Złoczyńcy znad Nilu

Ocena: 4 (2 głosów)
Jest 88 rok przed naszą erą i świat śródziemnomorski stanął w obliczu katastrofalnego konfliktu mogącego objąć Rzym, Grecję i Egipt. Młody Gordianus, obywatel rzymski, wysłany ongiś przez ojca za morze, żeby w bezpiecznym - zda się - miejscu przeczekać ogarniającą Italię zawieruchę polityczną, mieszka w Aleksandrii. Stara się zarabiać na życie w fachu detektywa, a w przerwach między zleceniami wiedzie słodkie życie ze swą piękną niewolnicą Bethesdą. Złuda raju na ziemi pryska jednak w dniu jego dwudziestych drugich urodzin, kiedy gang rozbójników porywa Bethesdę, biorąc ją za kochankę miejscowego potentata. Chcąc uratować ukochaną, Gordianus musi ją odnaleźć, zanim bandyci się zorientują w pomyłce. Przywołując cały wyuczony u ojca kunszt zawodowy, zapuszcza się na niebezpieczne tereny delty Nilu i po licznych groźnych przygodach trafia do kryjówki gangu. Nie mógł przypuszczać, że ta eskapada zakończy się dlań udziałem w zuchwałym napadzie rabunkowym na najświętsze miejsce w targanej już zamieszkami i zagrożonej wojną domową stolicy Egiptu: grobowiec samego Aleksandra Wielkiego.

Informacje dodatkowe o Złoczyńcy znad Nilu:

Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2015-03-10
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN: 978-83-7818-579-6
Liczba stron: 352

więcej

Kup książkę Złoczyńcy znad Nilu

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Złoczyńcy znad Nilu - opinie o książce

Avatar użytkownika - nureczka
nureczka
Przeczytane:2016-04-02, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016,
,,Złoczyńcy znad Nilu", kolejna pozycja pióra Stevena Saylora, nie jest książką złą, powiem nawet że jest książką przyzwoitą, a wręcz dobrą, co nie zmienia faktu, że po lekturze czuję się rozczarowana. Bardzo rozczarowana, a właściwie oszukana przez autora. Dlaczego? Już wyjaśniam. Na początku wieku, czyli gdzieś około roku 2001, zupełnie przypadkiem natknęłam się na cykl ,,Roma Sub Rosa" opowiadający o przygodach Gordianusa zwanego Poszukiwaczem. Przydomek swój zawdzięczał wykonywanej profesji - dziś nazwalibyśmy go prywatny detektywem - lecz dla współczesnych był poszukiwaczem odpowiedzi, tropicielem prawdy. Wielce udatny kryminał-bardzo-historyczny, okraszony świetnie przedstawionym tłem społeczno-politycznym. Miodzio. Autor wpadł niestety we własne sidła. Nie wystarczyły mu zwyczajne zbrodnie, dlatego przygody Gordianusa łączył zawsze ze znanymi, przełomowymi wydarzeniami z historii Rzymu, a te, jak wiadomo, nie trafiają się codziennie. Akcję kolejnych tomów dzielaą od siebie nie miesiące lecz lata. Nie miał więc Saylor innego wyjścia jak tylko odpowiednio postarzać swego bohatera. Aż w końcu, pewnego dnia, Poszukiwacz stał się za stary. Jedyne co mógł w tej sytuacji zrobić Saylor to, tworząc kolejne tomy, cofnąć się w czasie i opisywać przygody młodego Gordianusa. I tu zaczęły się schody... Jest rzeczą oczywistą, że takie rozwiązanie wymaga wielu zmian. Młodzieniec z natury rzeczy musi zachowywać się inaczej niż człowiek dojrzały: inaczej myśli, inaczej reaguje, inna jest jego pozycja w społeczeństwie, inny status, inne upodobania. Nie burzyłam się więc, gdy w pierwszym prequelu ,,Siedem cudów" Gordianus był inny niż ten, którego dotąd znałam - bardziej naiwny, bardziej otwarty, bardzie skłonny do podejmowania ryzyka. Zostało jednak to co najważniejsze - ciekawe zagadki i tajemnice. Owszem, autor nieco zdryfował w stronę sensacji pościgów i pogoni, ale - tak jak pisałam, młody wiek bohatera nie tylko usprawiedliwiał, ale wręcz wymuszał taką zmianę. Niestety w ,,Złoczyńcach znad Nilu" Saylor zupełnie odszedł od pierwotnego ducha cyklu ,,Roma sub Rosa". To co napisał, to zgrabne połączenie powieści awanturniczej i romansu. Zero tajemnic, zero zagadek do rozwiązania. Całą akcję można streścić jednym zdaniem ,,złoczyńcy porywają ukochaną Gordianusa, a młodzieniec rzuca się w pościg na ratunek swej wybranej". Kropka. Nadmienię, że praktycznie od samego początku wiemy kto i dlaczego porwania dokonał. Żeby było jasne. Całość nie jest napisana źle: Saylor ma sprawne pióro i ogromną wiedzę historyczną. Nie brakuje mu też pomysłów. ,,Złoczyńcy znad Nilu" są nimi naszpikowani niczym makowiec rodzynkami. Mamy tu egzotyczny Egipt, rozdzielonych kochanków, pogonie, pościgi, intrygi, bandę rozbójników, podstępnych złoczyńców, nieco seksu (podanego bardzo kulturalnie i z wyczuciem) - do wyboru, do koloru. Co prawda, znaczną część przygód można zaliczyć do kategorii ,,zabili go, a on uciekł" - typowa ganinaka, ale jeśli ktoś lubi taką konwencję, to czemu nie? Bardzo przyjemna powieść dla starszej młodzieży. Gdyby Saylor rozpoczął nowy cykl, nadając mu oddzielną nazwę - coś w stylu ,,Przygody młodego Gordianusa" nie miałabym pretensji. Jednakże na okładce wyraźnie widnieje nazwa cyklu ,,Roma sub Rosa". Cyklu, z którego nie pozostało nic poza imionami dwójki bohaterów Gordianusa i Bethesdy. Cała reszta jest z zupełnie innej bajki nad czym wielce boleję.
Link do opinii
Avatar użytkownika - Sheti
Sheti
Przeczytane:2015-07-05, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2015,
Do tej pory nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Stevena Taylora, ale fabuła książki ,,Złoczyńcy znad Nilu" zainteresowała mnie. Akcja powieści rozgrywa się w 88 roku przed naszą erą, a narratorem historii jest młody obywatel rzymski, Gordianus. Wraz ze swoją niewolnicą, która jest dla niego kimś znacznie więcej, mieszka w legendarnej Aleksandrii w Egipcie. Jego życie ulega zachwianiu, gdy w dniu dwudziestych drugich urodzin gang rozbójników porywa Bethesdę, jego niewolnicę - oczywiście nikt nie miał na celu porwania niewolnicy, wzięto ją przez pomyłkę za kochankę miejscowego bogacza. Gordianus musi jak najszybciej odzyskać ukochaną, zanim porywacze zorientują się, że porwali nie tę kobietę, inaczej może to zagrozić życiu nie tylko jego, ale przede wszystkim Bethesdy. Gordianus nie mógł przewidzieć takiego obrotu spraw, ale z pewnością mógł im zapobiec. Jednak co się stało to się nie odstanie i młody Rzymianin musi wyruszyć w podróż pełną przygód, aby odnaleźć Kukułcze Gniazdo - siedzibę rozbójników. Tam sprawy przybiegają jego ciekawy obrót, ale tego zdradzać Wam nie będę. Skupmy się na samej konstrukcji powieści. Steven Saylor nie jest początkującym autorem - jestem przekonana, że ma już wyrobiony swój własny charakterystyczny styl i język. Dla mnie było to pierwsze spotkanie z panem Saylorem, raczej udane, chociaż mam kilka drobnych uwag. Młody Gordianus jest postacią dobrze wykreowaną, chociaż osobiście nie zapałałam do niego wyjątkową sympatią. Być może jest cierpliwy, rozsądny i sprytny, ale brakuje mi w nim wewnętrznej iskry i pazura - a z pewnością te cechy by mu się przydały i ułatwiły wyjście z sytuacji, w których obliczu przychodzi mi stanąć. A jak wygląda kwestia pozostałych bohaterów? Właściwie całkiem dobrze, są dosyć charakterystyczni i łatwo szybko się rozeznać w tym, kto jest kim. Książkę czyta się lekko i przyjemnie, a styl autora jest dojrzały i dopracowany - nie ma się co dziwić, bowiem pan Saylor ma na swoim koncie już kilka powieści. W tej kwestii zdecydowanie ciężko doszukiwać się wad, ale osobiście uważam, że warto popracować nad budowaniem napięcia i podkręceniem tempa akcji. Fabuła wskazywała na to, że będzie tutaj nieco sensacji, nieco kryminału... i właściwie elementy tych dwóch gatunków można tutaj dostrzec, ale nieco flegmatyczne tempo akcji skutecznie obniża ich poziom. Na pewno czytelnik ma możliwość spokojnego zaznajomienia się z głównym bohaterem, jego sytuacją, autor nawet pozwala na dłuższą analizę rozgrywających się w danej chwili wydarzeń, ale zdecydowanie odczułam braki w dynamice tej powieści. Rozczarowujące było też to, że fabuła w pewnym momencie stała się do bólu przewidywalna. Autor zdecydowanie ma jeszcze problemy z mąceniem czytelnikowi w głowie - przynajmniej w przypadku tej książki, nie wiem jak wypadają inne pozycje. Towarzyszy temu brak odpowiedniego stopniowania napięcia, a to wszystko skutkuje jednym - brakiem ciekawości i zainteresowania. Fabuła sama w sobie jest wciągająca, ale z powodu tych braków czytelniczy entuzjazm trochę opada. Nie mogę zaprzeczyć, że autor nie włożył w tę lekturę swojego serca i nie poświęcił jej czasu, bowiem z pewnością to zrobił - książka pod wieloma względami jest dopracowana, zawiera nawet kalendarium, a fikcja przeplata się z rzeczywistością. Autor na koniec wyjaśnia nawet skąd czerpał inspiracje, widać więc, że nie był to jego czysty wymysł i chętka na napisanie kolejnej powieści - wszystko było przemyślane. ,,Złoczyńcy znad Nilu" to powieść dobra, ale zdecydowanie mogłaby być lepsza. Z pewnością zasługuje na uwagę ze względu na fabułę i wkład pracy autora, ale posiada kilka niedopracowanych elementów, które zdecydowanie pobudowałyby jej jakość. Oczywiście nie skreślam całkowicie twórczości autora, na pewno dam mu jeszcze jedną szansę, bowiem nie można wyrabiać sobie opinii tylko po pierwszym wrażeniu - zawsze warto spojrzeć drugi raz. Być może był to tylko chwilowy spadek formy? Kto wie, to się dopiero okaże. bookeaterreality.blogspot.com
Link do opinii
Recenzje miesiąca
Srebrny łańcuszek
Edward Łysiak ;
Srebrny łańcuszek
Dziadek
Rafał Junosza Piotrowski
 Dziadek
Aldona z Podlasia
Aldona Anna Skirgiełło
Aldona z Podlasia
Egzamin na ojca
Danka Braun ;
Egzamin na ojca
Cień bogów
John Gwynne
Cień bogów
Rozbłyski ciemności
Andrzej Pupin ;
Rozbłyski ciemności
Wstydu za grosz
Zuzanna Orlińska
Wstydu za grosz
Jak ograłem PRL. Na scenie
Witek Łukaszewski
Jak ograłem PRL. Na scenie
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy