Zbiór reportaży pokazujących przyczyny nieszczęść trawiących Afrykę.
Co łączy ryzykowne obyczaje seksualne rybaków znad Jeziora Wiktorii, zabijanie lesbijek w RPA i samobójczą pracę na giełdzie tytoniowej w Malawi? Książka jest próbą odpowiedzi na pytanie o przyczyny afrykańskich nieszczęść, o których Europejczycy słyszą w telewizji. To także książka o tym, dlaczego zachodnie recepty na naprawienie Afryki odznaczają się często arogancją i poczuciem wyższości wobec Afrykanów - i dlaczego tak często nie działają.
Wydawnictwo: Wielka Litera
Data wydania: 2013-04-24
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 320
Problemy trawiące kontynent afrykański znane są nie od dziś. Są one częstym tematem programów telewizyjnych, filmów, książek, spotów reklamowych oraz artykułów zamieszczanych w różnorodnych czasopismach. Co i rusz organizowane są zbiórki pieniędzy na budowę szkoły, szpitala, kościoła, świetlicy czy coraz modniejsze ostatnio, wykopanie studni. Zaangażowane są w to instytucje świeckie jak i te religijne, które poza pomocą materialną niosą potrzebującym pomoc duchową. W różnych państwach Afryki ulokowane są zastępy wolontariuszy i misjonarzy, którzy próbują zmienić świadomość i warunki bytowe rdzennych mieszkańców.
Czy zatem warto jeszcze sięgać po książki traktujące o bolączkach Czarnego Lądu? Odpowiedź brzmi: WARTO! Przekonałam się o tym dobitnie sięgając po niezwykle ciekawy reportaż Adama Leszczyńskiego, wydanego nakładem Wydawnictwa Wielka Litera. Autor to dziennikarz, reporter, publicysta „Gazety Wyborczej”, historyk oraz adiunkt w Instytucie Studiów Politycznych PAN.
„Zbawcy mórz” to zbiór dwunastu reportaży, w których autor próbuje odpowiedzieć na pytanie o przyczyny skrajnej nędzy i społecznych patologii trawiących Afrykę. Autor przemierza Czarny Ląd wzdłuż i wszerz, odwiedzając Malawi, Ghanę, Kenię, Ugandę, RPA oraz Somalię. W każdym z tych państw przybliża życie przeciętnego człowieka i nękające go problemy. A te są bardzo różne, stąd też bierze się dość szeroka tematyka zawartych w książce reportaży.
Leszczyński porusza sprawy trudne, tematy tabu. Nie boi się opowiadać o losie nękanych lesbijek w RPA, o wszechobecnym w Afryce wyzysku pracowników czy o sprzedawaniu własnego ciała przez kobiety mieszkające nad Jeziorem Wiktorii. Sporo miejsca poświęca znanemu od dawna problemowi malarii oraz AIDS, które pomimo pomocy ze strony krajów zachodnich, wciąż zbierają rok rocznie ogromne żniwo.
Najbardziej zaciekawił mnie reportaż o afrykańskich słoniach, które nam Europejczykom wydają się niewinnymi zwierzętami i należy je chronić, bo przecież tak uczą nas od dziecka. Tymczasem okazuje się, że dla kenijskich rolników to prawdziwa zmora. Słonie taranują, niszczą uprawy, niejednokrotnie pozbawiając życia ich właścicieli. Co więcej okazują się złośliwymi i niezwykle pamiętliwymi stworzeniami - często upatrują sobie konkretnego farmera i bez przerwy uprzykrzają mu życie, nie zważając na stosowane przeciwko nim przeszkody.
Autor zaserwował czytelnikom rzeczowe podejście do tematu, poparte wielostronicową bibliografią. Przewertował dziesiątki publikacji, przeprowadził liczne rozmowy i obserwacje. Nie tylko dokonał dogłębnej analizy najczęściej spotykanych problemów, ale też pokusił się o znalezienie przyczyn występujących zjawisk. Wielokrotnie przywoływał podobne sytuacje, mające miejsce na kontynencie europejskim i drogi prowadzące do ich rozwiązania. Reportaże Leszczyńskiego poparte są przerażającymi statystykami.
„Według szacunków organizacji pozarządowych do gwałtu dochodzi co 17 sekund, a kobieta urodzona w RPA ma większe szanse na to, że zostanie w ciągu swojego życia zgwałcona, niż na to, że nauczy się czytać. Co trzecia z czterech tysięcy przepytanych przez organizację CIET (ang. Community of Information, Empowerment and Transparency), powiedziała, że została zgwałcona w ciągu ostatniego roku! Ponad 25 procent mężczyzn w RPA przepytanych w innym sondażu przyznało się do zgwałcenia kogoś; połowa z nich przyznała się do zgwałcenia więcej niż jednej osoby”.
Autor nakreśla problemy, ale też próbuje odpowiedzieć na pytanie, dlaczego bezustanna pomoc krajów zachodnich wciąż zawodzi. Zwraca uwagę na bezsensowność podejmowanych starań i ich krótkofalowe działanie, które tak naprawdę nie zmienia świadomości Afrykanów i nie rokuje dobrze na przyszłość. Wyjaśnia zasady modnego ostatnio handlu fair trade, który chociaż szczytny w założeniach, w praktyce nie zdaje egzaminu - większość pozyskanych funduszy pochłania niestety obszerna biurokracja. Afryka wciąż pozostaje kontynentem absurdów, miejscem gdzie obok luksusowych apartamentów znajdują się obszerne slumsy, gdzie niemal każdy mieszkaniec posiada telefon komórkowy, wykorzystując go między innymi do przelewów gotówkowych, bo ta zwyczajnie nie istnieje.
Jeśli kiedykolwiek „Zbawcy mórz” znajdą się w zasięgu Waszego wzroku, nie zastanawiajcie się nawet przez chwilę. Śmiało zabierajcie do domu, bo naprawdę warto ją przeczytać!
Opowieść o tym, co zostało w polskiej pamięci zakłamane, albo z niej wyparte. To historia 90 proc. Polaków -- ubogich i niewykształconych, tych...
Ta książka to jednak zdecydowanie więcej niż opowieść o sukcesach i porażkach przemian po 1989 roku. To fascynująca opowieść o chłopaku z Lublina, który...