W Muzeum Sztuk Pięknych i Archeologii w Besançon jest pora lunchu. Niektórzy strażnicy schodzą na przerwę. Pozostałych mija para pięknych dwudziestolatków.
Kilka godzin później na ścianie poddasza domu w Miluzie wieszają ,,Nietoperza" Albrechta Dürera. To nie genialne fałszerstwo, ale łup genialnego złodzieja. Podobnie jak ponad 300 innych artefaktów zgromadzonych przez Stéphane'a Breitwiesera.
Jak to się stało, że młody chłopak bez grosza przy duszy zgromadził kolekcję dzieł sztuki wartą 2 miliardy dolarów? Dlaczego nikt go nie zatrzymał, gdy wynosił rzeźby i obrazy pod płaszczem albo wyrzucał je przez okna muzeów? Co stało się z dziełami, których nie udało się odzyskać?Usiądź wygodnie i przenieś się do Luwru na poddaszu domu w Miluzie.
Rozejrzyj się i podziwiaj kunszt najzuchwalszego złodzieja sztuki.
Autor kilku książek, napisał między innymi ,,Złodziej tożsamości.Historia prawdziwa". Pisał dla ,,National Geographic", ,,GQ", ,,Rolling Stone", ,,Esquire", ,,Vanity Fair", ,,The Atlantic" i ,,The New York Times Magazine". Jego prace znalazły się w antologiach ,,The Best American Sportswriting", ,,The Best American Science and Nature Writing", ,,The Best American Travel Writing" i ,,The Best American Non-Required Reading". Mieszka z rodziną w północnym Utah i południowej Francji.
Wydawnictwo: Otwarte
Data wydania: 2024-06-05
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
Liczba stron: 256
“Złodziej sztuki” Michaela Finkela to fascynująca opowieść, która przenosi nas w głąb świata kradzieży dzieł sztuki, gdzie granice między prawem a pasją stają się niejasne. Finkel z wirtuozerią kreśli portret Stéphane’a Breitwiesera, młodego mężczyzny, który przekształcił swoją obsesję na sztukę w najbardziej nieprawdopodobną kolekcję dzieł wartą miliardy dolarów.
Stéphane Breitwieser, francuski złodziej sztuki, stał się niemal legendarną postacią w świecie przestępczym. Ta książka to wspaniała opowieść o obsesji na punkcie sztuki, która pchnęła go do kradzieży 239 dzieł sztuki z 172 europejskich muzeów w latach 1995-2001. Breitwieser, który pracował jako kelner, dokonywał kradzieży średnio co 15 dni, tworząc kolekcję o szacunkowej wartości 1,4 miliarda dolarów. Nie był to jednak typowy przestępca. Dlaczego? Tego dowiecie się sięgając po książkę.
Breitwiesera jest niezwykle intrygującą postacią. Autor nie przedstawia nam tylko suchych faktów i szczegółów, które są kluczowe dla zrozumienia skali i wpływu jego przestępstw na świat sztuki, ale także stara się zrozumieć psychikę złodzieja, jego motywacje i wewnętrzne konflikty oraz odpowiedzieć na pytanie, co skłoniło tego młodego człowieka do popełnienia tak ryzykownych czynów.
Czy to była chęć posiadania, obsesja na punkcie sztuki, czy może coś znacznie głębszego?
Dzięki temu nie to jest czarno-biała historia o złoczyńcy i bohaterach, ale złożona opowieść o człowieku, który przekroczył granice, ale którego działania są głęboko ludzkie i zrozumiałe. Autor wspaniale potrafi wywołać w nas skrajne emocje, od zdumienia po współczucie, co sprawia, że książka jest nie tylko reportażem, ale także i ciekawym przeżyciem.
Kontekst historyczny jest niezwykle ważny w tej książce. Finkel nie ogranicza się do opisu samych kradzieży, ale również umieszcza je w szerszym kontekście historycznym i kulturowym. Opisuje ich pochodzenie i znaczenie, co sprawia, że książka jest nie tylko emocjonującą opowieścią, ale także edukacyjną podróżą przez historię sztuki. Dzięki temu możemy zrozumieć, jak zmieniały się metody ochrony dzieł sztuki i jakie były konsekwencje dla muzeów i kolekcjonerów.
Narracja jest płynna i wciągająca, z każdym rozdziałem pogłębiając tajemnicę i dramatyzm sytuacji. Autor zadaje nam pytania, które prowokują do refleksji nad moralnością i konsekwencjami kradzieży sztuki, jednocześnie zachowując lekkość pióra i szybkie tempo akcji.
Lecz to nie tylko reportaż czy kronika o kradzieży dzieł sztuki, ale także historia z głębokim spojrzeniem na psychologię i motywacje złodzieja. Finkel z niezwykłą precyzją oddaje atmosferę miejsca i czasu, w którym działał Breitwieser, tworząc obraz, który jest niemal namacalny. Na koniec pozostawia nas w zadumie i z przemyśleniami na temat wartości i znaczenia sztuki oraz jej miejsca w naszym życiu.
“Złodziej sztuki” to porywająca książka, która łączy w sobie elementy true crime, thrillera, dramatu i dokumentu. Bez wątpienia, jest to pozycja obowiązkowa dla każdego, kto interesuje się sztuką, historią, czy też ludzką naturą.
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @wydawnictwootwarte (współpraca reklamowa) 🩷.
To nie Ars?ne Lupin...
Książka Michaela Finkela zapowiadała się na wciągającą literaturę faktu z sensacyjnym smaczkiem. Opowieść o bezczelnym złodzieju dzieł sztuki, który w nonszalancki sposób dopuścił się wielu kradzieży i przez dłuższy czas wymykał się organom ścigania - obok takiej zapowiedzi nie można przejść obojętnie. Bardzo mocno liczyłam na lekturę w klimacie "Być jak Caravaggio", która całkiem niedawno wpadła mi w ręce i skradła kilka wieczorów.
"Złodziej sztuki" ma zupełnie inny klimat niż wspomnienia fałszerza Tony'ego Tetro. Chociaż same opisy kradzieży są ciekawe i szokujące (aż trudno uwierzyć, że współczesne muzea mogą być aż tak źle zabezpieczone), to jednak dynamicznej akcji trudno tutaj szukać. Odniosłam wrażenie, że bardziej niż na samej sztuce i kradzieżach Michael Finkel postanowił skupić się na postaci głównego bohatera - jego psychice i motywacjach. A umówmy się, nie jest to czarujący złodziejaszek rodem z powieści Maurice'a Leblanca. Stéphane Breitwieser nie wzbudza sympatii a powodzenie jego napadów nie ma źródła w inteligencji czy uroku osobistym a raczej w brawurze i bezczelności.
Ponownie zestawiając bohatera "Złodzieja sztuki" z Tonym Tetro, ten drugi wydaje się wyjątkowo nieszkodliwy i raczej stawiający pytanie, czym jest dzieło sztuki i ile tak naprawdę jest warte. Stéphane Breitwieser jest postacią lekkomyślną i egoistyczną, którą wymiar sprawiedliwości powinien ukarać z najwyższą surowością. Pod płaszczykiem miłości do sztuki skrywa się patologiczne uzależnienie od adrenaliny i posiadania rzeczy wyjątkowych. Oczywiście nie ma nic złego w samym posiadaniu rzeczy wyjątkowych. Szkodliwe jest wykradanie ich społeczeństwu tylko po to, by przechowywać je w nieodpowiednich warunkach, skazując na zniszczenie. Choć sama historia opisana w "Złodzieju sztuki" na pewno jest ciekawa i może fascynować, to jednak arogancja i bezmyślność głównego bohatera były dla mnie dość odpychające i wcale nie sprawiały, że chętnie wracałam do lektury.
Jeśli czytaliście Wszystko za życie Krakauera lub zachwyciło was Walden, koniecznie poznajcie historię ostatniego prawdziwego pustelnika...
Ukradziona tożsamość, okrutne zbrodnie - historia relacji między dziennikarzem a mordercą. Michael Finkel snuje urzekającą opowieść o morderstwie, miłości...
Przeczytane:2024-06-23,
Przychodzę do was z recenzją niesamowitej książki, opisującej historię jednego z największych na świecie złodziei sztuki.
Czy można kraść z miłości? Stéphane Breitwieser jest tego czystym dowodem. Na niewielkim poddaszu na francuskim przedmieściu zgromadził kilkaset dzieł sztuki wartych około 2 miliardów dolarów.
,,Skuteczne przestępstwo to nie takie, podczas którego zastosowano przemoc, ale takie, którego nikt nie zauważa.”
Po cichu, bez użycia broni ani siły okradł wiele muzeów i domów aukcyjnych z wielu krajów europejskich.
,,Kradł z miłości, nie dla zysku.”
Kochał sztukę całym sobą, pragnął jej bezgranicznie. Sztuka zawładnęła całym jego życiem. Miał dusze kolekcjonera co sprawiło, że pragnął nieprzerwanie coraz to nowszych przedmiotów. Począwszy od rzeźby ,,Adama i Ewy” wykonanej z Kości Słoniowej, po obrazy, broń palną, srebrne naczynia, a nawet ogromne posągi sakralne. Na tym swoim mało rzucającym się w oczy poddaszu, napawał się widokiem tych wszystkich pięknych dzieł. Dbał o nie, były jego najcenniejszym skarbem. Podczas kradzieży nie miał wyrzutów sumienia. Z miłości popadł w końcu w obłęd, którego już nie dało się zatrzymać.
,,Jego obsesja na punkcie sztuki wykracza poza granice rozsądku, przypomina
nieszczęśliwą miłość, podobną do udręczonej miłości Tristana i Izoldy, której nie da się zaspokoić ani poskromić.”
Ta historia wprost mnie urzekła. Autor w sposób niezwykle interesujący przedstawił historię z życia wydawać by się mogło zwykłego, szarego mieszkańca Francji, który niezauważalnie ukradł każde dzieło, które zapragnął. Nie było dla niego rzeczy niemożliwych. Dostrzegał każdą szansę i możliwość na kradzież. Czytając książkę czułam się tak, jakbym razem z nim okradała te muzea. Oczami wyobraźni widziałam każdy ruch, każdą odkręcaną śrubę z gabloty, każdy ruch scyzoryka.
Bardzo polecam każdemu przeczytać tą niesamowitą opowieść.