płatek śniegu. Zwłaszcza śnieżynki były ulubione. Kojarzyły jej się z jazdą na saneczkach i lepieniem bałwana.

Śnieg wydawał jej się magiczny.

Dosyć, pomyślała, dosyć.

– To nadal moja ulubiona pora roku.

Nie trzeba czekać do Nowego Roku na postanowienie noworoczne.

Od dzisiaj postara się każdego dnia żyć tak, żeby babcia mogła być z niej dumna.

-> Przeczytaj kolejny fragment powieści!

REKLAMA

Zobacz także

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Książka
Cud na Piątej Alei
Sarah Morgan5
Okładka książki - Cud na Piątej Alei

Eva, nieuleczalna romantyczka, patrzy na życie przez różowe okulary i wierzy w szczęśliwe zakończenia. Jednak czasem nawet jej jest smutno. Po śmierci...

dodaj do biblioteczki
Reklamy