Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna im. Josepha Conrada-Korzeniowskiego w Gdańsku zaprasza na promocję najnowszej książki Moniki Szwai "Dziewice do boju!".
Spotkanie poprowadzi Ryszarda Wojciechowska.
27 maja (wtorek)
godzina 18.00
Filia nr 13 WiMBP
ul. Igielnicka 5
Gdańsk-Śródmieście
"Dziewice, do boju!" to dalszy ciąg "Klubu mało używanych dziewic".
Ostatnio zyskał ogromną popularność na świecie (a więc i u nas) pogląd, że należy za wszelką cenę dążyć do zrealizowania SIEBIE, cokolwiek miałoby to oznaczać. Zbytnie zaufanie modzie w tym zakresie może nas jednak wywieść na manowce. Realizując SIEBIE, zapominamy, że nie sami jesteśmy na świecie, a nawet (o zgrozo!), być może nie jesteśmy na nim najważniejsi.
Monika Szwaja w swoich książkach proponuje nieco inne podejście do rzeczywistości. Jej bohaterki, nie zapominając o podstawowej dawce zdrowego egoizmu, są zwrócone na zewnątrz. "Mało używane dziewice", które założyły Klub z zamiarem czynienia rzeczy pożytecznych, to kobiety inteligentne, sympatyczne i - choć "po przejściach" - wciąż pozytywnie nastawione do życia.
Aby dobrze bawić się przy czytaniu powieści "Dziewice, do boju!" niekoniecznie trzeba znać pierwszą książkę o nich.
Pierwsze plany zawodowe autorki zakładały, że będzie kominiarzem względnie ogrodniczką. Potem chciała pójść na prawo i nawet poszła, ale się nie dostała na Uniwersytet Warszawski z braku punktów za pochodzenie - w kwestionariusz z niesłuszną dumą wpisała sobie inteligencję pracującą. Jako taka, przełknąwszy niepowodzenie, natychmiast zaczęła szukać pracy i całkowitym przypadkiem wylądowała w telewizyjnym laboratorium obróbki taśmy filmowej jako panienka do czarnej roboty. Był rok 1967, a więc czasy niemal pionierskie i telewizja roiła się od pasjonatów - to oni zarazili Monikę telewizyjnym wirusem i sprawili, iż zgasł w niej bezpowrotnie zapał do studiowania prawa. Piastując coraz bardziej odpowiedzialne stanowiska w bazie filmowej i ucząc się filmu od operatorów oraz montażystów - skończyła zaoczne studia polonistyczne na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu. Praca magisterska była o teatrze telewizji, oczywiście. Po jakimś czasie zdecydowała się na debiut reporterski i zrealizowała ponad dwudziestominutowy film o lotnikach akrobatach. Tak się zaczęło życie zawodowe reportera filmowego z krwi i kości. W archiwum telewizji szczecińskiej leży dziś kilkaset zrealizowanych przez Monikę pozycji; a robiła również reportaże "dla Warszawy". Oprócz filmów, Monika była autorką wielu publicystycznych programów studyjnych i transmisji wozowych, które stały się jej zawodowym oczkiem w głowie.Życiowy romans z telewizją przerwał jej na osiem lat stan wojenny. W jej ukochanym Szczecinie nie było dla niej miejsca, wyjechała więc na dwa lata, uczyć dzieci w karkonoskim Podgórzynie. Wróciła "tylnymi drzwiami" i dalej uczyła dzieci - już w szczecińskich podstawówkach.. W 89 roku, podobnie jak inni wypędzeni dziennikarze, wróciła do TV, robić Solidarności kampanię wyborczą do sejmu okrągłostołowego. I już została.
Być może nigdy nie zaczęłaby pisać (telewizja zaspokajała jej zawodowe ambicje), gdyby nie poważna operacja, której musiała się poddać i półroczne zwolnienie lekarskie. Dziennikarz na tak długim urlopie umiera. Żeby nie zwariować z nudów, a poza tym z prozaicznej potrzeby zarobienia pieniędzy, Monika wzięła udział w konkursie wydawnictwa "Zysk i S-ka" na "polską Bridget Jones". Zajęła jedno z trzecich miejsc i oczekiwała wydania "Zapisków stanu poważnego", pisząc już "Jestem nudziarą". Niestety, Zysk ani nie wydawał "Zapisków", ani nie interesował się "Nudziarą". Zaryzykowało natomiast wydawnictwo "Prószyński i S-ka". Pierwszy nakład "Nudziary" rozszedł się w trzy tygodnie - i tak się zaczął trzeci zawodowy etap życia Moniki Szwai - już teraz pisarki.
Pół roku po "Nudziarze" ukazał się "Romans na receptę", potem "Zapiski", a następnie kolejno: "Stateczna i postrzelona", "Artystka wędrowna", "Dom na Klifie" i "Powtórka z morderstwa".
Po prawie czterech latach i wydanych w tym czasie siedmiu książkach - Monika Szwaja pożegnała się z wydawnictwem "Prószynski i S-ka", aby z Mariuszem Krzyżanowskim i Sławkiem Brudnym założyć własne, niewielkie wydawnictwo SOL. Rozstała się również z telewizją, przechodząc na przyspieszoną emeryturę.
Nowe wydawnictwo SOL wydało, jak dotąd, dwie jej książki: "Klub Mało Używanych Dziewic" oraz "Dziewice, do boju!".
Monika Szwaja w ciągu kilku lat stała się jedną z najpopularniejszych polskich pisarek. Nakłady jej książek przekroczyły w sumie czterysta tysięcy egzemplarzy. Miasto Szczecin nadało jej tytuł swojego ambasadora. Czytelnicy, a przede wszystkim czytelniczki piszą do niej setki listów dowodzących ogromnego zapotrzebowania na taką literaturę, jaką tworzy: inteligentną, optymistyczną, z dystansem i poczuciem humoru.
Źródło: www.ksiazka.net.pl