Od najmłodszych lat Tekli towarzyszy pech. Nie wiadomo, czy to klątwa, czy też fatalne zrządzenie losu, ale nieszczęście dopada też każdego, kto się z nią zetknie, a przynajmniej taka opinia krąży w niewielkiej miejscowości, w której młoda kobieta mieszka od urodzenia.
Sama Tekla walczy z fatum wszelkimi możliwymi sposobami. Regularnie odczynia uroki, odsuwające złe wydarzenia, nosi przy sobie przedmioty przynoszące szczęście i woreczki z ziołami, które mają odpędzić złe moce, mimo to biedaczka wydaje się chodzącym prawem Murphy'ego.
Tuż przed trzydziestymi trzecimi urodzinami Tekla tego samego dnia traci pracę, narzeczonego i najlepszą przyjaciółkę. Przez załamaniem nerwowym ratuje ją dawno niewidziana kuzynka, Dominika, której smutna sytuacja tamtej jest na rękę. Dominika dostała wymarzoną pracę w Hiszpanii i potrzebuje kogoś zaufanego, kto zaopiekuje się mieszkaniem. Tekla z radością zostawia za sobą szczątki swego nieszczęsnego życia i wyjeżdża.
Dominika nie wierzy w żadnego pecha, dopóki samolot, którym miała polecieć, nie ulega nagłej awarii i lot zostaje przełożony. Wywołuje to kolejne reperkusje, a jedną z nich jest nieoczekiwanie znaleziony trup...
Olga Rudnicka (ur. 1988) - znana autorka powieści sensacyjnych "Natalii 5", "Cichy wielbiciel", "Były sobie świnki trzy" i wielu, wielu innych. Miłośniczka zwierząt, natury i dobrego jedzenia. Kocha jazdę konną i dobrą książkę. Nigdy nie polubi kawy i hipokryzji. Zawsze będzie podążać za swoimi marzeniami.
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2022-03-22
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 320
Nikt nie potrafi zafundować takiej huśtawki emocji jak własna rodzina.
Po książki pani Olgi Rudnickiej sięgam od czasu gdy poznałam serię "Natalii 5" a może nawet wcześniej, przeczytałam chyba wszystkie jej kryminałki, ostatnia seria z byłą bibliotekarką Matyldą Dominiczak również rozbawiła mnie do łez.
Komedie kryminalne pani Olgi to książki potrafiące zawsze rozbawić czytelnika oraz osoby siedzące obok, gdyż ten śmiech bywa dość zaraźliwy. A zwykle niebanalne pomysły autorki na kryminalne intrygi połączone ze świetnie dobranymi bohaterami i ich rewelacyjnie rozbrajającymi dialogami zachęcają do lektury. Na odprężenie i relaks to wspaniała propozycja.
"Nikt nie potrafi zafundować takiej huśtawki emocji jak własna rodzina."
Tekla Nuszka, dziewczyna a raczej już kobieta po trzydziestce, mieszka na małej wsi, gdzie panuje zacofanie i wiara w rozmaite zabobony. Wiem, że nawet do tej pory ludzie wierzą w te różne dziwactwa, bo sama mieszkam w małej miejscowości. Niby się do tego nie wszyscy przyznają, ale dla zasady trzeba niektóre przesądy zachowywać i nawet jeśli w nie się nie wierzy to i tak na wszelki wypadek warto mieć jakiś talizman (króliczą łapkę) czy coś takiego.
Wszyscy mieszkańcy wsi, nawet ksiądz, ale najbardziej rodzina uważa, że Tekla przyciąga pecha nie tylko na siebie, ale i na całą okolicę, i dlatego do tej pory nie wyszła za mąż. Gdy w domu psuje się zegar i trzeba go z domu wyrzucić aby nie było nieszczęścia, ten obowiązek oczywiście przypadł Tekli w udziale. Gdy posypało się wiele nieszczęść we wsi to oczywiście wszyscy przypisują to dziewczynie, lecz ona przywykła już do tego, że tak ją wszyscy postrzegają. Lecz gdy jednego dnia straciła pracę, narzeczonego i przyjaciółkę to po prostu wyjechała do miasta, zatrzymała się u kuzynki Dominiki, która wątpi w takie przesądy.
Aby przegonić pecha dzień przed swoim wylotem do Hiszpanii, Dominika zabiera kuzynkę do znajomej zajmującej się tarotem, ma nadzieję, że uwolni Teklę od upierdliwego pecha. Lecz gdy następnego dnia na lotnisku okazuje się, że w systemie nie ma biletu dla niej, więc nici z wyjazdu do Hiszpanii gdzie miała już załatwioną pracę, dziewczyna wpada w szał, zaczęła sama wierzyć w to, że Tekla przyciąga pecha i dobrze by było odczynić jakieś uroki.
"Jesteś taka sama jak wszyscy! Gadasz o miłosierdziu, a potem wbijasz sąsiadom nóż w plecy! To nie ksenofobia, tylko nasza narodowa cecha!"
Jakby mało było kłopotów, to wyjmując walizkę z bagażnika samochodu znalazły w nim zwłoki mężczyzny...
No i dopiero wtedy cała akcja się rozkręca na dobre. Niesamowite przygody, które dziewczyny przeżyły przez te kilka dni są tak absurdalne, że aż właściwie nawet możliwe. Matka Tekli dzwoniąc do niej informuje, że odsyła zepsuty zegar a odkąd jej we wsi nie ma to jest spokój..., tylko z ojcem ma pewne problemy, więc musi zastosować środki zaradcze.
"-Co się stało?
-Nie wiem, czy coś się stało. Mama ojcu co noc jajko w szklance moczy, żeby zła energia z taty zeszła.
Dominika zakrztusiła się ze śmiechu.
- Tylko jedno?! - wyła. - A co robi z drugim?! W ręce trzyma, żeby do szklanki nie wpadło?!
- Kurze jajko w szklance moczy! - ryknęła Tekla..."
Polecam te książkę wszystkim, którzy chcą się pośmiać z przywar i przesądów, które kultywuje się do tej pory w naszym społeczeństwie.
Tak duża ilość wszelakich zabobonów w jednym miejscu jest wręcz niespotykana.
Bohaterka książki Olgi Rudnickiej pt."Zgiń, przepadnij" Tekla od najmłodszych lat przynosi pecha osobom które spotyka. Tak wierzy jej rodzina i cała miejscowość w której mieszka. Gdzie się pojawia tam również pojawiają się same problemy, złamane kończyny, problemy żołądkowe a nawet zawał.l Dlatego nie obce są jej talizmany, zioła, modlitwy i zaklęcia, które mają ja ochronić przed pechem. Niestety, pewnego dnia traci narzeczonego, pracę i przyjaciółkę. Jest załamana, na szczęście jej kuzynka Dominika pomaga jej się pozbierać i ... odczarować pecha.
To już moja druga książka Olgi Rudnickiej. Przy tej uśmiałam się jak nigdy. Styl autorki bardzo przypadł mi do gustu. Książkę się pochłania. A opis niektórych sytuacji wywoływał śmiech wiele razy. To na prawdę świetna komedia kryminalna. Jeśli lubicie odprężyć się i pośmiać przy ciekawej lekturze to polecam tą książkę przeczytać.
Powiem Wam, że dzięki tej książce polubiłam pióro autorki, jest genialne 😃 Co to była za historia.. Nie spodziewałam się, że tak bardzo przypadnie mi do gustu komedia kryminalna. Poznajemy tutaj historię Tekli, która w zasadzie miała być Telimeną, ale coś poszło nie tak. Bohaterka jest naznaczona, nieustanie prześladuje ją pech. Tak jakby wisiało nad nią fatum. Narzekająca babcia, która uważa, że jest starą panną i nikt jej nie zechce. Brat, który wypomina jej, że podpaliła sutannę księdzu. I wszyscy inni, którzy uważają, że zabiła człowieka, bo dała mu zegar, który zatrzymał się na danej godzinie. Narzeczony, który ją zdradził z przyjaciółką (jako ciekawostkę zdradzę, że dziewczyną "rzuciła na nich urok" recytując pod nosem wyliczankę dziecięcą 🤣). A jako postrach swojej miejscowości każdy się jej bał. Szef, który ją zwolnił. I nieustający pech! Ludzie jej unikają, bo uważają, że jest chodzącym przekleństwem. Co więcej, sama bohaterka tak uważa. Kupiła nawet starego kota, żeby zdechł jak najszybciej, bo paląc kości kota odgania to pecha. I trup w bagażniku, o zgrozo! Dobra fabuła, intrygująca i niesamowita.
Genialny i wszechobecny sarkazm w książce. Mnóstwo dialogów, zwrotów akcji i ogrom zabobonów. Przy tej książce nie można się nudzić, ciągle się coś dzieje. Sposób, w jaki pisze autorka sprawia, że człowiek śmieje się na głos - inaczej się nie da przy tej książce. Polecam książkę osobom, które lubią ironiczny humor w książce, bo tutaj jest go mnóstwo 😃 Mam w planach kolejne książki autorki, bo ta ze zdjęcia jest fantastyczna 😃 Dawno się tak nie uśmiałam przy książce!
O tym, że Pani Olga pisze doskonałe komedie kryminalne, przekonałam się już czytając serię o Matyldzie Dominiczak, ale ta książka sprawiła że płakałam ze śmiechu.
Tekla Nuszka, 33 letnia mieszkanka wsi Wilczygódka od urodzenia ma pecha. A przynajmniej tak myślą wszyscy mieszkańcy wsi. Każdego, kto tylko zetknie się z Teklą spotyka jakiś wypadek. Dziewczyna, na której widok ludzie we wsi spluwają i przechodzą na drugą stronę ulicy, sama uległa już psychozie i nosi przy sobie cały arsenał rzeczy, które mają pechowi zapobiec. Gdy jednak jednego dnia traci pracę, narzeczonego i przyjaciółkę, a do tego wszyscy wierzą, że uśmierciła śmieciarza "zegarem śmierci", czara się przelewa i Tekla zostaje niemal przeklęta więc ucieka z rodzinnej wsi do kuzynki, do miasta. Dominika Anioł postanawia pomóc nieszczęsnej kuzynce i zaprowadza ją do znajomej "czarownicy", która ma podpowiedzieć jak pozbyć się pecha. Zanim jednak dziewczęta odstawią stosowne rytuały, pech i im zaczyna dawać się we znaki, na początek stawiając im na drodze trupa w bagażniku samochodu Tekli.
O ile seria o Matyldzie była dość nierówna i nie wszystko mi przypadało do gustu, o tyle ta książka powala humorem. Świetne postaci, akcja, dialogi to majstersztyk, a już rozmowa telefoniczna Tekli z matką powaliła mnie na kolana. Jeśli chcecie poprawić sobie humor, to polecam z całego serca. Ja za to koniecznie muszę sięgnąć po wcześniejsze książki autorki.
[ RECENZJA ]
Olga Rudnicka "Zgiń, przepadnij"
Wyd. Prószyński i S-ka
Jaka jest różnica pomiędzy wiarą w Boga, Świętych i cuda a popularnymi zabobonami, gusłami, przesądami i dziwnymi rytuałami??
Tekla jest uważana w swoim rodzinnym miasteczku za zwiastunkę pecha, chorób oraz śmierci postanawia wyjechać do przyjaciółki, gdzie mogłaby zacząć życie od nowa, z czystą kartą.
Jednak nic bardziej mylnego. Towarzyszący jej każdego dnia pech, podąża za dziewczyną krok w krok.
Powiązana z czarnymi siłami zostaje ponownie uznana za wiedźmę potrafiącą sprowadzić na człowieka wszelkie tragedie, ale również wskazać czas i miejsce przebywania zaginionych osób.
Tylko czy oby ta moc nie zniknie wraz ze spalonymi przy pełni księżyca, tuż za cmentarnymi murami, zwłokami kota??!!
Kolejna książka Olgi Rudnickiej z serii Zbrodni na wesoło przedstawiająca niezłą mieszankę przypadku, pesymizmu i przekornego losu z zagadkowymi zwłokami znalezionymi w bagażniku auta bohaterki.
Ekscytująca, trzymająca w napięciu, podsycająca ciekawość finału powieści.
Czy pech Tekli uda się zmienić na choćby łut szczęścia? Czy dziewczyna pozbędzie się go raz na zawsze? A może wystarczy wypowiedzieć magiczne zaklęcie, by przenieść całe zło na drugą osobę?
Co się stanie kiedy przesądy wezmą górę nad naszym umysłem i wszystko będzie im podporządkowane? A do tego jeszcze grozić nam będzie śmierć z ręki bandytów??!!
Przekonajcie się sami...
Nieustanny pech, rzucona klątwa, a może zwykłe zabobony? Tylu guseł w jednej książce z pewnością jeszcze nie było, a to wszystko z wplecionym poważnym, morderczym wątkiem, jak na komedię kryminalną przystało. Dobra zabawa gwarantowana!
Tekli pech towarzyszy odkąd tylko pamięta. Po wsi, w której mieszka krążą nawet plotki, że każdego, kto się z nią zetknie dopadnie nieszczęście. Ona sama walczy z pechem wszystkimi możliwymi sposobami, nie wyłączając z tego szczęśliwych amuletów, talizmanów i zwyczajnych przedmiotów, które mają przynosić szczęście. Kiedy tuż przed swoimi trzydziestymi trzecimi urodzinami kobietę dopada kolejne, tym razem potrójne nieszczęście z pomocą przychodzi jej kuzynka Dominika, która ma rozpocząć pracę w Hiszpanii. Jak się jednak można spodziewać jej wylot nie dochodzi do skutku, a na domiar złego w samochodzie Tekli nieoczekiwanie znajdują trupa. Jak potoczą się dalsze losy kuzynek? Czy Tekla zdoła sobie ułożyć życie i pozbyć pecha?
Książka „Zgiń, przepadnij” to powrót Olgi Rudnickiej, jaką bardzo lubię. Chciałoby się rzec: W końcu! Gdyż już od jakiegoś czasu jej powieści nie sprawiały mi tyle radości, co wcześniej. Tym razem nie miałam żadnych oczekiwań, a otrzymałam naprawdę bardzo dobrą komedię kryminalną.
Poczucie humoru wyzierające już od pierwszej strony. Świetnie wykreowana postać głównej bohaterki, którą pokochałam od pierwszego opisu. Była zabawna, śmieszna, czasami niemądra, ale nie irytowała mnie, co ostatnio zdarza się niezwykle rzadko. Przy opisach niektórych wątków dosłownie płakałam ze śmiechu (chociażby próba wykonania rytuału odpędzania pecha). Nie zabrakło również wątków poważniejszych dotyczących nieoczekiwanego trupa, które autorka bardzo dobrze splotła z tymi zabawnymi.
Podobał mi się również ukazany w książce dystans do siebie Tekli. Mimo że wszyscy na niej psy wieszali za klątwy, za pecha, za nieszczęście, to odpłaciła pięknym za nadobne. Samej końcówki absolutnie się nie spodziewałam, ale była totalnie wciągająca i ogromnie zabawna. Szkoda, że wszystko, co dobre szybko się kończy, bo przyznam szczerze, że chętnie bym się jeszcze spotkała z Teklą. Może tak będzie. Kto wie? A tymczasem książki w dłoń i pędźcie na spotkanie z tą fantastyczną kobietą!
Serdecznie dziękuje Wydawnictwu Prószyński i S-ka za egzemplarz recenzencki.
Nie sądziłam, że jest aż tyle zabobonów w naszej kulturze. Oczywiście, podczas rozmowy z Babcią czasami coś tam usłyszałam, ale takiego natężenia ludowych wierzeń nigdy jeszcze nie spotkałam. Uśmiałam się przy tym solidnie, bo całość „Zgiń, przepadnij” utrzymana jest w lekkim i żartobliwym stylu. Można wręcz powiedzieć, że autorka przesunęła granice absurdu, ale w tym dobrym znaczeniu. Podporządkowanie codziennego życia wszystkim tym „zasadom”, co można, co trzeba zrobić, by coś złego się nie wydarzyło, może doprowadzić przecież do szaleństwa, a już na pewno do bólu głowy. Taki jest właśnie urok maleńkich wsi, gdzie postęp dopiero nieśmiało zagląda przez drewniane płoty.
Tekla powinna być Telimeną. Według rodzinnych wierzeń, któraś tam ciotka zza grobu dokonała zmiany w akcie urodzenia i cały pech związany z imieniem przypadł małej dziewczynce. Oczywiście wszyscy wierzyli, że dziewczyna przynosi nieszczęście i każde niepomyślne wydarzenie było wiązane z tą klątwą. Sama Tekla nie była do końca przekonana czy ma w tego pecha wierzyć, czy raczej trzymać się zdrowego rozsądku. Nie przeszkadzało jej to jednak w obwieszaniu się wszystkimi możliwymi amuletami, bo jednak przezorny jest zawsze ubezpieczony. Wątek kryminalny, w który dziewczyna została wplątana, jest taką poboczną atrakcją, bo całość książki skupia się jednak na sposobach na odegnanie pecha.
Rzeczywiście, czytając o perypetiach Tekli i Dominiki, sama zaczęłam się zastanawiać czy ten pech rzeczywiście nie jest jednak głównym sprawcą wszystkiego. Bo o ile przypadki chodzą po ludziach, to jednak dziewczyna miała życie złożone z samych takich przypadków.
To moje pierwsze spotkanie z pisarstwem Olgi Rudnickiej. Przede wszystkim chcę pochwalić tę książkę za styl. Lekki język, płynne, dowcipne opisy w ilości nieprzytłaczającej. Wielkie poczucie humoru sprawiło, że nawet opis poczynań Krwawca nie wydawał mi się aż tak makabryczny, choć krojenie zwłok może przecież za takie uchodzić. Jak na dobra komedie kryminalna przystało, humor sytuacyjny jest dominujący i nadający całości właściwego charakteru. Chyba w każdej recenzji kryminału/thrillera piszę, że nie lubię się bać i do takich lektur podchodzę jak pies do jeża. Komedia kryminalna jednak stała się jednym z moich ulubionych ostatnio gatunków i chętnie zapoznam się z innymi książkami autorki.
Oceniam „Zgiń, przepadnij” na 7/10 i zachęcam Was do przeczytania. To dobrze spędzony czas. Przyjemnie, odprężająco, z dużą dawką śmiechu.
„Szklanka do połowy pełna oznacza tylko tyle, że ktoś wyżłopał już połowę”.
Poznajcie Teklę.
Tekla ma niemal 33 lata i pecha od urodzenia.
Jest młoda, ładna, pracowita. Mieszka z rodzicami i bratem w małej wsi. Pracuje w księgowości w lokalnej przetwórni mięsa. Ma narzeczonego i średnio sprecyzowane plany na przyszłość. Członkowie jej rodziny, jak i wszyscy mieszkańcy regionu, są tu niezwykle pobożni, ale i przesądni..
Dziewczyna zyskała swoja „renomę” osoby pechowej. Nie tyle sama ma pecha, co przynosi go innym. Choć ona, jako trzeźwo myśląca i inteligentna kobieta, większość rzeczy, które przytrafiały się każdemu, kto się z nią zetknął, potrafiła racjonalnie wytłumaczyć, dla większości, Tekla świadomie i z premedytacją przynosiła pecha. Aż w końcu sama w to wszystko uwierzyła..
Pewnego dnia, przez zbieg okoliczności, a może właśnie pech, Tekla stała się w jednej chwili samotna, bezrobotna i bezdomna. Straciła pracę, narzeczonego i przyjaciółkę. Na dodatek w rodzinnych stronach oficjalnie ogłoszono ją przeklętą.
Zmuszona do wyjazdu do wielkiego miasta dziewczyna poczuła w tym zrządzeniu losu szansę, by odczarować rzeczywistość i w końcu uwierzyć w siebie.
Czy jej się uda?
„Zgiń, przepadnij” to pełna uroku komedia kryminalna. Błyskotliwa, swawolna, groteskowa. Czytając można się totalnie oderwać od rzeczywistości i zamienić swoją codzienność na krótką wycieczkę do świata, gdzie pecha da się zabutelkować, a rytuały jakie należy odprawić w „intencji” szczęścia zakrawają o szaleństwo. Żeby nie było – jest trup i to nie jeden, są nocne harce po opuszczonym cmentarzu, magiczne zaklęcia, amulety i zakręcone ceremoniały.
Koniecznie muszę spróbować odczarować swojego pecha sposobami Tekli, no może pomijając ten ze zwłokami kota..🔥
Autorka niezawodnie bawi do łez i urzeka lekkością słowa.
Polecam.
Dawno tak się nie uśmiałam podczas czytania książki o morderstwach. Niby komedia, ale drastyczne opisy też tu są, więc osobom nieletnim nie polecam.
Tekla Nuszka przed 33 urodzinami traci w jeden dzień: przyjaciółkę, narzeczonego i pracę. Wg rodziców i brata Waldka dziewczyna przynosi ludziom pecha. Telka wyprowadza się z domu i przenosi do miasta, do swojej kuzynki Dominiki. Rozpoczyna się seria niefortunnych zdarzeń pełnych zabobonów, przesądów i trupów ...
Bardzo lubię poczucie humoru Olgi Rudnickiej. Cieszę się, że wróciła do "korzeni" i napisała zabawną komedię kryminalną, pełną pomyłek oraz zbiegów okoliczności. Po serii "Matylda", której nie byłam w stanie przeczytać (skończyłam w połowie 1 tomu), Tekla zaskoczyła mnie pozytywnie.
Lekkie i dowcipne pióro autorki, sprawia, że książkę czyta się bardzo dobrze. Zabawny wątek przesądów i zabobonów (które w większości znam) ubarwia książkę. Małym minusem jest to, że akcja się rozkręca, a nagle pod koniec jakby coś się urwało i autorce zabrakło pomysłu na zakończenie.
Z niecierpliwością czekam na kolejny tom przygód Tekli.
Rudnicka w świetnej formie. Zabawnie, interesująco, inteligentnie.
Komedia kryminalna to gatunek, który ma całą rzeszę wiernych fanów. Nic tak nie odpręża jak zabawna historia z domieszką intrygującej zagadki. Mimo iż osobiście gustuję w bardzie mroczny opowieściach, to czasami, dla relaksu sięgam po jakąś lekką pozycję tego typu, najchętniej autorstwa Olgi Rudnickiej. Od lat bawi ona swoich czytelników dając im w ręce książki pełne humoru, które w mig są w stanie poprawić nastrój i odstresować się po ciężkim dniu pracy. Jej powieści to proste, pełne energii i sympatycznych postaci historie, które po przeczytaniu puszczam w świat, aby bawiły innych.
Taka jest też jej najnowsza książka "Zgiń, przepadnij" opowiadająca o perypetiach sympatycznej dziewczyny Tekli Nuszki, którą od urodzenia prześladuje koszmarny pech, W małym miasteczku, gdzie mieszka jest traktowana z dużym dystansem, gdyż samo jej pojawienie się skutkuje lawiną niewytłumaczalnych zjawisk: od zatruć pokarmowych i połamanych kończyn po niespodziewane zawały serca. Jako osobie na cenzurowanym ciężko jej ułożyć sobie życie osobiste. I mimo iż na horyzoncie pojawia się potencjalny przyszły małżonek (mało atrakcyjna partia, ale Tekla nie może wybrzydzać, gdyż według lokalnych standardów ma już status starej panny), to jego zdrada burzy jej dotychczasowy świat i staje się impulsem do wyjazdu, do dużego miasta w poszukiwaniu pomysłu na siebie.
Bez pracy, bez ukochanego, za to z leciwym kotem Zgredkiem Tekla ląduje u swojej kuzynki z zamiarem rozpoczęcia nowego, lepszego życia.
Najpierw jednak musi zrobić wszystko aby odgonić pecha, który towarzyszy jej od lat i ...pomóc policji w śledztwie. W bagażniku jej samochodu bowiem znaleziono ciało martwego mężczyzny.
"Zgin, przepadnij" to propozycja nie tylko dla tych którzy w piątek 13-tego starają się nie wychodzić z domu, a na widok czarnego kota przechadzającego się chodnikiem, asekuracyjnie skręcają w boczną uliczkę. U wszystkich innych też wywoła uśmiech na twarzy i odpręży po trudnym, zabieganym dniu. Bo przecież od czasu do czasu trzeba sobie zafundować lekką i nieskomplikowaną rozrywkę na poprawę humoru. Polecam!
Komedie kryminalne to doskonałe remedium na poprawę humoru. Szczególnie te Olgi Rudnickiej. Czytając Jej najnowszą książkę momentami aż płakałam ze śmiechu.
"Zgiń, przepadnij" to przewrotna historia o pechu prześladującym Teklę. Czy to naprawdę pech, czy klątwa czy też nieszczęśliwe zbiegi okoliczności trudno stwierdzić ale od dawna w rodzinie uważa się ją za pechowca. A kiedy w przeddzień swoich trzydziestych trzecich urodzin traci pracę, narzeczonego, przyjaciółkę i musi wyprowadzić się z rodzinnego domu zaczyna wierzyć, że naprawdę jest przeklęta. Co zrobi by pozbyć się pecha i kto jej w tym pomoże to już przeczytajcie sami. A jeśli myślicie, że gorzej być nie może....no cóż.....
Czytając tę historię zastanawiałam się, jak bardzo zabobonni niekiedy jesteśmy. Czarny kot, przechodzenie pod drabiną, witanie się przez próg czy rozbite lustro...ile razy słyszeliśmy...ale pech. Albo przeciwnie, czterolistna koniczyna czy spotkany kominiarz są zwiastunem szczęścia. Przyznajcie, łapiecie się za guzik na widok kominarza?
Autorka musiała zrobić niezły reserch w sprawie przesądów, rytuałów przynoszących szczęście czy też odpędzających pecha. Jestem pod wrażeniem, nawet nie wiedziałam że istnieje tyle "czarownych" sposobów by pozbyć się pecha. Choć niektóre są dość kontrowersyjne i chyba bym się nie zdecydowała na ich stosowanie. Ale naprawdę nieźle się uśmiałam z perypetii Tekli z urokami, i te zaklęcia....
Taka lekka lektura była mi potrzebna i cieszę się, że ta książka trafiła do mnie w tym momencie. Jeśli chcecie się dobrze bawić to pozwólcie by Olga Rudnicka
zabrała Was wraz z Teklą w świat pełny uroków, pecha i niezwykłych zbiegów okoliczności.
Nikt bardziej niż Tekla nie jest zaskoczony odmianą losu. Wygrana w Lotka, zakochany mężczyzna, świetna praca. Towarzyszący jej od lat pech przepadł, a...
Natalie powracają, by uciec w wielkim stylu...W Międzyzdrojach, uroczej nadmorskiej miejscowości wypoczynkowej, gdzie zazwyczaj najgorszą plagą są kieszonkowcy...
– Co się stało?
– Nie wiem, czy coś się stało. Mama ojcu co noc jajko w szklance moczy, żeby zła energia z taty zeszła.
Dominika zakrztusiła się ze śmiechu.
– Tylko jedno?! – wyła. – A co robi z drugim?! W ręce trzyma, żeby do szklanki nie wpadło?!
– Kurze jajko w szklance moczy! – ryknęła Tekla...
Więcej